Zapraszamy do cieni Świata Mroku.
Obserwator
-Mhm, jasne. Czyli do Statuy, spoko ziom. Damy radę. Trzymaj się wtedy...Coś się wymyśli.
Jack rozłączył się i schował telefon. Rozejrzał się dookoła, po dokach. Trzeba znaleźć jakiegoś mośka... Albo chociaż kuter czy motorówkę.
-Stary, pewnie nie masz zielonego pojęcia jak prowadzi się kuter, czy inne pływające chujostwo? Musimy się dostać do Statuy Wolności... Zwrócił się do Josepha, chociaż nie liczył na to ze odpowie "Koleś, co roku wygrywam jebane wyścigi motorówek!".
Ostatnio edytowany przez Bossk (2010-08-28 21:53:11)
Offline
Jo nie wygrywał wyścigów...jakichkolwiek. Brał kiedyś udział w nowojorskim maratonie i całkiem nieźle jeździł na rowerze, ale prowadzenie pojazdów mechanicznych było mu niemal tak obce jak savoir vivre w drogich restauracjach na manhatanie.
-Yyy. Sorry. Chyba mu-musisz poszukać innego sternika. Wzruszył ramionami.
Offline
Obserwator
-No to kurwa chujowo... Trzeba będzie kombinować.
Murzyn rozejrzał po dokach. Jebana noc, czemu ludzie nie robią sobie nocnych rejsów?! Zostawił Jo przy paczkach i stanął tuż nad wodą, szukając jakiegoś łatwego łupy w postaci... Motorówki. Zajebać? Czemu nie? To nagły wypadek, zdarza się. A umiał przecież nieźle prowadzić, ba całkiem dobrze. Chuj że samochody, motorówki muszą się podobnie prowadzić. "Na pewno", a przynajmniej na to liczył nasz wampirzy murzyn.
Offline
Jack Johnson
Doki - Staten Island
Motorówki były, ale ta część portu była ogrodzona i musiałby wskoczyć do wody, tam gdzie nie ma ogrodzenia i przepłynąć kawałek.
Joseph Jablonsky
Doki - Staten Island
W skrzyni był martwy już mężczyzna. Wykrwawił się na śmierć. Ktoś go przebił nożem z dwa razy. Związał nogi i ręce i zakneblował.
Offline
Obserwator
-Ja pierdole... Ja pierdole!
Jack szarpnął łapami ogrodzenie oddzielające go od motorówek. Gdy chwilowa złość mu przeszła, spojrzał na swoje dłonie... A potem znów na ogrodzenie. Kurwa, musieliby przecież jeszcze wrzucić te paczki do motorówki. Nie ma opcji żeby je zmoczyć. A wtedy? Wtedy wpadł mu do głowy zajebisty pomysł. A przynajmniej taki mu się wydawał. Rozejrzał się konspiracyjnie do dokoła, po raz kolejny. Czy aby jakiś jełop nie patrzy w jego stronę, uśmiechnął się lekko widząc że nikogo w pobliżu nie ma - prócz Josepha oczywiście. Najwyższa pora wykorzystać te wampirze moce w praktyce. Pora zabawić się w Worverina. Jack skupił swoją krew w dłoniach, po chwili z wysunęły się z nich trzy kościste szpony. Ostre szpony*.
-O kurwa mać... Normalnie upierdalać aż miło. Zaśmiał się przyglądając się im chwile, a potem zaczął uderzać swoimi szponami w siatkę. To nie może być przecież jakoś cholernie mocne. Wolverin rozwalał takie jednym cięciem... Prawda?
*Transformacja, Szpony Bestii.
Offline
Obserwator
-No kurwa, tak trzymać.
Gdy w końcu Murzyn wyciął w siatce odpowiedni otwór, czyli taki aby ktoś wzrostu człowieka mógł na spokojnie przejść oczywiście przeszedł na drugą stronę. Nie chował na razie szponów, mogą się przecież jeszcze przydać. Zaczął iść powoli po pomoście do którego przymocowane były motorówki, szukając jakiejś ładnej. Pojemnej, co by zmieścił się on, jego nowy kumpel i paczki. Gdy w końcu znalazł coś odpowiedniego, po prostu wskoczył na motorówkę i 'rozbroił' ewentualne zabezpieczenie pazurami. Spróbował ocenić czy da rade to to gówno odpalić, czyli po prostu zaczął grzebać w kabelkach. Miał przecież wprawę w odpalaniu kradzionych samochodów, to musi działać podobnie. Po prostu musi.
Ostatnio edytowany przez Bossk (2010-08-30 23:51:25)
Offline
Obserwator
-Kurwa, kurwa... KURWA!! Rozdarł się wkurwiony Jack, widząc ze na nic jego wysiłki. Rozpierdolił więc szponami kierownice, czy tam ster. No to gówno co mają motorówki. Szybko jednak uspokoił się. Spokój. Trzeba pomyśleć. Wstał i wrócił na pomost, murzyn znów zaczął się rozglądać i szukać czegoś wzrokiem. Czego tym razem? Ano jakiejś szalupy czy porządnej łódki. I wioseł też. Czasami 'najprostsze' rozwiązania są najlepsze.
Offline
Obserwator
-Ta, ta... Jest zajebiście w chuj! Odezwał się głośno słysząc nawoływania Jo. Zajebiście w chuj. Wcale tak nie było, pomysły mu się kończyły. Wrócił powoli w stronę swojego towarzysza z miną niezbyt zadowoloną, ba poddenerwowaną wręcz.
-Wrr... Kurwa mać, chuj do dupy. Pomysły mi się kończą. Ni chuj nie mogę odpalić żadnej pierdolonej motorówki, do tego te jebane łódki są w pizdu małe. Jakoś nie chce mi się płynąć wpław z paczkami na plecach. Jakiś pomysł, ziom?
Offline