Zapraszamy do cieni Świata Mroku.
Obserwator
- Życie po śmierci? - zapytał wyraźnie zniecierpliwiony Anderson - Co mnie obchodzi życie po śmierci?
- Trafiliśmy tu po to, żeby sobie podyskutować o zagadnieniach teologicznych?
Offline
Obserwator
Najwyraźniej zaskoczyło go to pytanie, nigdy nie spodziewał by się go usłyszeć od kogoś takiego jak ów osobnik.
- Dziwne pytanie. Czyżby kolejna próba? - milczał przez chwilę, zastanawiając się nad odpowiedzią - Jeśli musi pan wiedzieć to nie, nie wierzę. Życie nie miałoby najmniejszego znaczenia gdyby czekało nas coś po śmierci. Raz się rodzimy i raz umieramy... to równanie ma sens.
Offline
Dwight Owen
James Cromwell
Alexander Anderson
? - ?
- Jesteśmy w bazie wojskowej, niedaleko Nowego Jorku. Dam wam dwa wyjścia... możecie wyjść tymi drzwiami i sami wrócić, na piechotę do Nowego Jorku. - zamknął zippo. - Lub zostać zemną... opowiem wam o prawdziwym świecie. Żadne bajeczki. Jednak jeśli zostaniecie... to będziecie musieli do tego świata dołączyć.
Offline
Obserwator
Dwight Owen
Strach zamieniał się w ciekawość. Cóż, to cecha jego zawodu...
- Prawdziwy świat...? UFO i tak dalej? Wiesz... opowiadaj. Dość mam karmienia nas przez media tym gównem o 11 września i terroryzmie.
Offline
Obserwator
- O co tu do cholery chodzi? Przede wszystkim - zaczął Anderson - chciałbym się dowiedzieć kto odpowiada za to, że nie mogłem się pojawić na spotkaniu biznesowym, które sam organizowałem! Wiesz jakie może to przynieść straty firmie? A ja pytam, kto jest za to odpowiedzialny. Wojsko nie ma prawa ingerować w prywatne interesy korporacji. Co chcecie osiągnąć? Kontrakt? Chcecie wyłudzić jakieś dotacje?
Offline
Obserwator
Odchrząknął cicho i uniósł lekko rękę jakby chciał o coś zapytać.
- Pan wybaczy że pytam ale czemu nas tutaj w ogóle sprowadzono? Może pan nie zauważył ale nie mam zdrowia, a tym bardziej ochoty na dłuższe spacery - nawet jeśli do Nowego Jorku jest niedaleko. Jak zapewne panu wiadomo - bo zakładam że to "wy" do mnie dzwoniliście, nie jestem zainteresowany wstąpieniem do waszej "wspólnoty religijnej" czy czymkolwiek jesteście. - pokręcił głową i westchnął - Dziwne telefony, zabicie mojego ulubionego lekarza, strzelanie do mojej osoby i porwanie... O co wam właściwie chodzi? -
Ostatnio edytowany przez Gloran (2010-08-29 00:09:08)
Offline
Obserwator
Anderson wydawał się nieco zbity z tropu. Tym razem wyraźnie malowało się to na jego twarzy.
- To kto w takim razie rządzi Nowym Jorkiem? - zapytał z lekkim dystansem.
Offline
Obserwator
- Polisa na życie... Muszę przyznać, że ciekawy marketing prowadzicie. - odpowiedział cierpko.
Offline
Obserwator
Dwight Owen
- Polisy na życie? Coś wspólnego? Wyjaśnij to... powoli i dokładnie. - Był jednocześnie zaciekawiony i zaniepokojony.
Offline
Obserwator
- Polisy na życie - powtórzył Anderson.
No tak, okup - mógł się tego domyślić wcześniej.
- Ciekawy jestem warunków na jakich możemy zdobyć tą 'polisę'..
Offline
Obserwator
- A jeśli nie dołączymy, co się stanie? Wszyscy umrzemy na ołowicę?
Offline
Obserwator
Anderson popatrzył na drzwi. Chyba jednak nie okup.. Tylko co znaczyło 'osób, które rządzą w Nowym Jorku'? Nie będzie wyjścia 'z tego świata'? Mafia?
Mężczyzna przez chwilę zastanawiał się. To nie była taka prosta decyzja. Współpracując z mafią mógł stracić tyle samo co zyskać - wszystko. Anderson nie lubił grać va banque. Z drugiej strony zysk mógł być niebagatelny. Miał pieniądze, a jak wiadomo złoty klucz otwiera wszystkie drzwi. Jednak możliwość otworzenia tych konkretnych drzwi mogła już się nie powtórzyć. Poza tym jeżeli byli wstanie go porwać, to jaki będzie problem podłożyć bombę w jego biurze albo limuzynie? Osoby, które rządzą Nowym Jorkiem. Tak, Anderson miał zamiar być kimś takim. A w razie czego poszuka sposobu na wywinięcie się.
- Ja wysłucham tego, co ten pan ma do powiedzenia - stwierdził ostatecznie.
Offline