Zapraszamy do cieni Świata Mroku.
Obserwator
Zerknęła na zegarek i doznała kolejnego szoku, kiedy zobaczyła, że zbliża się już 20.
"O 22 rozpoczynają zdjęcia, zdążę się ogarnąć do tego czasu. Przytrafiło mi się coś strasznego i potrzebuję Twojej obecności. Pośpiesz się, proszę - brzmiała treść smsa wysłanego w odpowiedzi.
Offline
Clara Sacred
Apartamenty Golden River - Queens
24 Sierpień 2002, godzina 20:12
Zajechali na miejsce. Jednak Donovan nie przejechał przez punkt, tylko zaparkował niedaleko.
- Jak będę wracał, to zobaczą, że mam broń. Poradzi sobie pani? - wyciągnął z kieszeni karteczkę i podał jej. - Mój telefon.
Offline
Obserwator
Tak, poradzę sobie. Dziękuję... i w ogóle lepiej skończmy już te spotkanie. - starała się by zabrzmiało to zdecydowanie, stanowczo.
Pozbierała wszystkie swoje graty. Nie wiedzieć jakim cudem, torby z zakupami przetrwały, ale teraz nie miało to żadnego znaczenia. Gdy wysiadła z samochodu, nauczona doświadczeniem i wciąż w nerwach, niemal podbiegła pod klatkę schodową, rozglądając się ciągle ze strachem we wszystkie strony. Zerknęła też na miejsce, gdzie w południe widziała bezdomnego. Chciałaby mu oddać zegarek i wyjaśnić kilka kwestii.
Jak najszybciej chciała się już znaleźć w mieszkaniu.
Ostatnio edytowany przez hyjek (2010-08-16 18:47:24)
Offline
Obserwator
Trafił na magiczny moment, kiedy to cała zaryczana siedziała na sofie, wracając wspomnieniami do tego strasznego wydarzenia. Koszmar niejako odżył na nowo, tym razem w jej wyobraźni. Opisała całe zdarzenie Jonowi, za przecinki w zdaniach służyły kolejne szlochy i otarcia łez. Miała nadzieję, że uwierzy jej w to wszystko. Dobrze zdawała sobie sprawę, jak ta opowieść brzmi.
Offline
Clara Sacred
Apartamenty Golden River - Queens
- Dobrze się czujesz? Może chcesz się czegoś napić? - nie wiedziała czy jej uwierzył czy nie. Słuchaj jednak jej opowieści z zdumieniem. - Po takim przeżyciu... bym się wręcz uchlał.
Offline
Obserwator
Nie mogę, mam dzisiaj... O cholera, sesja! - spojrzała na zegarek. Czasu na przygotowanie się zostało niewiele. Pobiegła szybko do łazienki, zupełnie nie przypominała teraz zaryczanej, przestraszonej dziewczyny sprzed chwili. Biegała po mieszkaniu jak w jakimś amoku, jakby była wręcz opętana manią pindraczenia się.
Jon, podasz mi tą tycjanową z siatki? - wskazała palcem na siatki z zakupami. Jon popatrzył tylko na nie głupio, zastanawiając się pewnie, jaki to kolor ten tycjanowy.
Pomarańczowy - dodała szybko, aby rozwiać wątpliwości.
Offline
Clara Sacred
Apartamenty Golden River - Queens
Jon pomagał jej jak mógł. Nie był dobry w babskich sprawach. Jaki mężczyzna jest? Natomiast wiedział, że jest coś nie tak.
- Boli cię głowa? Bo naprawdę... po takich przeżyciach myślałem, że można dostać jakieś choroby. Jesteś pewna, że tak to było?
Offline
Obserwator
Choroby...? - nie rozumiała za bardzo o co mu chodziło, czuła się przecież dobrze, przynajmniej w fizycznym sensie. W psychicznym była po prostu przerażona.
Tak, tak to było. Nic mnie nie boli słońce. - odpowiadała coraz bardziej niepewnie, jakby sama sobie pomału chciała wmówić, że jednak coś jej jest.
Offline
Obserwator
Na pewno Słońce. Sama Twoja obecność tutaj wystarczająco mi pomaga. Bardzo... - podeszła do niego i pocałowała na dowód swoich słów, jednocześnie zakładając kolczyki.
Jak stoimy z czasem? Już prawie jestem gotowa!
Offline
Obserwator
Twoim, ja do swojego nie mam ochoty już dzisiaj wsiadać.
Zamknęła drzwi na wszystkie zamki, przedtem zamykając wszystkie okna w środku. Po dzisiejszych wydarzeniach miała ochotę zabezpieczyć się przed każdym ewentualnym nieszczęściem.
Jon... Dziękuję, że przyjechałeś. Ja... nie wiem czy bym się pozbierała bez Ciebie...
Offline
Clara Sacred
Sklep Navii - Queens
24 Sierpień 2002, godzina 21:42
- Wszystko dla ciebie, Claro. - pocałował ją po zamknięciu drzwi. - Chodźmy. Nie chcesz się spóźnić. - zeszli na dół i wzięli samochód Jona.
Byli przed czasem. Przed sklepem czekało dwóch ochroniarzy. W środku było włączone światło i widzieli grupkę ludzi. Clara poznała część modelek.
- Mam iść z tobą, czy tutaj czekać?
Offline
Obserwator
Jak wolisz. Jeśli zdecydujesz się zostać, a tak pewnie będzie, bo żaden facet na Twoim miejscu nie odrzuciłby takiej okazji do nacieszenia oczu, to wejdźmy osobno, aby uniknąć podejrzeń. Czas do pracy... - z westchnieniem wysiadła z auta i pewnie wkroczyła do perfumerii. Na miejscu stara się znaleźć człowieka odpowiedzialnego za całą sesję i obgadać wszystkie szczegóły.
Offline