Zapraszamy do cieni Świata Mroku.
Obserwator
- No dobra, to po pieprze was dwie..
Offline
Obserwator
- No...
Offline
Arsenij Riadosłock
Ulice - Queens
Prostytutka zabrała Arsenija do jej szefa. Mieszkał w jakimś mieszkaniu w bloku. Było w środku kilka kobiet i duży czarnoskóry mężczyzna, który właśnie z jedną z kobiet gadał.
Po chwili rozmowy prostytutka przyszła z Isabelle.
- To gdzie teraz, chłoptasiu?
Offline
Obserwator
Zarechotał.
W myślach.
Złapał je za mało zgrabne pupcie i zaprowadził do jednego ze nie dobudowanych bloków na Goralikowej. Pełno tam był biedaków i innego ścierwa wiec wpierdolił sie do jednego z poniszczonych pomieszczeń i kazał jakiemuś pijanemu białasowi wyjść. Po krótkiej chwili napiał mieśnie i kazał spierdalać murzynce. Wiedział że zyska dość czasu by obgadać z Isabell wszystko i dokładnie.
Kiedy czarna wyszła upewnił sie że na pewno nie podsłuchuje gdzieś przy drzwiach i rzucił.
- Co wiesz o Danielu kurwo?
Offline
Obserwator
Wyciągnął kastet z kieszeni.
A może nic nie wie?
Nie. Po co tamten gość miałby kłamać?
- Ostatnia szansa.
Offline
Obserwator
- Osz kurwa...
Wyrwało mu się kiedy zaczęła się drzeć. Skoczył do kobiety, złapał ją za wąską talie i ugryzł.
Delikatnie, koniec końców nie robił tego by zaspokoić pragnienia.
Szkoda że bestia ma na ten temat odmienne zdanie.
Skupił się. Wiedział że nie może dać się jej ponieść. Będzie miał przesrane.
Odlepił się od kobiety natychmiast kiedy przestała krzyczeć. Wiedział że nie ma dużo czasu, więc musi się spieszyć.
Wziął ją w potężne łapska i ruszył biegiem w stronę gimnazjum. Wiedział że dwu metrowy koleś z kobietą w rękach wygląda dziwnie, ale nie miał innego pomysłu. Zresztą jest noc...
Offline
Obserwator
Nim zdążyła w ogóle zdążyła się rozejrzeć Rusek, wykorzystując swoje wampirze moce * doskoczył do niej, przeskakując całe pomieszczenie i wgryzł się jej w siły. Wiedział że nie potrzebuje krwi, ale musiał jakoś ją uspokoić.
* Vitae na Wigor by wykonać mocniejszy skok
Offline
Obserwator
Spojrzał za drugą dziwką. Chyba jej nie zajebałem...? Nie ważne.
Doskoczył do Isabelli i zarzucił ją sobie na bary. Z braku lepszego pomysłu zaniósł ją do gimnazjum.
Offline
Arsenij Riadosłock
Gimnazjum 120% - Queens
Theme.
Czuł zapach krwi. Zbliżał się do biura, gdzie powinien być jego szef. Gdzie powinien być Daniel. Drzwi były otwarte, a on dalej siedział na krześle. Jednak była martwy. Bez głowy i wybebeszony. Smród zgniłego ciała się unosił. Ciało wampira szybko gnije. Głowa leżała na biurku przed nim, też już zgniła. Krew obryzgała całe biuro, a nawet ścianę za Danielem. Jednak za nim krew nie była przypadkowa. Napisano nią rzymską liczbę. Rzymską liczbę 7. VII.
Offline
Obserwator
Arsenij dziarsko wkroczył do pomieszczenia trzymając Isabell w rękach. Stanął osłupiały.
Daniel, jego Sire i mentor. Nadal spoglądał na wszystko swoim pewnym siebie wzrokiem. Szkoda tylko że głowa nie była jakoś tak na swoim miejscu. Położył dziwkę na ziemi. Podszedł do stołu i przyglądnął się ciału. Skurwiel wymachiwał maczetą.
Przed oczami mignął mu koleś którego tu przyprowadził. Gdyby jakiś chuj wpadł do pokoju Daniel spuścił by mu wpierdol. Nie. Pewno się nawet nie połapał jak po rozpierdolił. Spojrzał na wielką "VII". Przypomniały mu się słowa Daniela na temat wampirów polujących na inne wampiry. Na temat tej kurewskiej VII.
Dziwka nic nie wie, ten sukinsyn mnie podpuścił.
Wymacał swojego shotguna. Znowu mignęła mu twarz wampira którego tu wprowadził.
Rozjebie go choćby miał rozjebać cała VII.
Arsenij był samotnikiem, nigdy nie szukał przyjaciół. Nigdy żadnych nie miał. Jednak wstrząsnęło nim że koleś którego sam ty przyprowadził rozjebał jedyną osobę która się nim interesowała.
- O Kurwa...
Wziął dziwkę na ręce. Pewnie ma mnie za jakiegoś totalnego zjeba. Wyniósł ją z gimnazjum, liczył że stan oszołomienia po ugryzieniu jest na tyle mocny że nie zapamiętała nic z tamtego pokoju. Posadził ją na jednym z krzeseł w, pustej o tej godzinie, recepcji gimnazjum. Tutaj przynajmniej nic jej nie grozi.
Ruszył w stronę swojego mieszkania. Próbował wmówić sobie że chciałby spotkać tego chuja. W głębi jednak czuł że nie dął by mu teraz rady. Jest za młody... Za młody. Te słowa dręczyły go do końca drogi. Będąc pod samym blokiem, wyciągnął telefon. Kurwa. Wybrał numer do Angusa. Coś kurewsko, zjebanego się dzieje.
- Angys...?
Offline