Zapraszamy do cieni Świata Mroku.
Gin Toshizou
Chinatown - Manhattan
- Ile? Ile kurwa chcesz?! - krzyknął po tym jak dostał ponownie w brzuch. Odskoczył wręcz na pół metra i zasadził w bok Ginowi z kopniaka. Nie wyglądali za dobrze, a Kenichi troszkę gorzej. Już mu z nosa krwawi, a dostawał w brzuch.
- Ile, żebyś się odpierdolił? - odezwał się łapiąc oddech.
Kenichi otrzymał 3 obrażenia lekkie. Łącznie ma 6 obrażeń lekkich. Dwa minusy za obrażenia.
Gin otrzymał 3 obrażenia lekkie. Łącznie ma 5 obrażeń lekkich. Minus za obrażenia.
Offline
Obserwator
- Tysiąc dolarów, tyle ile jesteś winny. Nie mniej, nie więcej. Może zaczynasz już sobie przypominać, co? - otrzymując kopniaka wykrzywił twarz w lekki grymas, a jego ton głosu stał się nieco bardziej agresywny.
- Jeszcze jedno uderzenie w brzuch, a będziesz inwalidą. Daj pieniądze, a mam lekarstwa, które jeszcze ci pomogą. - nie żartował, a przynajmniej starał się sprawiać takie wrażenie.
Przyjął pozycję obronną i tym razem czekał na reakcję przeciwnika. W końcu pozostawił mu wybór, a od niego będzie zależeć, jaki weźmie.
*Defensive Attack
Offline
Gin Toshizou
Chinatown - Manhattan
- Masz! - wyciągnął portfel i dał Ginowi pieniądze, które sobie zażyczył. - Zejdź mi z oczu! - palnął się na sofę trzymając głowę nisko, aby krew wypłynęła z nosa. Nie wyglądał za dobrze, ale wydobrzeje za kilka godzin.
Offline
Obserwator
- Dziękuje i przepraszam za problemy. - ukłonił się grzecznie, wkładając pieniądze do spodni.
Ruszył ku wyjściu z klubu wyraźnie zadowolony mimo bólu w klatce piersiowej. Skierował się w stronę sklepiku starszego człowieka, znajdując go w końcu przywitał się, a potem wręczył mu pieniądze.
- Proszę o to zapłata. Wydawał się nie bardzo wiedzieć o długu, albo po prostu udawał. Wdzięczność proszę kierować do Pana Raizo. - skinął nieco niżej głową do staruszka i uśmiechnął się lekko.
Offline
Gin Toshizou
Chinatown - Manhattan
- Och dziękuje... na pewno podziękuje. - powiedział starzec.
- Komu podziękujesz, Mistrzu? - Gin usłyszał znajomy głos za sobą. Był to Raizou. - Gin? Co tutaj robisz?
- Nie przejmuj się, Raizou. Zapożyczyłem twojego przyjaciela.
- Co zrobiłeś, Mistrzu?
- Ach... poprosiłem młodzieńca, aby pobił Kenichiego Oroya. Tego co ci w kółko mówiłem, że nie chcę się wreszcie zachować jak należy.
- Pobiłeś mojego podopiecznego?! - krzyknął Raizou na Gina.
Offline
Obserwator
W pierwszej chwili miał zamiar przebić sobie kataną brzuch, ale wziął głębszy oddech i spojrzał najpierw na sklepikarza z westchnieniem.
- Przyznaję się do błędu. Mogłem poczynić głębsze poszukiwania i dowiedzieć się czy to nie jeden z pańskich ludzi, Panie Raizo. - nie próbował się bronić, bo wiedział, że może tylko pogorszyć sytuacje.
- Przyjmę każdą karę. Muszę się jeszcze wiele nauczyć. - Pochylił głowę i wzrok skierował ku ziemi, gdzieś w głębi się domyślał, co będzie dalej.
Ostatnio edytowany przez silverek33 (2010-08-15 13:02:08)
Offline
Gin Toshizou
Chinatown - Manhattan
- Nie zdradził cię, Mistrzu. - usłyszał jak Raizou się odezwał do starca. - Dobrze, Gin. Wybaczam ci. Kenichim i tak miałem się zamiar zając jak miałem chwilę wolną. Jak się z nim spotkam to wyjaśnię całą sytuację. Nie martw się. Nikt nie dotknie ciebie ani twej rodziny za to. Obiecuję. - po tych słowach zwrócił się do Mistrza. - Proszę następnym razem nie wykonywać mych działań, Mistrzu. Przecież mówiłem, że sobie poradzę. Chodź Gin.
Odeszli od sklepu. Sklepikarz pożegnał ich skinięciem i uśmiechem na twarzy.
- Chciałeś mieszkanie, tak?
Offline
Obserwator
- Chciałem o nie poprosić. - nieśmiało wtrącił młodzieniec, nie chcąc by to wyglądało na coś twierdzącego.
- Wielki Mistrz twierdził, że tak będzie lepiej dla mnie i mojej rodziny. Ufam w jego słowa. - zniżył chwilę głowę by potem spojrzeć na Raizo.
Offline
Obserwator
- Wielki Mistrz nie mówił o żadnym konkretnym miejscu? Wspominał, że Pan Raizo posiada mieszkanie.. jakby to powiedzieć. Odstraszające złe istoty. - jakkolwiek głupio by to nie brzmiało w końcu wydusił to z siebie.
Dotrzymywał kroku swojemu szefowi, ale nie śmiał choćby na chwilę go wyprzedzić.
Ostatnio edytowany przez silverek33 (2010-08-15 13:22:18)
Offline
Gin Toshizou
Chinatown - Manhattan
- Mówił... mamy przynajmniej jedno w każdej dzielnicy. Takie miejsca próbujemy wykupić, aby były do naszego użytku. Więc się pytam, które chcesz. Wielki Mistrz powiedział, że mam ci jedno dać.
Offline
Obserwator
- Wydaje mi się, że Manhattan będzie w porządku. Byłbym w razie czego, blisko, jeśli Pan Raizou by mnie potrzebował. - rozejrzał się przy okazji po okolicy by sprawdzić czy jest bezpiecznie, a potem wsiadł do samochodu, bo kierowali się w kierunku parkingu?
Offline
Gin Toshizou
Apartament Równowagi - Manhattan
- Zatem Manhattan. - odpowiedział Raizou. Wzięli samochód i wyjechali z Chinatown. Jazda trwała z kilkadziesiąt minut, aż zajechali do wysokiego budynku. Apartamentowiec. Windą pojechali na piętro 33. Pokój 3314. Taki miał numer. To było nowe mieszkanie Gina.
Gdy tylko drzwi się otworzyły, to zobaczył pokój jaki nigdy w życiu. Kompletnie wyposażony od paneli przez kuchnie i kończąc na własnym systemie kinowym. Wystrój był mocno japoński.
Offline
Obserwator
Podróż mijała mu całkiem dobrze. Samochód był dobrze wyposażony, a towarzystwo miał godne. Jak dojechali do apartamentowca to przez chwilę nie mógł uwierzyć swoim oczom. Jeszcze nie widział takiego budynku, a sam jego wystrój dawał mu wiele do myślenia. Gdy dotarli na umówione piętro to przez chwilę zrobiło mu się słabo. Nie przebywał jeszcze nigdy na takich wysokościach. Choć widoki na dole były zdumiewające. Potem wszedł do środka i znów poczuł się jakby zarobił kulkę w brzuch. Trochę się spocił i zrobiło mu się ciepło. "Co za niesamowite mieszkanie" - pomyślał.
- Nie wiem, co powiedzieć Panie Raizo. Jestem niezmiernie wdzięczny, a ten dług będzie spłacany do końca mojego żywota. - wybełkotał zdumiony chłopak, wręcz wzruszony sytuacją.
Offline
Gin Toshizou
Apartament Równowagi - Manhattan
- Do póki Wielki Mistrz nie powie inaczej... to mieszkanie należy do ciebie. Możesz je wykorzystać jak chcesz. Twoi rodzice zostali powiadomieni o wszystkim. Teraz jednak nie musisz ich odwiedzać. Bardzo późno jest. - odezwał się Raizou wychodząc. - Dobrej nocy. Jutro z tobą pogadam o kolejnym zadaniu. - i się stało. Już stał się psem Yakuzy.
Offline