Zapraszamy do cieni Świata Mroku.
Obserwator
Otworzył usta w wyrażając lekkie zdziwienie, lekkie. Prawie niezauważalne.
-Z Yakuzą? To ta mafia chinoli czy innych japońców? Ja pierdole. Zawsze wiem w jakie gówno się władować. Plus jest taki że na razie Jules nieźle mi pomógł. Wiesz, nieźle płaci... Do tego to mieszkanko. Jeszcze ferrari mi brakuje. I ten... Jak to mówiły moje ziomy z Los Angeles, "Bez ryzyka nie ma zysku". -"Martwy". To słowo utknęło w głowie Jacka, nie chciał być martwy. Trzeba uważać, może za bardzo ufa Julesowi? Zapewne. Oj trzeba wzmóc czujność.
Offline
Obserwator
-A widzisz. Wszystko ładnie, pięknie. Woziłem się z swoimi ziomalami po dzielni, wiesz. Biedna dzielnica, gangi te sprawy. A tu nagle jeden z przeciwnych gangów zajebał mi starych. Się wkurwiłem i miałem dość tego miasta... Tego wszystkiego. Zostawiłem to w chuj i przeprowadziłem się do Nowego Yorku, wiesz. Chciałem znaleźć jakaś normalną robotę, ba przez jakiś czas byłem nawet taksówkarzem. Ale mnie wyjebali. Gdybyś spytał wczoraj jak tam było, to powiedziałbym że tak samo jak tutaj. Ale teraz powiem Ci że w porównaniu co miałem tam, a mam tutaj. To kurwa wole ten cały Nowy York, mam chałupę z klimą i robotę polegająca na robieniu tego co lubię. Zajebiście. Chociaż czasami trafi się coś popierdolonego, ale da się znieść na razie. No i to tyle w sumie -Czarnuch wzruszył ramionami i wrócił do oglądania filmu. Ni z tego ni z owego spytał jednak po dłuższym zastanowieniu.
-A ty? Skąd jesteś, ziom?
Offline
Jack Johnson
Blok na ulicy "Whiteswan" - Bronx
- Jestem z Nowego Jorku. Tutaj się urodziłem. Można rzecz ponownie dzięki pomocy Julesa. Mam po prostu pilnować jego rzeczy. Niezła robótka. Przy okazji... "coś popierdolonego"? - spytał spokojnie Ricky.
Offline
Obserwator
-A takie tam... Wiesz, powiedzmy że się nieźle zjarałeś i widzisz na przykład hm... Tańczącego Hot Doga. Nic takiego jeśli jesteś zjarany. A teraz dodajmy że widzisz tańczącego hamburgera kiedy nie jesteś zjarany, a przynajmniej nie pamiętasz żebyś coś brał. Ogarniasz? -Raper zerknał na niego, wątpił że cokolwiek z tego zrozumiał no ale zawsze pozostawała jakiś tam procent szansy.
Offline
Obserwator
-Nie, raczej nie. Głowa mnie nie boli, ani nie bolała. Generalnie staram się o tym zapomnieć, ziom. Popierdolone to wszystko, mówiłem. Odparł murzyn, chcąc skoncentrować się na filmie.
Offline
Obserwator
-Ta, pewno on. Jack wyciągnął telefon z kieszeni i odebrał, patrząc oczywiście wcześniej kto dzwoni. O ile numer był na liście "Kontaktów"
-Yo, tu Jack. Słucham?
Offline
Jack Johnson
Blok na ulicy "Whiteswan" - Bronx
Ricky zgadł. To był Jules.
- Jack? Dobrze. Słuchaj mam sprawę... potrzebuję, abyś przywiózł mi pewną paczkę. Możesz to dla mnie zrobić? - spytał spokojnie Jules.
Offline
Obserwator
Kurw mać, paczka. Trzeba będzie uważać, oj tak. Przecież Jack nie chce skończyć jako trupy ściągany przez jakaś pierdoloną dżapańską mafie. No bo w sumie kto by chciał? Raper zawahał się chwile, i jednak stwierdził że zielone same si nie zarobią.
-Ta, jasne. Nie ma sprawy, ziom. Kiedy? Mam jechać sam? i ten... Gdzie będzie wózek?
Offline
Obserwator
-Ta, paczka. Ja pierdole. A chciałem właśnie wypróbować nowe łóżko. Niezbyt zadowolony schował telefon do kieszeni. -Jules mówi że masz mi dać niby jakaś brykę, i że wiesz gdzie mam jechać i kiedy. Wchodzisz w to, ziom?
Offline
Jack Johnson
Blok na ulicy "Whiteswan" - Bronx
- Zanim pójdziemy. Orson. Tak się nazywał poprzedni kolo. Też dostał to mieszkanko. Jak tylko otrzymał je... dostał właśnie to zadanie. - siedział cały czas spokojny i spoglądał na telewizor.
Offline
Obserwator
-Ja pierdole, kurwa mać. Co jest takiego w tej pierdolonej paczce? Plany nowej broni nuklearnej? Wyniku najbliższych wyników loterii? Zdjęcia porno dupy tego całego szefa mafii azjatów? -Jack wstał nieco nerwowo z kanapy i zaczął chodzić w kółko po nowym mieszkaniu.
Ostatnio edytowany przez Bossk (2010-08-15 13:08:36)
Offline