Havoc - 2010-08-27 23:36:03

http://img.photobucket.com/albums/v149/Havoclivekiller/shoes-in-hallway.jpg



Gdzie ja jestem?

Havoc - 2010-08-27 23:39:13

Dwight Owen
James Cromwell
Alexander Anderson

? - ?
13 Września 2002, godzina 23:41



Theme.

Zaczęli się budzić. Mieli poobijane ciała. Chyba ktoś musiał ich taszczyć po podłodze. Światło w suficie się zaświeciło. Byli w jakimś białym pomieszczeniu. Całkowicie białym. Jedynie drzwi były zielonka. Metalowe bez klamki. Otwierały się na zewnątrz.

Nie mieli żadnej broni. Żadnych narzędzi. Ich komórki były na wyczerpaniu i wskazywały brak połączenia. Nie mogli zadzwonić nigdzie.

Oz - 2010-08-27 23:46:47

Anderson wstał z bólem. Pierwsze na co zwrócił uwagę to garnitur. Nowiutki Armani, niech to szlag. Popatrzył dokoła po pomieszczeniu.
- Pięknie - skomentował.
Wyciągnął komórkę. Widząc brak zasięgu cisnął telefonem o ścianę.
- Kurwa pięknie.. ktoś wie co tu się u diabła dzieje? - popatrzył na dwóch mężczyzn, którzy poza nim byli jedynymi lokatorami w tym pomieszczeniu.

Gloran - 2010-08-27 23:47:47

- Neurotoksyny wreszcie przestały działać. - wymamrotał gładząc się po szyi - Wcale się nie ciesze z tego powodu.
Był blady jak trup i czuł się gorzej niż zwykle. W końcu nie brał dziś swojej dziennej dawki leków, a te z rana zwymiotował. Przynajmniej takie miał wrażenie. Teraz też go trochę mdliło ale starał się o tym nie myśleć. Spojrzał na swoich towarzyszów niedoli, z lekkim zaskoczeniem spoglądając na Alexandra.
- Sądząc po tym co mnie dzisiaj spotkało, złożą nas w krwawej ofierze. Przeklęci fanatycy religijni.

Xune - 2010-08-27 23:51:48

Dwight Owen

Podniósł się ociężale. Rozejrzał się, masując potylicę.
- Kurwa... gdzie jesteśmy? - Rozglądał się nieprzytomnie, dopóki nie wróciła ostrość widzenia. Od razu sprawdził broń, warknął wściekle czując że jej nie ma. Dał się podejść, tak banalnie... - Dwight. Dwight Owen. Chyba siedzimy w tym samym gównie - Rzucił cicho, starając się uspokoić. Z marnym skutkiem. Widać było strach i niepewność w jego oczach.

Oz - 2010-08-28 00:05:14

Mężczyzna chodził po pomieszczeniu, co mogło nieco przypominać miotanie się szczura wciśniętego do klatki. Na jego twarzy nie malowały się inne uczucia niż złość. Nawet jeżeli odczuwał coś innego, to doskonale to maskował.. wydawało się jednak, że nie traktuje tego wszystkiego całkiem poważnie.
- Ten telefon - palcem wskazał na przedmiot leżący na podłodze - nie miał słabej baterii. A teraz była ona na wyczerpaniu. To znaczy, że tkwię tu od kilkunastu godzin. A to oznacza, że ten cholerny bankiet na który byli zaproszeni cholerni udziałowcy a nawet cholerny burmistrz. To oznacza, że bankiet odbył się! Beze mnie! Albo nie odbył się wcale! I sam nie wiem co jest gorsze! - ciężko powiedzieć czy mężczyzna mówił bardziej do siebie czy do reszty.

Odetchnął wreszcie.
- Alexander Anderson - rzucił i popatrzył na jednego z mężczyzn - jacy fanatycy religijni? - zapytał już nieco spokojniej.

Gloran - 2010-08-28 00:24:54

Oparł się o ścianę i zaplótł ręce na piersiach. Odetchnął z ulgą, kiedy tylko poluźnił trochę krawat.
- James Cromwell - skinął.
Wziął kilka głębszych oddechów spoglądając gdzieś w sufit.
- Przynajmniej nie przegapię głównej atrakcji tego bankietu. Tak przy okazji... Gratuluję objęcia posady prezesa.
Odwrócił wzrok w stronę Andersona i uśmiechnął się lekko na tyle przyjaźnie na ile pozwalał mu jego stan. Czuł że się poci, może miał nawet gorączkę. Nie był tego pewny.
- A co do fanatyków religijnych... Dziś rano jeden z nich proponował mi "nowe życie" czy coś w tym rodzaju. - przewrócił oczami - Religijny bełkot... Pewnie poślą nas na ten lepszy świat, tak jak to zrobili z moim lekarzem. Jeszcze nigdy nie widziałem meczety tak głęboko wbitej w czoło. - skrzywił się - Do mnie z resztą też dziś strzelali. Ciekawi mnie jednak czemu jeszcze żyję...

Xune - 2010-08-28 01:08:57

Dwight Owen

Spojrzał na drzwi. Stal. Nie miał szans ich wyważyć. Szkoda.
- I tak nic nie zrobimy, panowie. Warto oszczędzać siły, może jak tu wejdą to uda nam się przypieprzyć im w łeb i zwiać. Mnie z kolei rano polecono przyjść do domku bym poznał prawdę o świecie, czy jakoś tak. Przybyłem, oberwałem i tu trafiłem - Uśmiechnął się lekko, mimo iż nie było mu do śmiechu. - Nieźle zauważone z telefonami. Minęło co najmniej parę godzin i jesteśmy pewnie pod ziemią. No cóż, pozostaje czekać. - Kopnął ścianę, jakby miał nadzieję, że ta się przewróci, po czym usiadł na ziemi.

Oz - 2010-08-28 12:22:04

Anderson słysząc Jamesa przez chwilę jakby się zastanawiał. Wyraźnie już uspokoił się nieco.
- Ah, James Cromwell.. bardzo mi miło, chociaż bankiet byłby bez wątpienia lepszymi okolicznościami spotkania - uśmiechnął się nieco krzywo.
- Prawdę o świecie.. - powtórzył słysząc Dwighta - na mnie rzucił się dziś jakiś żebrak z bronią, a później szofer rzucił mi pod nogi gaz paraliżujący. Chociaż mam wrażenie, że w tym ostatnim przypadku to nie był Anthony, tylko ktoś kto zajął jego miejsce.. tak czy inaczej jesteśmy tu uwięzieni.
Podszedł do leżącego na podłodze telefonu. Wciąż działał. Anderson wyłączył telefon i usiadł pod ścianą, starając się przy tym możliwie nie pognieść bardziej garnituru. Gdyby policja chciała namierzyć telefon uda im się nawet gdy będzie wyłączony a warto oszczędzać te resztki baterii.. Tyle, że w tym miejscu i tak ich nikt nie namierzy.

Gloran - 2010-08-28 12:40:47

- Drzwi bez klamki, białe ściany, prawie jak w zakładzie psychiatrycznym.
Osunął się na ziemię i usiadł.
- Jest ich przynajmniej kilku z tego co widziałem zanim wciągnęli mnie do samochodu. Dobrze zorganizowani i znają się na rzeczy. Jeśli mamy stąd uciec musimy się bardzo postarać.
Ściągnął krawat, był jedwabny, a to oznacza że mocny, mógłby się nadać jako broń. Zbierał się by się podnieść ale czuł się zbyt słabo by to zrobić, w dodatku odczuwał senność, musiało być późno.

Xune - 2010-08-28 13:04:31

Dwight Owen

- Albo po prostu poczekajmy i zobaczmy czym jest ta ich "prawda", czy co to mieli nam pokazać - Powiedział dosyć cicho. Sprawdził na telefonie godzinę oraz datę, wyłączył i schował do jednej z kieszeni. Cóż, przynajmniej coś się dzieje... chociaż było to marnym pocieszeniem dla Dwighta. Zdecydowanie wolał spokój domu i małe zlecenia niż coś takiego.

Havoc - 2010-08-28 21:09:41

Dwight Owen
James Cromwell
Alexander Anderson

? - ?
14 Września 2002, godzina 2:31



Czas mijał niemiłosiernie. Nie mieli nic do roboty, oprócz gadki szmatki. Wtedy usłyszeli dźwięk. Drzwi się lekko otworzyły. Szybko podbiegli, aby pociągnąć za nie. Za mały otwór, który się zrobił. Przed nimi była ściana, a raczej korytarz. Po lewej drzwi, po prawej dwie pary drzwi. Na ziemi leżała litrowa butelka wody i kilka kanapek. Oraz karteczka z napisem "Tylko jedne".

Nowe drzwi miały napisy. Na jednych było napisane "Walka", na drugich "Myślenie", a na trzecich "Pomysłowość".

Xune - 2010-08-28 21:21:55

Dwight Owen

- To nie jest żaden popieprzony reality show...? - Zapytał, jakby miał nadzieję, iż okaże się to wszystko wyreżyserowanym programem. - No dobra, panowie... spluw pewno nie dostajemy, to może wejdziemy w drzwi Pomysłowość? - Wskazał drzwi z tym napisem, czekając na reakcje towarzyszy niedoli. Widać po nim, że nie przyjmuje tej sytuacji zbyt dobrze.

Gloran - 2010-08-28 21:31:05

Obejrzał kartkę z niezbyt jasnym instruktażem i cicho prychnął.
- Wygląda na to, że musimy wybrać drzwi. Mogę sobie tylko wyobrazić jak pokręcony umysł mógł nas wciągnąć w te gierki.
Odchrząknął i spojrzał po mężczyznach.
- Nie chciałbym niczego narzucać ale jeśli już musimy coś wybrać to sugerowałbym drugie albo trzecie drzwi. - wskazał kolejno na "Myślenie" i "Pomysłowość" - Prawdę mówiąc nie widzę zbytniej różnicy, więc jest mi to obojętne.

Oz - 2010-08-28 21:51:49

Anderson najdłużej siedział cicho. Wreszcie odezwał się.
- 'Myślenie' - stwierdził - skoro nie jesteśmy gotowi na walkę, a nie jesteśmy, pozostaje dwoje drzwi. Im bardziej 'pokręcony umysł' nas w to wciągnął tym bardziej pokręcone może być jego rozumienie pomysłowości. Natomiast przedostatnie drzwi przywodzą na myśl logikę. Zasady logiki wydają się być niezłą podstawą - są w miarę uniwersalne. Pomysłowość może wymagać zrobienia czegoś z niczego, natomiast przechodząc przez drzwi 'Myślenie' oczekiwałbym jakiegoś zadania logicznego.
- Oczywiście - dodał - pozostaje mieć nadzieję, że ktoś nie robi sobie dobrego żartu zamieniając w jakiś losowy sposób 'zawartości' pomieszczeń za drzwiami. W końcu porywanie ludzi i więzienie ich w ten sposób nie wydaje się być czymś.. normalnym.
Mówił bez emocji, z kamiennym wyrazem twarzy.
- Jeżeli jednak ktoś zadał sobie tyle trudu - popatrzył po pomieszczeniach - to wydaje się, że raczej takiego żartu nie zrobi. Pytanie: co chce osiągnąć?

Xune - 2010-08-28 21:57:26

Dwight Owen

- A więc prowadź. Co może osiągnąć... nie wiem. Wiem tylko, że czekaniem nic nie zrobimy, poza tym, że będziemy głodniejsi, a zapasów wielkich to nie mamy. - Mówił dosyć cicho, patrząc uważnie na drzwi z napisem "Myślenie". - Skoro Jamesowi to obojętne to prowadź

Oz - 2010-08-28 22:03:39

Anderson bez słowa wyciągnął dłoń i otworzył drzwi, sam stojąc plecami do ściany i jedynie wystawiając rękę za futrynę. Zerknął przez ramię patrząc tam, gdzie owe drzwi prowadziły.

Gloran - 2010-08-28 22:08:27

- Zatem panowie... zobaczmy co kryje się pod mistyczną bramką numer dwa.
Posłał swym towarzyszom krzywy uśmieszek i wszedł do pomieszczenia, które kryło się za drzwiami, uprzednio sprawdzając czy jest tam bezpiecznie.

Xune - 2010-08-28 22:11:24

Dwight Owen

Przechodzi przez drzwi zaraz za Jamesem, także uważnie ogląda pomieszczenie. Jego umysł pracuje na najwyższych obrotach, już teraz starając się wymyślić wyjście z sytuacji. - Ile bym oddał za spluwę i parę naboi...

Oz - 2010-08-28 22:15:21

Wszedł za pozostałymi, bacznie rozglądając się.

Havoc - 2010-08-28 22:22:29

Dwight Owen
James Cromwell
Alexander Anderson

? - ?



Był tylko stół, a na nim kilka kartek. Wszystkie puste, oprócz jednej. Na niej była napisana zagadka. Koło niej długopis. Kolejny biały pokój z drzwiami, bez klamki.

You can find him thrice in here
He hides inside four times
Only once along a road
And twice in disguise

Who is he?

Oz - 2010-08-28 22:38:36

Anderson wraz z pozostałymi przyglądał się kartce. Na początku rzucił okiem na pomieszczenie. Właściwie nic się nie zgadzało. Nie można było dopasować tekstu do pomieszczenia. A co jeżeli rozwiązanie mieściło się na tej samej kartce?
- E - powiedział w pewnym momencie i wziął kartkę do ręki - to litera E..
W myśli przeliczył jeszcze szybko litery w łamigłówce. Wydawało się, że faktycznie chodziło o literę.
Wziął długopis i na czystej kartce nakreślił wielką literę E.

Xune - 2010-08-28 22:40:12

Dwight Owen

Spojrzał parę razy na wierszyk, porównując go z odpowiedzią Andersona
- Hm... pasuje.

Gloran - 2010-08-28 22:43:14

- Brzmi sensownie...
Przyglądał się spokojnie poczynaniom Andersona.
- Mam nadzieję, że właśnie o to chodzi, bo konsekwencje błędu mogą być nieprzyjemne.

Havoc - 2010-08-28 22:48:30

Dwight Owen
James Cromwell
Alexander Anderson

? - ?



Znowu usłyszeli mechanizm. Drzwi im się otworzyły, a za nimi kolejny korytarz. Wyglądało na to, że poprzednie pokoje łączyły się z tym korytarzem. Teraz czekały ich kolejna para drzwi. Za nimi był pokój z jednym mężczyzną siedzącym za krzesłem. Umięśniony facet w garniturze.

Oz - 2010-08-28 22:52:26

Widząc mężczyznę Anderson powoli ruszył przed siebie. Zaczął jeszcze w pokoju w którym rozwiązywali zagadkę.
- No nareszcie - stwierdził - może wreszcie ktoś raczy wyjaśnić co się tu dzieje? - popatrzył na mężczyznę - co to wszystko ma znaczyć?
Przeszedł przez próg, jednak nie podchodził za blisko persony siedzącej naprzeciwko.

Gloran - 2010-08-28 22:56:19

Ruszył pierwszy jakby się nie bał albo nie miał nic do stracenia. Spojrzał na mężczyznę i dość niepewnie odezwał się.
- Witam... - zawahał się - ...pana.

Xune - 2010-08-28 22:58:13

Dwight Owen

Póki co zachowuje się spokojnie i nie rzuca na człowieka. Może się obawia konfrontacji?
- Kim jesteś, co tu robimy i czemu my? Co za cholerą prawdę miałem poznać? Hę?! -

Havoc - 2010-08-28 23:27:29

Dwight Owen
James Cromwell
Alexander Anderson

? - ?



Mężczyzna bawił się zapalniczką zippo, ale nie zapalał jej.
- Wierzycie panowie w życie po śmierci?

Xune - 2010-08-28 23:33:08

Dwight Owen

I znów te pytania... zaczynało go to irytować, ale nie okazywał tego. A przynajmniej starał się. Póki co silniejszy był strach czy też raczej niepewność.
- Nie. Nie wierzę w te bujdy o zbawieniu, odkupieniu i życiu wiecznym.

Oz - 2010-08-28 23:37:10

- Życie po śmierci? - zapytał wyraźnie zniecierpliwiony Anderson - Co mnie obchodzi życie po śmierci?
- Trafiliśmy tu po to, żeby sobie podyskutować o zagadnieniach teologicznych?

Gloran - 2010-08-28 23:40:38

Najwyraźniej zaskoczyło go to pytanie, nigdy nie spodziewał by się go usłyszeć od kogoś takiego jak ów osobnik.
- Dziwne pytanie. Czyżby kolejna próba? - milczał przez chwilę, zastanawiając się nad odpowiedzią - Jeśli musi pan wiedzieć to nie, nie wierzę. Życie nie miałoby najmniejszego znaczenia gdyby czekało nas coś po śmierci. Raz się rodzimy i raz umieramy... to równanie ma sens.

Havoc - 2010-08-28 23:42:43

Dwight Owen
James Cromwell
Alexander Anderson

? - ?



- Jesteśmy w bazie wojskowej, niedaleko Nowego Jorku. Dam wam dwa wyjścia... możecie wyjść tymi drzwiami i sami wrócić, na piechotę do Nowego Jorku. - zamknął zippo. - Lub zostać zemną... opowiem wam o prawdziwym świecie. Żadne bajeczki. Jednak jeśli zostaniecie... to będziecie musieli do tego świata dołączyć.

Xune - 2010-08-28 23:49:51

Dwight Owen

Strach zamieniał się w ciekawość. Cóż, to cecha jego zawodu...
- Prawdziwy świat...? UFO i tak dalej? Wiesz... opowiadaj. Dość mam karmienia nas przez media tym gównem o 11 września i terroryzmie.

Oz - 2010-08-28 23:56:21

- O co tu do cholery chodzi? Przede wszystkim - zaczął Anderson - chciałbym się dowiedzieć kto odpowiada za to, że nie mogłem się pojawić na spotkaniu biznesowym, które sam organizowałem! Wiesz jakie może to przynieść straty firmie? A ja pytam, kto jest za to odpowiedzialny. Wojsko nie ma prawa ingerować w prywatne interesy korporacji. Co chcecie osiągnąć? Kontrakt? Chcecie wyłudzić jakieś dotacje?

Havoc - 2010-08-29 00:04:12

Dwight Owen
James Cromwell
Alexander Anderson

? - ?



- Pańska firma jest nie istotna i nie należę do wojska... a do osób, które rządzą w Nowym Jorku. Żadni politycy czy biznesmeni.

Gloran - 2010-08-29 00:06:46

Odchrząknął cicho i uniósł lekko rękę jakby chciał o coś zapytać.
- Pan wybaczy że pytam ale czemu nas tutaj w ogóle sprowadzono? Może pan nie zauważył ale nie mam zdrowia, a tym bardziej ochoty na dłuższe spacery - nawet jeśli do Nowego Jorku jest niedaleko. Jak zapewne panu wiadomo - bo zakładam że to "wy" do mnie dzwoniliście, nie jestem zainteresowany wstąpieniem do waszej "wspólnoty religijnej" czy czymkolwiek jesteście. - pokręcił głową i westchnął - Dziwne telefony, zabicie mojego ulubionego lekarza, strzelanie do mojej osoby i porwanie... O co wam właściwie chodzi? -

Oz - 2010-08-29 00:08:44

Anderson wydawał się nieco zbity z tropu. Tym razem wyraźnie malowało się to na jego twarzy.
- To kto w takim razie rządzi Nowym Jorkiem? - zapytał z lekkim dystansem.

Havoc - 2010-08-29 00:08:49

Dwight Owen
James Cromwell
Alexander Anderson

? - ?



- Macie coś wspólnego... a tylko jeden wie o tym. Przyszedłem zaproponować przedłużenie polisy na życie.

Gloran - 2010-08-29 00:10:55

- Polisa na życie... Muszę przyznać, że ciekawy marketing prowadzicie. - odpowiedział cierpko.

Xune - 2010-08-29 00:12:47

Dwight Owen

- Polisy na życie? Coś wspólnego? Wyjaśnij to... powoli i dokładnie. - Był jednocześnie zaciekawiony i zaniepokojony.

Oz - 2010-08-29 00:18:47

- Polisy na życie - powtórzył Anderson.
No tak, okup - mógł się tego domyślić wcześniej.
- Ciekawy jestem warunków na jakich możemy zdobyć tą 'polisę'..

Havoc - 2010-08-29 00:21:28

Dwight Owen
James Cromwell
Alexander Anderson

? - ?



- Zatem panowie... dołączacie? Nie będzie wyjścia z tego świata po rozmowie.

Gloran - 2010-08-29 00:26:59

- A jeśli nie dołączymy, co się stanie? Wszyscy umrzemy na ołowicę?

Oz - 2010-08-29 00:36:03

Anderson popatrzył na drzwi. Chyba jednak nie okup.. Tylko co znaczyło 'osób, które rządzą w Nowym Jorku'? Nie będzie wyjścia 'z tego świata'? Mafia?
Mężczyzna przez chwilę zastanawiał się. To nie była taka prosta decyzja. Współpracując z mafią mógł stracić tyle samo co zyskać - wszystko. Anderson nie lubił grać va banque. Z drugiej strony zysk mógł być niebagatelny. Miał pieniądze, a jak wiadomo złoty klucz otwiera wszystkie drzwi. Jednak możliwość otworzenia tych konkretnych drzwi mogła już się nie powtórzyć. Poza tym jeżeli byli wstanie go porwać, to jaki będzie problem podłożyć bombę w jego biurze albo limuzynie? Osoby, które rządzą Nowym Jorkiem. Tak, Anderson miał zamiar być kimś takim. A w razie czego poszuka sposobu na wywinięcie się.
- Ja wysłucham tego, co ten pan ma do powiedzenia - stwierdził ostatecznie.

Havoc - 2010-08-29 00:37:37

Dwight Owen
James Cromwell
Alexander Anderson

? - ?



- Po tym co opowiem... nie będzie żadnego wyboru.

Gloran - 2010-08-29 00:44:51

- Nie rozumiem jak mamy dokonać wyboru, nie wiedząc co właściwie wybieramy...
Popatrzył na mężczyznę z wyraz zmęczenia na twarzy. Nic tutaj nie trzymało się całości, zupełnie jak oprogramowanie Microsoftu.
- Ta konwersacja prowadzi donikąd. - mruknął ironicznie - Trudno... Niech pan mówi co ma do powiedzenia i tak nie mam już nic do stracenia.

Xune - 2010-08-29 00:57:17

Dwight Owen

- Hmm... dobra. Mów pan i zobaczymy co opowieść przyniesie - Rzucił dosyć niepewnym tonem, uważnie obserwując swojego rozmówcę. Nadal nie był pewien o co chodzi, a w głowie kołatała mu się rozmowa z "magiem".

Havoc - 2010-08-29 14:55:09

Dwight Owen
James Cromwell
Alexander Anderson

? - ?



- Świat. Prawdziwy świat jest ukryty. Tak, dobrze że osoby które go zauważają najczęściej popadają w paranoje lub inne choroby i lądują w zakładzie psychiatrycznym. Jaki to jest świat? Nie mówię tutaj o kosmitach. Mówię tutaj o rzeczach fantastycznych... osobach, które potrafią zmieniać rzeczywistość wedle swej woli... osoby, które potrafią zmieniać kształt... oraz osoby, które muszą tylko pić krew i żyć w nocy. Tak. Ten świat istnieje.

Gloran - 2010-08-29 16:13:24

Cała jego powaga i ponure nastawienie gdzieś zniknęło. Pomimo swego raczej kiepskiego stanu zaśmiał się wesoło i donośnie, trwało to koło dziesięciu sekund.
- Te nocne istoty pijące krew i kontrolujące świat to wampiry jak mniemam. Nic dziwnego, że dentyści tak dobrze się trzymają w Nowym Jorku. Ha! To też wyjaśnia czemu tak ciężko dostać porządne masło czosnkowe.
Pokręcił głową z rozbawieniem na bladej twarzy.
- A teraz proszę powiedzieć prawdę, bo nie wiem czy uda mi się drugi raz znieść taki dowcip.
Poprawił kołnierzyk koszuli, przyglądając się uważnie mężczyźnie.

Havoc - 2010-08-29 16:17:02

Dwight Owen
James Cromwell
Alexander Anderson

? - ?



Mężczyzna wstał i wyciągnął pistolet.
- Dwa naboje. - położył na stole. - Jest kilka rzeczy, które wyróżnia wampiry od ludzi... pierwsze to są kły. Później brak pulsu, oddechu i zimne ciało. Trzecie to... niewiarygodna wytrzymałość. - spojrzał na nich. - Co chcecie pierwsze sprawdzić?

Xune - 2010-08-29 16:32:56

Dwight Owen

Wziął pistolet w ręce, sprawdził go.
- Niewiarygodna wytrzymałość? Czyli, pokażesz, że nie masz kamizelki, wpakuję Ci dwie kulki w żołądek i nic Cię to nie ruszy? - Zapytał, odbezpieczając broń.

Oz - 2010-08-29 16:37:48

Alexander Anderson stojąc nieco z boku przyglądał się wszystkiemu uważnie i w milczeniu. Lekko party o ścianę, z założonymi rękami. Sprawiał wrażenie osoby, która poważnie się nad czymś zastanawia. Mimo to na jego twarzy ciężko było wyczytać jakieś konkretne emocje. Oczy wydawały się być tak samo zimne i puste jak zazwyczaj.

Havoc - 2010-08-29 16:42:36

Dwight Owen
James Cromwell
Alexander Anderson

? - ?



Zdjął marynarkę, koszulkę i bluzkę. Mężczyzna cały był blady i dobrze umięśniony.
- Strzelaj gdzie chcesz.

Gloran - 2010-08-29 16:46:23

Przyglądał się twarzy nieznajomego, starając się wyczytać z niej jakieś emocje. Wyglądał na pewnego siebie, coś tu jest nie tak -pomyślał James. Odsunął się nieco i wyczekiwał pokaz w napięciu, trzymając ręce za plecami.

Xune - 2010-08-29 16:47:02

Dwight Owen

Był dobry w strzelaniu. Zawsze miał do tego talent. Strzelił bez wahania mu w żołądek i wątrobę, co u zwykłego człowieka byłoby bardzo niemiłym doświadczeniem. Obserwował uważnie efekty strzałów.

Havoc - 2010-08-29 16:51:46

Dwight Owen
James Cromwell
Alexander Anderson

? - ?



Strzały spenetrowały ciało mężczyzny. Przeleciały na wylot. Trochę krwi wypłynęło z ran, ale poza tym mężczyzna stał dalej. Nawet kolor skóry nie zmienił się wokół ran.
- Wampir ma wysuszone organy.

Xune - 2010-08-29 16:54:24

Dwight Owen

Pistolet wypadł z jego ręki, stuknął o podłogę.
- O kurwa...to prawda...? - Spojrzał w twarz wampira, na jego obliczu malowało się niedowierzanie. - A więc wy jednak istniejecie... a teraz nie mamy wyboru i musimy do Was dołączyć... stać się wampirem? - Mówił szybko, niewyraźnie, roztrzęsionym głosem. Wyraźnie dotąd nadal nie chciał uwierzyć w takie istoty.

Gloran - 2010-08-29 16:56:36

Z niedowierzaniem przyglądał się dziurze, która powstała po strzale.
- To nie możliwe... - powiedział cicho wyraźnie nie mogąc zaakceptować faktu że stało się coś co stać się nie powinno.
- Fascynujące... - przestał gapić się na "ranę" i odwrócił spojrzenie na twarz mężczyzny - Wysuszone? Jak dokładnie to działa?

Oz - 2010-08-29 17:00:09

Z tyłu dobiegły dźwięki spokojnych, miarowych oklasków trwających przez kilka uderzeń serca. Anderson uśmiechał się odrobinę enigmatycznie.
- Zadziwiające. Może nawet imponujące - stwierdził - w brak pulsu i oddechu jestem nawet w stanie uwierzyć na słowo.
- Jednak co w zamian? - zapytał - jaka jest cena.. tego przeistoczenia? Promienie słońca stają się zabójcze? Jest coś jeszcze?

Havoc - 2010-08-29 17:00:13

Dwight Owen
James Cromwell
Alexander Anderson

? - ?



- Mówiłem... jak zacznę mówić... nie ma odwrotu. Dołączacie albo giniecie. - usiadł z powrotem nakładając na siebie jedynie marynarkę. - Przemiana jest prosta... zostajecie pozbawieni całej swojej krwi... i w tym momencie wampir, który chce was przemienić daje część swojej. Wampirza krew animuje wasze ciało i jedynie serce i mózg są waszymi witalnymi narządami.

Oz - 2010-08-29 17:03:37

Anderson wzruszył ramionami.
- Po prostu wolę zawczasu poznać swoje.. - zawiesił na chwilę głos - nowe słabości. Szczególnie jeżeli mogą się okazać zabójcze.

Xune - 2010-08-29 17:06:53

Dwight Owen

- Dołączacie albo giniecie... wybór chyba jest prosty. - W jego głosie nadal pobrzmiewała nutka powątpiewania, ale coraz mniejsza. Chyba zaczynał oswajać się z tą myślą. - Więc... co jest zabójcze? Jak zabić takiego wampira?

Havoc - 2010-08-29 17:06:53

Dwight Owen
James Cromwell
Alexander Anderson

? - ?



- Bajeczki odłóżmy na bok. Czosnek czy woda święcona nie działa. Słońce i ogień tak. Trzeba pić krew, aby przeżyć, bo co noc krew ożywia nasze martwe ciała. Jesteśmy bladzi i zimni. Nie oddychamy. Możemy jednak udawać życie. Spowodować, aby krew w naszych żyłach animowała skórę, mocniej serce biło czy działały płuca. To samo z żołądkiem. Seks, jedzenie, wszystkie ludzie przyjemności nie dają ich już tak mocno. Są tylko wspomnieniem. Rany goją się jedynie naszą krwią. - podniósł lekko marynarkę, a ran już nie było.

Gloran - 2010-08-29 17:19:04

- Gdybym wiedział że coś takiego takiego mi się przytrafi nie kazałbym kupować tyle herbaty... i wina. No i pieniądze szlag trafił. - mruknął z nutą ironii.
Pogładził podbródek, wyraźnie nad czymś dumając.
- To znaczy, że żadne ludzkie dolegliwości nie będą nam więcej... przeszkadzały. Nawet jeśli będziemy, jak to pan określił "udawać życie". Mam rację?

Oz - 2010-08-29 17:22:22

- I co dokładnie znaczyło 'zmieniać rzeczywistość wedle swej woli'? - wtrącił jeszcze Lex z wyraźnym zainteresowaniem.

Havoc - 2010-08-29 17:43:03

Dwight Owen
James Cromwell
Alexander Anderson

? - ?



- Choroby nie mają już znaczenia. Natomiast przez "zmieniać rzeczywistość wedle swej woli"... na tym świecie, oprócz nas istnieje wiele innych istot nadprzyrodzonych. Jednym z nich są magowie. My też mamy jakieś wampirze zdolności, ale ich magia jest bardzo potężna w porównaniu do naszej.

Xune - 2010-08-29 17:57:58

Dwight Owen

- A jak wygląda wampirze społeczeństwo? Jakieś grupy? "Biali i czarni"? - W jego głosie pobrzmiewa ciekawość.

Havoc - 2010-08-29 19:01:00

Dwight Owen
James Cromwell
Alexander Anderson

? - ?



- Może nie trzymamy się wszyscy w kupie... ale posiadamy organizacje, które mają własne podejście do naszego istnienia, skąd pochodzimy i gdzie powinniśmy zmierzać jako całość.

Oz - 2010-08-29 20:25:12

Anderson popatrzył na pozostałych.
- Ja osobiście mam jeszcze jedno pytanie - zaczął - dlaczego my? dlaczego akurat nas trzech? dlaczego ja? - zapytał.

Gloran - 2010-08-29 20:33:43

James milczał, choć z jego twarzy można było wyczytać, że ciekawi go zadane przez Andersona pytania. Wyczekiwał w napięciu na odpowiedź i to co stanie się już wkrótce.

Havoc - 2010-08-29 23:12:18

Dwight Owen
James Cromwell
Alexander Anderson

? - ?



- Wpływy... zdolności... szczęście. Przypatrujemy się potencjalnym kandydatom przez dłuższą chwilę, jednak ostatnio nie mamy zbytnio na to czasu... z powodu ostatnich problemów z łowcami czy między nami.

Xune - 2010-08-29 23:16:37

Dwight Owen

- A więc są jacyś łowcy, którzy chcą Cie... znaczy, Wa... nas zabić? Aha. Dobra, kiedy to się wydarzy? No wiesz, ta cała...przemiana?

Gloran - 2010-08-29 23:32:23

- Magowie? Łowcy? Więcej krwiopijców? Wygląda mi to na niezłe bagno.
Spojrzał po reszcie, kiwnął delikatnie na słowa Dwighta.
- Nie wiem jak reszta ale ja... mogę nie mieć za dużo czasu, więc im szybciej zabierzemy się za tą przemianę tym lepiej. - westchnął - Czemu mam wrażenie że to jakiś okrutny dziwny sen...

Havoc - 2010-08-29 23:39:17

Dwight Owen
James Cromwell
Alexander Anderson

? - ?



- To nie sen. - wyciągnął z kieszeni marynarki trzy małe siatki, jakby na śmieci. - Nałóżcie na głowy. Kamery w bazie was zarejestrują jak będziemy wyjeżdżali... wampirów nie rejestrują.

Xune - 2010-08-29 23:43:32

Dwight Owen

- Musi... a zresztą - Nieco zrezygnowanym tonem ponarzekał, po czym zasłonił twarz. Był ciekaw dokąd zmierzali, jednak mimo tego zwalczył w sobie chęć podglądania spod niej.

Oz - 2010-08-29 23:49:09

Czyli przebywamy nielegalnie na terenie bazy wojskowej. Świetnie - pomyślał Anderson i, niechętnie to niechętnie, ale założył worek na głowę. Nie miał zamiaru oglądać w jutrzejszym Timesie nagłówka wspominającego o nowym prezesie Anderson Enterprises, którego widziano jak uciekał po włamaniu na teren bazy wojskowej.

Gloran - 2010-08-30 00:11:30

- Upokarzające...
Za przykładem reszty nałożył worek na głowę. Miał wrażenie że stał się ofiara głupiego żartu. Nie miał jednak już siły by się sprzeciwiać ani dyskutować. Co ma być to będzie, a czuł że będzie to równie przyjemne co kolonoskopia albo badanie prostaty. Tym bardziej chciał mieć to wszystko za sobą.

Havoc - 2010-08-30 18:55:00

Dwight Owen
James Cromwell
Alexander Anderson

Opuszczony Dom - Queens



Gdy tylko wyjechali z bazy, mogli zdjąć worki. Byli w bazie wojskowej. Wrócili do domu, do którego włamał się Dwight.
- Macie jeden dzień. Będziemy was obserwować. - powiedział w samochodzie wampir.

Xune - 2010-08-30 20:09:15

Dwight Owen

- Jeden dzień... no dobra. Potem mamy tu wrócić? Hm, pewnie tak... Aha, macie gdzieś tu moją spluwę? Właziłem z nią, potem puf, obudziłem się bez niej. Lubię mieć przy sobie broń - Rzucił do wampira który ich tu przywiózł. - Aha, mieszkamy u siebie w domach swoich, nie? To trzeba ja jakoś od słońca ochronić, nie?

Havoc - 2010-08-30 20:43:27

Dwight Owen
James Cromwell
Alexander Anderson

Opuszczony Dom - Queens



- Potem was znajdziemy. Wasza broń i inne rzeczy znajdziecie w domu. - obejrzał się do Dwighta. - Jak zostaniecie przemieni to wszystkiego się dowiecie. Bądźcie gotów około 23 lub 24.

Oz - 2010-08-30 22:07:06

- W takim razie.. to chyba wszystko - stwierdził Anderson i otworzył drzwi samochodu.
- Do zobaczenia, jak sądzę.. - rzucił wychodząc.

Xune - 2010-08-30 22:09:37

Dwight Owen

- No dobra. To ten...do zobaczenia. - Rzucił na odchodne, po czym ruszył w podróż powrotną do domu.

Gloran - 2010-08-30 22:51:31

Skinął głową, żegnając towarzyszy i nieznajomego mężczyznę.
- Wkrótce się spotkamy panowie...
Zamówił taksówkę i pojechał w stronę swojego domu.

Havoc - 2010-08-30 23:17:49

Dwight Owen
James Cromwell
Alexander Anderson

Opuszczony Dom - Queens



Dwight->Akta.
James->Akta.
Alexander->Akta.

berlin-hotel