Zapraszamy do cieni Świata Mroku.
Jack Johnson
Blok na ulicy "Whiteswan" - Bronx
- A co chciałbyś wiedzieć? Dużo o wampirach ci nie powiem. Prosiłem Julesa, aby mnie nie wciągał w ten świat. - powiedział Gordon otwierając butelkę, również wykorzystując stół.
Offline
Obserwator
-No nie wiem, ziom... Dużo was jest? "Dziwadeł" że tak powiem z braku lepszego określenia.
Offline
Jack Johnson
Blok na ulicy "Whiteswan" - Bronx
- Zależy o kogo mówisz. Wampirów w mieście jest dużo... część nawet rządzi ważnymi instytucjami, nawet jeden włada Bronxową mafią. Jeśli chodzi o mnie... to taki stan się nazywa ghoul. Pewno każdy wampir ma przynajmniej jednego.
Offline
Obserwator
-Nieźle. Nieźle się wampirki urządziły... I taki Ghoul nic nie robi tylko służy wampirowi? Pewno mało przyjemne, co ziom? I hm... Skoro Jules to wampir, to ile on właściwie ma lat? Chyba że to kolejna ściema z legend i bajek, że wampiry dłużej żyją? Jack sączył powoli piwko, nie miał jeszcze nawet połowy. A tak, na spokojnie mógł chociaż dojść do 'wszystkiego'
Offline
Jack Johnson
Blok na ulicy "Whiteswan" - Bronx
- Jules i ja byliśmy w tej samej szkole. Dziesięć lat temu on został przemieniony, a ja zostałem ghoulem. Co do tego jak długo żyją... spotkałeś na chwilę nie jakiego Eliasa, nie? On podobno jest ze średniowiecza. - napił się piwka. - Bycie ghoulem jest fajne... w pewnym sensie. Muszę dostawać swoją dawkę krwi, ale poza tym same plusy. Mogę żyć normalnie. Mam nawet jedną z tych ich wampirzych mocy. Potrafię nieźle przywalić, a nawet podnieść motor.
Offline
Obserwator
-Motor mówisz? Huh, nie wyglądasz na takiego. Nieźle. -Wziął łyczka z butli -Ze średniowiecza? Ja pierdole, to będzie chyba z tysiąc lat? Kurwa, też na takiego nie wyglądał. Że to to się nie rozpada... I co to niby za moce? Coś jak superbohaterowie? Nie wiem kurwa, latanie, strzelanie laserami z oczu?
Offline
Jack Johnson
Blok na ulicy "Whiteswan" - Bronx
- No, ja mam tą siłę. Jeszcze inne ghoule mogą mieć nadludzką wytrzymałość... czy nawet szybkość. Wampiry mają o wiele potężniejsze moce. Jak kontrola umysłów... czy znikanie.
Offline
Obserwator
-Okeeej... Nieźle. A prócz tych całych ghuli i wampirów, coś jeszcze sobie tak żyje i nic nikt o ich nie wie? No... Na przykład ten typ co wlazł w ścianę, Co Ci opowiadałem. Co to kurwa mogło być? -Piwko w butelce Jacka powoli się kończyło.
Offline
Jack Johnson
Blok na ulicy "Whiteswan" - Bronx
- Jules mówił, że to mógł być jakiś mag. Podobno zaginają rzeczywistość... i kiedy przesadzają, to rzeczywistość ich nagina. Co do innych... emm... no są wilkołaki... pewno są inne maszkary nocy, ale tylko słyszałem, że mogą być. Pewno się kiedyś je spotka.
Offline
Obserwator
-Mag? Czyli kurwa dobrze czułem że to jakiś jebany Harry Potter... Wilkołaki, też dobrze kurwa. No w sumie nie wiem, co jeszcze... A właśnie! Co u Ciebie, stary? -Rzucił ot tak, kończąc piwko dla rozluźnienia atmosfery. Butelkę odstawił na stolik przed kanapą.
Offline
Jack Johnson
Blok na ulicy "Whiteswan" - Bronx
- Zacząłem malować sobie swoje biuro. Więc nic interesującego. Słuchaj. W tamtej szafce są filmy. Włącz jeden, a sobie spokojnie oglądniemy. - pokazał na szafkę nad telewizorem, do której Jack jeszcze nie zaglądał. Miał za mało czasu na takie coś. W środku były kasety i nawet na odtwarzacz CD kompakty. Różne filmy. Wręcz na miesiące oglądań.
Offline
Obserwator
-No zajebiście, zajebiście. -Wymamrotał biorąc jeden z filmów z szafy. "Pulp Fiction", wcisnął kasetę do odtwarzacza, chwycił pilot i poszedł na chwilę do swoich rzeczy. Wrócił na kanapę z zapalonym skrętem w ustach, dawno nie jarał. A teraz akurat miał humor. Włączył film od początku, to w końcu jeden z jego ulubionych.
-Julesowi musi się nieźle nudzić jak siedzi w domu, ale w sumie skoro "musi" prowadzić nocny tryb życia to się kurwa nie dziwie.
Offline
Jack Johnson
Blok na ulicy "Whiteswan" - Bronx
25 Sierpień 2002, godzina 21:04
Minęło dużo czasu. Oglądnęli sobie jeszcze jeden film pod tytułem Matrix. Tak dla przypomnienia, że niemożliwe może być możliwe. Zamówili sobie nawet pizze do tego całego seansu. Kiedy już było trochę po dwudziestej pierwszej do mieszkania wszedł Ricky.
- O Gordon... co tam Jack?
Offline
Obserwator
-Bywało lepiej... Chociaż -Rozglądnął się po mieszkaniu i wrócił wzrokiem do Ricka - Całkiem nieźle. Gordon mnie nieco 'uświadomił'. A co tam u Ciebie, ziom?
Offline