Zapraszamy do cieni Świata Mroku.
Obserwator
Angus MacGregor
-Jak chcesz- odpowiedział Darke. Po chwili spojrzał na Jacka
-Dobra, zabierz nas stąd, nie oszczędzaj na benzynie-
Ruszyli i musiał przyznać, że murzyn znał się na prowadzeniu auta, choć na każdym zakręcie Szkot nie był pewien czy wyrobią, czy wpierdolą w latarnie. Niemniej jeśli dojechali do Stonehaven, Angus wyszedł z auta, szybkim krokiem wlazł do baru przez zaplecze, zabrał stamtąd "swoją" kamizelkę kuloodporną, po czym wyciągnął z szafki wywieszkę "Zatrudnię:" na której znajdowało się puste pole do wypełnienia markerem. Napisał tam "Barmana", bowiem musiał mieć zastępstwo w robocie. Pod spodem podał swój email. Wolał nie pisać numeru komórki, ot na wszelki wypadek. Wywiesił plakietkę na drzwiach wejściowych baru, po czym skoczył jeszcze do mieszkania skąd zabrał sporą część swojej kasy i załadował ją do portfela. Nie było tego zbyt dużo, większość trzymał na koncie bankowym. Mając wszystko po co przyszedł, zamknął dokładnie mieszkanie i zbiegł na dół, wsiadając do auta.
-Dobra, jedźmy.- położył kamizelkę na kolanach.
Kiedy znaleźli się pod barem "przetarte Progi" Angus odezwał się do Jacka
-Idź oddać mu kluczyki, tylko będziemy mieć problem z dojazdem do Twojego mieszkania, bo nie mamy auta. Ja tam do środka nawet nie wchodzę, bo bym musiał Eliasowi przyjebać czymś ciężkim.- oparł się o ścianę baru .
Ostatnio edytowany przez Blackvampire (2010-08-25 00:56:32)
Offline
Obserwator
Murzyn widząc że szkot pakuje się do auta z swoimi rzeczami, ruszył szybko pod Przetarte Progi. A gdy już tam dojechali? No cóż, niestety musiał oddać auto, chociaż liczył na to że i tak pewnie będzie musiał odwieźć Julesa pod Thuggish, a stamtąd jakoś tragicznie daleko pod jego chatę nie było. Wyszedł z samochodu i spojrzał na siedzących w nim ziomków.
-Dobra... Ja idę jeszcze po Julesa, i się zwijamy. Spaćku czy coś. Spoko, Jules i tak pewno będzie chciał żeby go podwieźć. Damy radę, ziom
Wszedł do baru, a potem prosto do Elizjum. Szukać Julesa.
-Yo, wózek chciałem 'oddać'.
Ostatnio edytowany przez Bossk (2010-08-25 00:59:03)
Offline
Obserwator
-Zajebiście. No to trzym się Jules... I reszta też.
Wychodząc z baru murzyn przewrócił oczami i mruknął niezadowolony.
-I po chuj ja tutaj jechałem...
Zerknął na czekających przed barem nowych kumpli i sam zaczął ładować się do samochodu.
-Spierdalamy panowie, prosto kurwa do mojej miejscówy. Jules kurwa powiedział że auto mu na razie niepotrzebne, ja pierdole kurwa mać.
Jack oczywiście poczekał aż jego ziomki się załadują do auta a potem ruszył. Chciał jak najszybciej znaleźć się w tym pierdolonym domu, za dużo kurwa wrażeń na jedną noc.
Offline
Obserwator
Kiedy już dojechali do murzyńskiej lepianki, Rosjanin prędko władował się do mieszkania.
- O kurwa... Ale chałupa...
Rzucił od progu Arsenij, rozglądając się po pomieszczeniu. Jaki wyjebany telewizor. I ile wódy... Prawie jak u mamy w domu...
Podszedł do jakiegoś pustego stolika i wyładował na nim cały swój ekwipunek, wliczając w to cztery pistolety...
- No kurwa, to się nazywa zrzucić dziesięć kilogramów, a nie te wasze yy...diety, czy coś...
Rozwalił się na wielkiej kanapie i na ślepi zaczął szukać pilota. Mimowolnie przypomniał sobie cały dzisiejszy dzień. I resztki twarzy tego chuja któremu rozsmarował mózg. A gdybym to ja był na ich miejscu? Chuj z tym... Chyba?
- Wyjebali nas, nie? Nie lubię jak mnie wyjebują...Bardzo kurwa... Tak bardzo że muszę się napić...
Offline
Obserwator
Murzyn otworzył drzwi do swojej chaty, i już chciał powiedzieć "Rozgłoście się" ale widząc że rusek bez tego zrobił co 'trzeba' machnął tylko dłonią. Zamknał drzwi mieszkania na wszystkie zamki gdy przelazła ostatnia osoba, a potem polazł do elektronicznych zasłon, co by upewnić się że są ustawione tak aby nie puszczać chociażby centymetra światła. Zadowolony w wyników oględzin poszedł do lodówki wyciągając dwie flaszki z wódką (Liczył na to że da mu to chociaż odrobinkę 'rozluźnienia' po ciężkim dniu). Postawił je na stoliku przed kanapą, czyli tuż przed Arsnijem.
-Oto trunki moje, bierzcie i kurwa pijcie ile chcecie... No ale kurwa bez przesady.
Rozwalił się na fotelu stojącego obok stolika i wyrzucił 'z kieszeni' na ziemie swoje Uzi oraz Desert Eagle'a.
-Aa... I właśnie, jakby co to sąsiad z naprzeciwka też jest wampirem. Zajebiście, co?
Ostatnio edytowany przez Bossk (2010-08-25 12:58:49)
Offline
Koteria - Oczy Beliara
Apartamenty Równowagi - Manhattan
Marvin dostał wiadomość tekstową od Liary, gdy Jack był na górze.
"Odwieź swoich kumpli, a później przyjedź po mnie. Zabawimy się."
Tak też zrobił i odwiózł Gina pod apartamentowiec na Manhattanie.
Offline
Obserwator
Wyszedł z samochodu i przez otwarte drzwi ukłonił się lekko z niewielkim uśmiechem.
- Dziękuje za pomoc. Uważaj na siebie i w razie czego masz mój numer, więc możesz dzwonić. - zamknął drzwi i uniósł dłoń do góry na pożegnanie.
Jeśli para wysiadła z nim to wskazał im drogę do apartamentu, a potem razem pojechali do góry windą do jego mieszkania. Otworzył drzwi do pokoju i zasłonił okna roletami by żadne światło nie docierało do pomieszczenia.
- Rozgośćcie się. Możecie włączyć telewizor czy może chcecie wyjaśnić całą tą sytuację? Jutro i tak radziłbym wam uciec stąd, ale może wam się lepiej zrobi. - miał przyjazną minę, chciał chociaż tyle zrobić po tym wszystkim. Tego domagała się jego dusza.
Offline
Obserwator
Angus MacGregor
Władował się do mieszkania Jacka i rozejrzał, gwizdnął głośno kiedy zobaczył wszystkie bajery i rozmiar tego lokum.
-Nieźle, nieźle...Jules Ci to załatwił? Lepiej jakbyś sam coś znalazł, bo zaciągasz u tego kolesia spory dług wdzięczności, ale jak tam chcesz.- spojrzał na wódkę, a potem na towarzyszy
-Tej...raczej tego nie wypijemy, jesteśmy martwi, nie? A martwy żołądek do wysuszona pestka, nie przyjmie pokarmu. Krew wchłaniamy chyba nieco inaczej. Nie jestem pewien...z drugiej strony możemy użyć własnej krwi do ożywienia naszych narządów zewnętrznych, w tym żołądka, tak jak nas uczyli nasi Sire...tylko nie wiem co potem. Jeśli żołądek znowu obumrze to chyba zwrócimy całą jego zawartość natychmiastowo.- Usiadł na kanapie nie tykając nawet wódki.
Offline
Obserwator
Gdy Marvin odwiózł Gina i przestraszoną parkę, spojrzał w stronę Darke.
- Podrzucić cię gdzieś? Czy też wybierasz się do "Przetartych Progów"?
Offline
Gin Toshizou
Apartamenty Równowagi - Manhattan
- Jest tak jak powiedzieliśmy... i tak... opuścimy cię następnego wieczoru. Dziękuje za pomoc.
Koteria - Oczy Beliara
Każdy skończył co miał skończyć. Dla nich noc się skończyła. Dwójka wampirów, którym darowano życie, opuściła apartament Gina. Nikt nie słyszał o nich od tamtego czasu.
Offline