Zapraszamy do cieni Świata Mroku.
Obserwator
Astrid Vandilsen uśmiechnęła się nerwowo, podnosząc wzrok i pragnąć nieśmiało wytłumaczyć, że zaszła pomyłka, że zna numer do doskonałego specjalisty, że nie wyraziła zgody, by wziąć udział w żadnym reality show... kiedy jednak napotkała spojrzenie mężczyzny, kiedy owa powaga przełamała cały jej opór, kobieta zrobiła to, co umiała najlepiej.
Zemdlała.
Offline
Astrid Vandilsen
Las - Queens
Kiedy Astrid się ocknęła, to minęło już kilkanaście albo kilkadziesiąt minut. Nie była pewna. Do czego była pewna? Leżała ponownie w łóżku w campingu, a koło niej siedział starszy mężczyzna i facet w garniturze.
- Już wstałaś? - powiedział drugi.
- Nie potrzebnie jej mówiłeś... za dużo informacji. Pewno nic nie wie. - odezwał się starzec.
- Nigdy nie możemy być pewni.
Offline
Obserwator
Oczy miała chabrowe, przerażone i wielkie. Trzęsła się gwałtownie przy próbie wzięcia głębszego oddechu.
- Jeg forstar ikke - wyszeptała, wpatrując się w sufit - Nic, zupełnie nic nie rozumiem. Nie wiem. Czy ja zwariowałam? Jeg er syk... Czy jesteście doktorami?
Zachichotała nerwowo. Może naprawdę zwariowała.
- Naprawdę, mam dość reality show... Zaraz się obudzę. To tylko chwilowy ból. Tak się zdarza. Uderzenie w głowę, szok...
Nerwowo szepcze słowa w rodzimym języku.
Offline
Obserwator
Z wieloma osobami. Naprawdę wieloma. Cholera... kto miał zimne ręce? Właściciel? George? Nathaniel? Szef (?!??!?!?)...
- Sporo tego... - wymamrotała - Nie chcę... dajcie mi spokój... chcę już wrócić do domu. Rzucam tę cholerną robotę, znajdę inną... może wrócę do Trondheim... o niczym nie wiem, nie słyszałam o żadnych wampirach, wampiry nie istnieją, to wymysł postindustrialu... gotycka imaginacja wierzeń... pieprzenie...
Potarła czoło.
- Jestem wotanką, nie demonologiem... naprawdę...
Offline
Astrid Vandilsen
Las - Queens
- Spokojnie. - powiedział starzec. - Wyjdź. - skierował słowa do młodszego, który go posłuchał.
- Wydaje mi się, że ten wypadek to nie jest jedyna rzecz która ci się przytrafiła.
Offline
Obserwator
Astrid położyła dłoń na czole. Spokojnie. Tak. Spokój może nas uratować. Westchnęła głośno.
- To był po prostu porąbany dzień - wyjaśniła - Mojego szefa oskarżają o spółkowanie z Szatanem... czy co on tam z nim robi, do tego jakiś gość w kapeluszu ścigał kolegę z pracy... ochroniarz mojego przełożonego to też jakiś freak... do tego taki ruski z paskudnym ryjem...
O Angusie nie wspomniała. Astrid była mimo wszystko lojalna.
Offline
Obserwator
- Wilkołaki też istnieją? - gorzkim, rozbawionym tonem - Osobiście wolałabym rozrywać gardła przeciwnikom, niż robić za potencjalną przekąskę. Poza tym w Underworld zawsze kibicowałam tamtym.
Offline
Obserwator
- Pracuję na prestiżowym stanowisku w dobrej firmie, mam przed sobą przyszłość i karierę. Nie płakałam za Johnem Tolkienem - mruknęła hardo - Jak odpowiem, że: tak, to pewnie uzna mnie pan za wariatkę.
Uśmiechnęła się do siebie.
- Ja, wierzę. To jedyna rzecz, którą forsvinn... a zresztą. Chyba za często to powtarzam, przeklęci ci, którzy poświęcili lud mój.
Ostatnio edytowany przez Devvra (2010-08-24 15:59:16)
Offline
Astrid Vandilsen
Las - Queens
- W tym świecie są duchy, które potrafią kontrolować nurt przeznaczenia. Pani znajduje się w tym nurcie. One coś planują i nie tylko dla pani coś planują. Chcą, aby pani dołączyła do prawdziwego świata. Świata, o którym słyszy się w bajkach czy legendach, ale naprawdę istnieje. Jest tuż za rogiem, ukryty przed oczami śmiertelnych. Czeka na odkrycie. Jednak, gdy go się znajdzie... to albo się go do niego dołącza, albo ginie.
Offline
Obserwator
Brzmiało to nazbyt nieprawdopodobnie. Jak Alicja w Krainie Czarów. Po prostu niebieska gąsienica, tak? A gdzie buteleczka z napisem "wypij mnie"? Szlag. Astrid z powrotem opadła na poduszki. Gdyby nie wierzyła, byłoby trudniej.
- Absurd i abstrakcja - uznała cicho - Ale pozostawiająca bardzo trudny wybór. Dołączyć do świata. Mmm, wspaniale. Dobrze. Nie zadam więc pytania: po co? dlaczego? z kim? - posłała mu smutny uśmiech - Zapytam: jak?
Offline
Astrid Vandilsen
Las - Queens
- Duchy to potężne byty. Z nimi prawie nie da się zwyciężyć, więc trzeba je posłuchać gdy coś chcą. Czemu tego chcą? Nie wiem. Czemu wybrały ciebie? Nie wiem. Co planują? Nie wiem. Wiem, że ma pani mały wybór... może pani na zawsze opuścić Nowy Jork. Nigdy tu nie wracając. Pozostanie pani do końca uczucie niewypełnienia. Pusta na duszy. Nigdy pani jej nie wypełni. Lub... zostać wampirem, inaczej śmierć panią przyjmie.
Offline