Zapraszamy do cieni Świata Mroku.
Obserwator
- Nie rozumiem jak mamy dokonać wyboru, nie wiedząc co właściwie wybieramy...
Popatrzył na mężczyznę z wyraz zmęczenia na twarzy. Nic tutaj nie trzymało się całości, zupełnie jak oprogramowanie Microsoftu.
- Ta konwersacja prowadzi donikąd. - mruknął ironicznie - Trudno... Niech pan mówi co ma do powiedzenia i tak nie mam już nic do stracenia.
Offline
Obserwator
Dwight Owen
- Hmm... dobra. Mów pan i zobaczymy co opowieść przyniesie - Rzucił dosyć niepewnym tonem, uważnie obserwując swojego rozmówcę. Nadal nie był pewien o co chodzi, a w głowie kołatała mu się rozmowa z "magiem".
Offline
Dwight Owen
James Cromwell
Alexander Anderson
? - ?
- Świat. Prawdziwy świat jest ukryty. Tak, dobrze że osoby które go zauważają najczęściej popadają w paranoje lub inne choroby i lądują w zakładzie psychiatrycznym. Jaki to jest świat? Nie mówię tutaj o kosmitach. Mówię tutaj o rzeczach fantastycznych... osobach, które potrafią zmieniać rzeczywistość wedle swej woli... osoby, które potrafią zmieniać kształt... oraz osoby, które muszą tylko pić krew i żyć w nocy. Tak. Ten świat istnieje.
Offline
Obserwator
Cała jego powaga i ponure nastawienie gdzieś zniknęło. Pomimo swego raczej kiepskiego stanu zaśmiał się wesoło i donośnie, trwało to koło dziesięciu sekund.
- Te nocne istoty pijące krew i kontrolujące świat to wampiry jak mniemam. Nic dziwnego, że dentyści tak dobrze się trzymają w Nowym Jorku. Ha! To też wyjaśnia czemu tak ciężko dostać porządne masło czosnkowe.
Pokręcił głową z rozbawieniem na bladej twarzy.
- A teraz proszę powiedzieć prawdę, bo nie wiem czy uda mi się drugi raz znieść taki dowcip.
Poprawił kołnierzyk koszuli, przyglądając się uważnie mężczyźnie.
Offline
Dwight Owen
James Cromwell
Alexander Anderson
? - ?
Mężczyzna wstał i wyciągnął pistolet.
- Dwa naboje. - położył na stole. - Jest kilka rzeczy, które wyróżnia wampiry od ludzi... pierwsze to są kły. Później brak pulsu, oddechu i zimne ciało. Trzecie to... niewiarygodna wytrzymałość. - spojrzał na nich. - Co chcecie pierwsze sprawdzić?
Offline
Obserwator
Dwight Owen
Wziął pistolet w ręce, sprawdził go.
- Niewiarygodna wytrzymałość? Czyli, pokażesz, że nie masz kamizelki, wpakuję Ci dwie kulki w żołądek i nic Cię to nie ruszy? - Zapytał, odbezpieczając broń.
Offline
Obserwator
Alexander Anderson stojąc nieco z boku przyglądał się wszystkiemu uważnie i w milczeniu. Lekko party o ścianę, z założonymi rękami. Sprawiał wrażenie osoby, która poważnie się nad czymś zastanawia. Mimo to na jego twarzy ciężko było wyczytać jakieś konkretne emocje. Oczy wydawały się być tak samo zimne i puste jak zazwyczaj.
Offline
Obserwator
Przyglądał się twarzy nieznajomego, starając się wyczytać z niej jakieś emocje. Wyglądał na pewnego siebie, coś tu jest nie tak -pomyślał James. Odsunął się nieco i wyczekiwał pokaz w napięciu, trzymając ręce za plecami.
Offline
Obserwator
Dwight Owen
Był dobry w strzelaniu. Zawsze miał do tego talent. Strzelił bez wahania mu w żołądek i wątrobę, co u zwykłego człowieka byłoby bardzo niemiłym doświadczeniem. Obserwował uważnie efekty strzałów.
Offline
Dwight Owen
James Cromwell
Alexander Anderson
? - ?
Strzały spenetrowały ciało mężczyzny. Przeleciały na wylot. Trochę krwi wypłynęło z ran, ale poza tym mężczyzna stał dalej. Nawet kolor skóry nie zmienił się wokół ran.
- Wampir ma wysuszone organy.
Offline
Obserwator
Dwight Owen
Pistolet wypadł z jego ręki, stuknął o podłogę.
- O kurwa...to prawda...? - Spojrzał w twarz wampira, na jego obliczu malowało się niedowierzanie. - A więc wy jednak istniejecie... a teraz nie mamy wyboru i musimy do Was dołączyć... stać się wampirem? - Mówił szybko, niewyraźnie, roztrzęsionym głosem. Wyraźnie dotąd nadal nie chciał uwierzyć w takie istoty.
Offline
Obserwator
Z niedowierzaniem przyglądał się dziurze, która powstała po strzale.
- To nie możliwe... - powiedział cicho wyraźnie nie mogąc zaakceptować faktu że stało się coś co stać się nie powinno.
- Fascynujące... - przestał gapić się na "ranę" i odwrócił spojrzenie na twarz mężczyzny - Wysuszone? Jak dokładnie to działa?
Offline
Obserwator
Z tyłu dobiegły dźwięki spokojnych, miarowych oklasków trwających przez kilka uderzeń serca. Anderson uśmiechał się odrobinę enigmatycznie.
- Zadziwiające. Może nawet imponujące - stwierdził - w brak pulsu i oddechu jestem nawet w stanie uwierzyć na słowo.
- Jednak co w zamian? - zapytał - jaka jest cena.. tego przeistoczenia? Promienie słońca stają się zabójcze? Jest coś jeszcze?
Offline