Forum Sesyjne WoD Havoc'a

Zapraszamy do cieni Świata Mroku.


#1 2012-07-09 21:19:32

Narrator

Narrator

Zarejestrowany: 2012-07-04
Posty: 3150

+ Akta - Oliver Cromwell

Oliver Cromwell http://i.imgur.com/yPk1L.png
http://i.imgur.com/LJZsh.jpg
Hyjek
9/10 Siła Woli, 5/12 Vitae, Obrażenia: -
Data: Lipiec 2012
Schronienie: Villa Cromwella

Offline

 

#2 2012-07-10 12:46:06

Narrator

Narrator

Zarejestrowany: 2012-07-04
Posty: 3150

Re: + Akta - Oliver Cromwell

Oliver Cromwell
Villa Cromwella - Obrzeża Miasta
Lipiec 2012, godzina 21:12

Villa Cromwella
http://i.imgur.com/W2NxJ.jpg



Theme

Uderzenie. Kolejne. Następne. Serce. To musiało być serce. To było serce. Czuł, że krew znowu ożywia jego ciało. Organy nie będą już pracować, tak jak kiedyś. Krew ożywia tylko potrzebne rzeczy, jak jego mózg i serce. Mięśnie, aby się poruszał. Oczy, aby widział. Nos i język, aby smakował. Co miałby smakować? Krew. Wszystko mu zastąpiła. Kawior? Już nie taki sam. Muzyka? Kiedyś brzmiała inaczej. Pocałunek kobiety? Echo przeszłości. Wszystko dla niego stało się echem zastąpionym przez Vitae, smaczną i cudowną krew.

Tylko gdzie on był? Gdy tylko mógł, rozejrzał się po pokoju. Po chwili do niego wszystko dotarło. Wrócił do San Francisco. Richard o wszystko zadbał, aby podróż z Los Angeles była bezpieczna i szybka. Był z powrotem w swoim łóżku, w swoim pokoju. Nie w żadnej Fundacji, gdzie był trzymany bardziej jako zabawka. Został wypuszczony, ale nie do końca wolno. Siła krwi Starszych krążyła w jego umyśle i nakazywała wykonać zlecenie. Otrzymał od swojego Sire, Henriego Bettertona, zapieczętowany list. Nie mógł, nawet określić słowami jak ważne to było, aby nie otwierał listu przed spotkaniem z Księciem. Powiedział, że najważniejszy moment będzie jak wróci do domu po spotkaniu i wypocznie.

Właśnie. Spotkanie z Księciem. Wiedział, gdzie go szukać. Podobno można go znaleźć w labiryncie pod the LAB, ośrodkiem związków zawodowych i różnych organizacji non-profit. Nigdy nie spotkał żadnego Księcia. W Los Angeles głównie rządzą Anarchiści, a Tremere przebywali tam z powodu ich Fundacji. Takie miał zadanie od swego pana. Odwiedzić Księcia, a później przeczytać list.

Tylko, aby o czymś nie zapomniał? Nie sądził. W domu dokonano pewnych zmian, aby zwiększyć bezpieczeństwo i aby nie obawiał się światła słonecznego. Nie było go kilka lat, a dom nadal wyglądał tak samo, jak go opuścił. Dbali o niego, jak go nie było. Przez te wszystkie lata miał stały dochód pieniędzy z firm produkujących alkohol. Zaczynał od szmuglowania i szybko stał się respektowanym członkiem społeczeństwa, legalnej części. Tej nielegalnej nadal dotyka palcami. Teraz kiedy stał się wampirem, jego panie wyższej klasy będą miały ręce pełne roboty. Przed nim odkrywał się nowy świat, który tylko czekał, aż nim zawładnie.

Offline

 

#3 2012-07-10 19:17:18

hyjek

Obserwator

Zarejestrowany: 2010-08-10
Posty: 340

Re: + Akta - Oliver Cromwell

Oliver pomału podnosił się z łóżka w swojej sypialni. Wyglądała dokładnie tak, jak parę lat temu, gdy opuszczał posiadłość. Za swoich śmiertelniczych czasów, często wyglądał przez duże okno, z którego świetnie było widać zachodzące słońce za horyzontem, którego dolną granicę stanowiła zielona fala okolicznych lasów. Teraz oczywiście okno niemal zawsze było zasunięte kotarą, a wspomniany widok mógł jedynie podziwiać w wyobraźni lub na zdjęciach, o zrobienie których prosił kiedyś Richarda.

Ach, Richard. Jego najlojalniejszy sługa. Jego rodzina z pokolenia na pokolenie służyła Cromwellom i bardzo dobrze na tym wychodzili. Cromwellowie zawsze ponad bezmyślną brutalność i agresję stawiali umiejętność posługiwania się słowem oraz wynagradzanie tych, którzy na to zasłużyli. Prawa ręka Olivera i tym razem nie zawiodła, a gdy tylko Oliver się obudził, Richard po chwili pojawił się w pełnej gotowości.

Arystokrata podniósł się pomału i chwycił za swoją laskę leżącą przy łóżku. Nie był kaleką, chodził normalnie, po prostu dodawała ona elegancji i prestiżu, a w stresujących chwilach świetnie maskowała nerwowe ruchy dłoni, który mogłyby Olivera zdradzić. Omiótł wzrokiem pomieszczenie. Richard znał to spojrzenie. Oznaczało ono listę rzeczy, którymi za chwilę będzie musiał się zająć, a nad którymi obecnie jego pan rozmyśla.

Świetnie się spisałeś Richardzie. Willa jest w znakomitym stanie, ja również czuję się wcale nie gorzej. Moje gratulacje. - rozpoczął spokojnym, wyważonym i zarazem chłodnym głosem. Ghoul tylko skinął głową w podzięce.
Nie mniej, pojawiło się kilka spraw, którymi muszę się niezwłocznie zająć i będę Cię potrzebować. Zacznijmy od posesji. - kontynuował, idąc jednocześnie w kierunku swojego gabinetu. Richard szedł tuż zanim, jak cień. - Potrzebuję aktualnego raportu odnośnie naszych kobiet. Ile ich tu mieszka, która osiąga najlepsze... "wyniki", która najgorsze. Kim zazwyczaj są nasi klienci i jakich... wygód potrzebują. Ostatecznie, ile tutaj zarabiamy.
W gabinecie Oliver nalał sobie dwie miarki szkockiej i spokojnie przepłukał gardło. Richard dobrze wiedział, że to jeszcze nie koniec zadań, a jego Pan myśli nad resztą. Arystokrata usiadł w fotelu i po chwili kontynuował.
Muszę odwiedzić Księcia. Zanim to zrobię, chcę wiedzieć kim on jest, co o nim się mówi, jaką ma reputację. Podzwonię do kilku moich starych znajomych. O północy bądź już gotowy w samochodzie, wtedy wyruszymy.
Czy to wszystko, Sir? - spytał Richard, widząc, że jego Pan długo nie kontynuuje wypowiedzi.
Ostatnia rzecz: strasznie mi zaschło w gardle od tej podróży. Wybierz najlepszą z naszych dam i każ jej czekać na mnie w sali bankietowej. Niech ubierze się jakoś gustownie, dawno nie tańczyłem walca.

Gdy lokaj odszedł, Oliver sięgnął do kieszeni swojego płaszcza po tajemniczy list. Obrócił go między palcami, przejechał po pieczęci. W końcu schował go pomiędzy stronami tylko sobie znanej lektury, gdzieś na jednej z półek całkiem pokaźnej biblioteczki. Następnie chwycił za telefon. Chociaż był w większości tradycjonalistą, niektórym wynalazkom współczesnej techniki naprawdę trudno było się oprzeć. Jedną z takich rzeczy była właśnie pospolita komórka. Rzecz niezbędna dla każdego, kto chce być ze swoimi interesami na bieżąco. Najpierw wybrał numer Eleny Santarelli, ambitnej pani senator, wypromowanej swego czasu przez niego z okręgu SF. Przez telefon zabrzmiała bardzo serdecznie i szybko wyjaśniła mu, jak się mają sprawy polityczne w mieście. Nie omieszkał również spytać o obecnego księcia, ale wątpił w jej wiedzę na jego temat. Nigdy nie poznała prawdziwej natury Olivera i smutnej prawdy o świecie w którym żyje, ale jadła mu z ręki i tylko tyle mu wystarczyło. Kolejny telefon był do jednego z komendantów w SF, Tony'ego Collinsa, znanego głównie ze względu na bezkompromisowe podejście do przestępców. Dość niespotykane jak na nieśmiertelnego, to trzeba mu było przyznać. Pogawędził z nim dłuższą chwilę na temat półświatka, przede wszystkim jednak chciał usłyszeć cokolwiek na temat obecnego Księcia.

Koniec rozmowy zbiegł się niemal jednocześnie z wejściem Richarda, niosącego aktualne sprawozdanie. Obwieścił również, że dama jest gotowa i czeka już w sali. Pochwalił nawet jej kreację i zapewniał, że jego Pan będzie zachwycony.
Papiery mogą chwilę poleżeć. Nie każmy kobiecie czekać, zwłaszcza, że i bez sprawozdania mam już jeden pomysł.
Ghoul nie kłamał - Natalia, bo tak brzmiało jej imię, miała na koncie na pewno niejednego oczarowanego mężczyznę. Cromwell czasami dziękował sobie w duchu, że po tylu latach nieżycia uodpornił się na większość kobiecych wdzięków, inaczej dawno by już stracił głowę dla jakiejś pannicy, która po paru latach okazałaby się typową babą z cyklu "bułkę przez bibułkę, a chuja do ręki". Arystokrata ucałował jej dłoń na powitanie, objął w talii przygotowując się do tańca, a z głośników niemal od razu popłynęła muzyka.
Zaskoczyła go swoją znajomością kroków, zwłaszcza, że tempo ustalił nieco szybsze niż standardowe 30 taktów/min. Z łatwością dotrzymywała mu kroku.
Świetnie sobie radzisz moja droga. Mam nadzieję, że masz jeszcze inne talenty, gdyż propozycja, która Ci za chwilę złożę, będziesz wymagała sporych umiejętności - powirowali jeszcze przez chwilę, zanim arystokrata zaczął kontynuować - Natalio, jestem wizjonerem i widzę to miejsce jako coś znacznie lepszego, niż jest obecnie. Niestety, choćbym się starał, nie jestem w stanie zrobić tego sam, a Richard dźwiga już za dużo na swych barkach. Chciałbym uczynić Cię osobą odpowiedzialną za nasze kobiety i klientów. W porozumieniu ze mną będziesz wybierać dla nas nowe kandydatki oraz nadzorować pracę obecnych. Ja zapewnię stały dopływ klientów, ale to Ty będziesz dbać o to, by wyszli stąd usatysfakcjonowani. Richard jest moją prawą ręką, Ty niedługo zostaniesz lewą. Uczynisz mi ten zaszczyt?
Tak, Milordzie - odpowiedziała tylko. Po chwili, gdy utonęła w jego objęciach, Oliver przybliżył wargi do jej szyi, a gdy muzyka przestała grać, skończył swój posiłek. Nigdy nie był łapczywy, a teraz bardzo mu zależało, by Natalia pamiętała całą rozmowę. Istnym nawykiem było dla niego zalizanie rany po kłach. Nawet nie zauważył, jak nadeszła północ. Polecił tylko służbie odnieść swoją partnerkę do jej sypialni, a sam wsiadł w samochód i pojechał na spotkanie z Księciem.

Ostatnio edytowany przez hyjek (2012-07-10 20:27:17)

Offline

 

#4 2012-07-10 22:17:46

Narrator

Narrator

Zarejestrowany: 2012-07-04
Posty: 3150

Re: + Akta - Oliver Cromwell

Oliver Cromwell
Villa Cromwella - Obrzeża Miasta



Próbował wyciągnąć informacje od najbardziej wpływowych znanych mu osób. Co jak co, ale wampiry kochają kontrolę, władzę, a takie osoby jak pani senator i pan komendant byli idealnym celem dla nich. Może któryś z nich pracował dla jednego? Może dla Księcia? Nie mógł jednak od prosto z mostu zapytać o połączenia z Spokrewnionymi. Bawił się słowami. Żonglował słowami najlepiej jak mógł. Jednak niczego się nie dowiedział. Osoby próbowały ominąć temat lub nie wiedziały o czym mówi, kiedy próbował je nakierować. Nic od śmiertelników nie wyciągnął. Szczególnie, że nie mógł przyglądać się ich emocjom z bliska.

Sama prawda była w słowach jego mistrza. Ludzie naprawdę byli trzymani w niewiedzy. Ba! Wampiry robiły niezłą robotę, aby tak było. Jeśli jego kontakty były sługami jakiegoś wampira, to potrafiły to ukryć. Tak dawno nie rozmawiał z nikim poza swoimi kolegami w Fundacji, że czuł się odosobniony, nieludzki nawet. Czy przez to przebywanie wśród wampirów odszedł od świata śmiertelnych i stał się prawdziwym nocnym łowcą? Tak mu mistrz mówił. Pytanie tylko ile chciałby uwierzyć, bo to on tworzył swoją przyszłość teraz, a nie Bettertone. Może pozna tutejszą śmietankę wampirów? Pozna jak to naprawdę być wampirzym władcą? Sebastian Melmoth, który za życia był Oscarem Wilde był jego najbardziej oczywistym posunięciem. Sire go ostrzegał o kontaktach z nim. Mówił, że chce go tylko wykorzystać. W San Francisco nie było żadnych innych Tremere. To mógł być powód. Mieć pupilka, jedynego w całym mieście. Teraz jednak nie był czas na to. Musiał się z Księciem spotkać.

Oliver Cromwell
The LAB - Inner Mission (9c)
Lipiec 2012, godzina 0:54

The LAB
http://i.imgur.com/kxXAu.jpg



Budynek, który wykorzystują śmiertelnicy jako miejsce spotkań związków zawodowych i organizacji non-profit. Rzeczy, które wydają się śmieszne w głowie milionera. Strata jego czasu. Te myśli i tak zajęły mu chwilę, po czym zastanowił się nad jedną "Jak się dostać do środka?". Nie czekając kazał kierowcy czekać aż wróci. Wyszedł z samochodu i podszedł do drzwi budynku z czerwonej cegły. Drzwi frontowe były jak duże okna, a obok nich dzwonek. Nacisnął, bo co miał do stracenia. Po chwili zobaczył, że w korytarzu ktoś idzie. Otworzył mu drzwi. Ochroniarz. Miał nawet czapeczkę i latarkę. Spojrzeli sobie nawzajem w oczy. Wyczuwał, że jest człowiekiem. Chciał się odezwać, ale ten był pierwszy. "Nigdy pana nie widziałem, więc proszę za mną." Czyżby wiedział, że jest wampirem? W nocy nie było widać, że jest blady. Nie świecił na niego latarką. Po chwili sobie przypomniał słowa mistrza. Ghoule mogą nauczyć się korzystania z Vitae do takiego stopnia, że mogą wykorzystać moce, które my umiemy. Potrafił więc przez dyscyplinę Nadwrażliwości albo tak często spotykał wampiry, że wiedział od razu, że Oliver jest jednym. Nie było trzeba więcej mówić. Cromwell wszedł do środka, a ochroniarz za nim zamknął drzwi. Wspólnie ruszyli korytarzami.

Po kilku zakrętach zeszli schodami na dół. Fundamenty budynku znikały, aby dać miejsce gładkim, kamiennym ścianom. Schodzili tak w tym ciasnym korytarzyku aż natrafili na pustą salę. Ochroniarz powiedział, że dalej Oliver idzie sam. "Pan powinien iść na sam koniec korytarza." były ostatnimi rzeczami co powiedział. Sala była ogromna. Kolumny, które ktoś ozdobił rzeźbami. Makabryczne sceny były wyryte nie tylko na nich, ale też na ścianach sali. Sofy obite czerwonym materiałem, a szkielet złotą farbą. To było jedyne sztuczne złoto w całej sali. Zobaczył w niektórych miejscach różne złote przedmioty, a nawet zbroje rycerza i samuraja naprzeciw siebie. Sala mogła zmieścić na czerwonym dywanie, który zakrywał całą podłogę, z setkę albo więcej osób. Oczy ochroniarzy, nawet nie spoglądały na niego. Pilnowali tylko trzech korytarzy. Jeden w lewo, drugi w prawo. Nieoświetlone. Pewno nie miał tamtędy iść. Naprzeciw jednak był pięknie oświetlony korytarz i ten wybrał. W korytarzu inne pary oczu go oglądały, z obrazów. Były na nich różne postacie, ale nie poznawał żadnego. Kim była ta piękna kobieta? Ten gruby facet w ubraniu generała? Kim oni byli? Nie było nawet opisów pod obrazami. Nie oglądając już poszedł dalej do wielkich drewnianych drzwi, które również były pilnowane przez dwóch ludzi. Nie spotkał jeszcze żadnego wampira. To miało się zmienić za chwilę.

Theme

Drzwi się otworzyły. Ochroniarze pociągnęli tak swoją część, że byli skryci za drzwiami. Byli tylko mięsem dla tego kto był w środku. Pomieszczenie, które mu się pokazało było również piękne i obszerne jak ta poprzednia sala. Jednak tutaj większość miejsca zajmowały różne księgi, posągi i nawet jeden ogromny ekran na końcu pokoju. Po środku, za biurkiem które wskazywało na majętność osoby, stał osoba, o której tylko słyszał. Nigdy nie miał okazji spotkać żadnego, a tym bardziej jednego, którego Domeną było San Francisco, gdzie mieszkał. Mężczyzna ubrany w bogaty garnitur spoglądał na niego. Nazywał się Luis Antonio Argüello i był panem ziem na których właśnie kroczył. Oliver podchodził tak blisko jak nakazywała etykieta. Czuł jednak niewytłumaczalny strach. Osoba nie wyglądała na straszną, ale aura, postura, wzrok, te małe elementy powodowały, że zwykła osoba zmieniała się w przerażającego potwora, którego bali się ludzie. Wiedział, że powie coś złego. Obrazi go. Powie coś czego nie powinien. A jego nowe życie zostanie ukrócone o głowę. Kiedy stanął to w myślach przewertował co miał powiedzieć. Przywitać się, przedstawić i podziękować za gościnność. Jak osoba się zgodzi, to spyta o powód przybycia na jego ziemie. Dalej rozmowa może się toczyć wedle Księcia lub gościa.

Offline

 

#5 2012-07-10 23:12:15

hyjek

Obserwator

Zarejestrowany: 2010-08-10
Posty: 340

Re: + Akta - Oliver Cromwell

Ostatnim razem czuł się tak nieswojo w obecności kogokolwiek dobre kilkadziesiąt lat temu, podczas obrony swojego dyplomu mastera na Oxfordzie. A i tak komisja składała się tam z pięciu osób, a nie jednej. Oliver zrozumiał, dlaczego tak trudno było się dowiedzieć czegokolwiek o Księciu San Francisco - strach, który wzbudzał niemal odbierał mowę. I to jemu! Wampirowi, który zazwyczaj jest niewzruszony na tego typu wymuszone postawy, a co dopiero istotom o słabszej woli. Na szczęście zachował na tyle trzeźwości umysłu, by dokładnie przeanalizować co zrobić.
Stanął w odpowiedniej odległości od księcia. Pochylił się w eleganckim, nienagannym ukłonie, niczym przed samą Elżbietą I. Następnie chwycił laskę oburącz przed sobą, wyprostował się i zaczął:
Witaj, mości Książę. Ma godność Oliver Cromwell z klanu Tremere. Dziękuję za przyjęcie mnie na swoim terenie. To zaszczyt móc poznać Cie osobiście.
Co najciekawsze, w jego tonie nie było ani krzty lizustwa, chociaż słowa mogłyby sugerować inaczej. Arystokrata zawsze tłumaczył to tym, że... cóż, jest arystokratą.

Offline

 

#6 2012-07-11 00:15:18

Narrator

Narrator

Zarejestrowany: 2012-07-04
Posty: 3150

Re: + Akta - Oliver Cromwell

Oliver Cromwell
The LAB - Inner Mission (9c)



- Ach, tak słyszałem o pańskiej rodzinie, panie Cromwell. Prohibicja, tak? Proszę usiąść. - wskazał na miejsce przed biurkiem, a sam zasiadł na swoim fotelu. Nie czekając aż Cromwell usiądzie, mówił dalej. - Jest pan stąd, a przybywa pan jako członek Rodziny z innego miasta. Może pan mi wyjaśnić? - no cóż, Fundacja Tremere, najbliższa, była w Los Angeles i tam były inne wampiry tegoż klanu, więc tylko tam mógł się uczyć. Spokrewniony też tam był. Henry nie musiał pytać żadnego Księcia o pozwolenie. Oliver pewno mógł o tym mówić, ale o liście lepiej nie wspominać.

Offline

 

#7 2012-07-11 18:30:56

hyjek

Obserwator

Zarejestrowany: 2010-08-10
Posty: 340

Re: + Akta - Oliver Cromwell

Książę również odrobił lekcję, chociaż głupio zrobił, że tak od razu się z tym zdradził. Niewiele osób zdawało sobie sprawę jakie są fundamenty majątku Cromwellów. Olivera ciekawiło tylko jedno: czy ten wampir jest aż tak wiekowy czy po prostu ma niesamowitych informatorów. Zanim odpowiedział, usiadł na wskazanym miejscu, ściągnął rękawiczki, dalej jednak ściskając w dłoni swoją laskę.
Cóż, najwyraźniej ktoś z moich zwierzchników stwierdził, że potrzebny będzie im przedstawiciel Czarodziejów w takim nietuzinkowym miejscu, jakim jest San Francisco, skoro jeszcze tutaj żadnego nie mają. Z przyjemnością zostałbym tutaj i kontynuował w tamtych czasach naukę, gdyby tylko to było możliwe. Niestety, najbliższa nasza Fundacja znajduje się w Mieście Aniołów, tam poznałem swojego sire i tam również zostałem spokrewniony. Pomijając jednak moje więzy, powrót tutaj był również moją decyzją. Posiadłość za miastem kupiłem na długo przed przystąpieniem do Rodziny. Teraz pragnę zrobić z niej swój azyl oraz źródło dochodów.
Oliver nie widział sensu w ukrywaniu swoich motywów. Wampir tak potężny jak Książę prędzej czy później i tak dowie się prawdy, warto więc było od razu postawić na otwarte karty. Oczywiście nie licząc nieszczęsnego listu.

Offline

 

#8 2012-07-11 20:26:45

Narrator

Narrator

Zarejestrowany: 2012-07-04
Posty: 3150

Re: + Akta - Oliver Cromwell

Oliver Cromwell
The LAB - Inner Mission (9c)



- Czy zna pan historię tutejszych Tremere? - jego mistrz co do tego był bardzo skryty. Każde zapytanie związane z San Francisco i Tremere unikał. Miał pewno do tego ważny powód. Cromwell szybko się domyślił, że może teraz chodzić o to, że spotyka się z Księciem. Im mniej wiedział, tym mniej Książę wyciągnie informacji, czy to za sprawą rozmowy lub jakiejś wampirzej mocy, jak Dominacja. Oliver był silnym mentalnie osobnikiem, ale przezorny zawsze ubezpieczony. W samym głosie młody Tremere nie wyczuł żadnych emocji, pytanie brzmiało całkowicie neutralne, w przeciwieństwie do tego co mówił wcześniej, gdzie wyglądało na to, że wszystko idzie w dobrym kierunku.

Offline

 

#9 2012-07-11 21:23:32

hyjek

Obserwator

Zarejestrowany: 2010-08-10
Posty: 340

Re: + Akta - Oliver Cromwell

W drodze do The LAB obmyślał chyba wszystkie możliwe pytania jakie może zadać Książę. Spodziewał się, że będzie wypytywany o swój klan, lecz myślał, że to on będzie opowiadał, a Książę słuchał, nie na odwrót.
Historia mojego klanu w SF jest owiana gęstą mgła tajemnicy i nigdy nie miałem przyjemności zaznajomić się z tą wiedzą. Zastanawiałem się już, dlaczego w tak dużym mieście będę pierwszym, który tu zostanie na stałe, ale nie umiałem tego wytłumaczyć. Chętnie uzupełnię tę lukę.

Offline

 

#10 2012-07-11 21:45:10

Narrator

Narrator

Zarejestrowany: 2012-07-04
Posty: 3150

Re: + Akta - Oliver Cromwell

Oliver Cromwell
The LAB - Inner Mission (9c)



Zobaczył jak neutralność w emocjach Księcia znika. Przez chwilę wydawało mu się, że Starszy się wściekł, ale to szybko zniknęło pod uśmiechem.
- Witam zatem w San Francisco, sir Cromwell. Czy ma pan może jakieś pytania do mnie lub Primogenu? Przekażę. - powiedział spokojnym głosem. Ewidentnie miał do czynienia z kimś, który szlifował swoje gry słowne, politykę, intrygi przez wiele lat. Gra z taką osobą w kotka i myszkę mogła być śmiertelnie groźna.

Offline

 

#11 2012-07-11 22:50:19

hyjek

Obserwator

Zarejestrowany: 2010-08-10
Posty: 340

Re: + Akta - Oliver Cromwell

Z mojej strony to wszystko, mości Książę i nie zamierzam zabierać już Twojego cennego czasu. Na odchodne chciałbym jedynie podziękować za gościnę oraz zaprosić do siebie, w ramach rewanżu. To byłaby wielka radość przyjąć Ciebie i Twoją rodzinę w moich progach. - wstał i zaczął ubierać rękawiczki, następnie skłonił się tak samo jak to zrobił na początku spotkania - Życzę dobrej nocy!
Ruszył w stronę wyjścia, jeszcze raz przyglądając się mijanym obrazom i dziełom sztuki. Analizował po kolei całą rozmowę i doszedł do jednego, całkiem banalnego wniosku: klan Tremere ma w SF jakiś sekret, który każdy chciałby poznać, a on właśnie stał się jego małą częścią. Oby list rozwiał chociaż część możliwości.
Dokąd jedziemy, sir? - wyrwał go z zamyślenia głos Richarda. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że siedzi już w samochodzie - Do domu Richardzie, może jeszcze przed świtem zdążę rzucić okiem na raport który mi przyniosłeś.
Nie do końca wiedział kogo bardziej oszukał tymi słowami, siebie czy ghoula. Oczywistym było, że jedynym papierem jaki jeszcze dzisiaj chwyci w dłoń będzie koperta.
W willi nie było już klientów gdy wrócił. "Trzeba to zmienić", pomyślał. Jego wyobrażenia na temat tego miejsca znacznie przewyższały stan w jakim znajdowało się ono obecnie. Nie było jednak już tej nocy czasu na obmyślenie biznesplanu. Zanim zwolnił Richarda na dzisiaj, poprosił jedynie, by go jutro zbudził gdy tylko zajdzie słońce. W swoim gabinecie nalał sobie niemal pół szklanki szkockiej. Sięgnął po schowany list, jeszcze przez chwilę na niego popatrzył zanim go otworzył. W końcu złamał pieczęć.

Offline

 

#12 2012-07-11 23:38:29

Narrator

Narrator

Zarejestrowany: 2012-07-04
Posty: 3150

Re: + Akta - Oliver Cromwell

Oliver Cromwell
Villa Cromwella - Obrzeża Miasta
Lipiec 2012, godzina 0:55



Powrócił do domu. Celem był list, który schował. Nie było czasu na zbędne gadanie. Przypomniał sobie, że w tym czasie kiedy był u Księcia, to ktoś mógł dom przeszukać. Spotkał raz wampira Nosferatu w Fundacji. Rozmawiał z mistrzem. Okropieństwo na dwóch nogach. Długie chude palce. Lewe oko dwukrotnie większe od prawego i na dodatek poruszało się w kółko w różne strony. Na domiar złego przednie zęby wyglądały jak siekacze od bobra. Szkarada. No, ale z nim nie rozmawiał, a tylko widział. Raz. Wystarczyło. Później porozmawiał z mistrzem na ich temat. Mistrzowie ukrywania się w cieniach i infiltracji. Jeśli potrzebujesz informacji, to idziesz do klanu Nosferatu.

Poszczęściło mu się. List był na swoim miejscu. Kamień spadł z jego słabo bijącego serca. Jak tylko się upewnił, że jest bezpiecznie i nikt mu w pokoju nie przeszkodzi, szczególnie wampiry, które mogły się ukrywać, ale potrafił takie wykryć. Miał świetne zmysły, które mogłyby wykryć nawet najlepszego użytkownika dyscypliny Niewidoczności. Otworzył list.

Drogi Oliverze,

Tylko Ty potrafisz przeczytać co jest napisane na tej kartce, ale musiałem być w stu procentach pewien, że ten list pozostanie tajemnicą pomiędzy nami.
Nie mogłem nawet wyjawić prawdziwego powodu dlaczego chciałem, abyś wrócił do San Francisco. Jak dobrze wiesz w Los Angeles Anarchiści robią się coraz to bardziej natrętni i Twoja pomoc byłaby zalecana. Sądzę jednak, że w Twoim mieście jest ukryty pewien sekret.
Kiedy się spotkaliśmy, to The Vampire Club i Sebastian Melmoth nie byli moim celem, a właśnie Fundacje poukrywane po mieście. Tak, Fundacje. Wiem, że jest ich kilka, a może nawet więcej. Nie wiem natomiast jaki był cel naszych braci, kiedy zakładali tyle magicznych miejsc ani czemu zostały zamknięte. Oficjalna historia jest, że opuścili miasto dobrowolnie i "zniknęli". Pytałem Fundacje w innych stanach. Nikt nie słyszał, aby Tremere z San Francisco do nich przyszli. Musi coś być na rzeczy.
To jest zadanie dla ciebie. Wierzę, że jako osoba obeznana w San Francisco znajdziesz te miejsca szybciej niż ktokolwiek inny. Odkryjesz prawdę i każdy najmniejszy szczegół - prześlesz mi.
Twoim pierwszym celem będzie dom na końcu Molimo Drive, przy parku Mount Davidson. Musisz dostać się do piwnicy. Jest on opuszczony, więc nie powinno to sprawić dużych problemów. Tam na ścianie, która jest zwrócona w stronę parku musisz narysować ten symbol.
http://i.imgur.com/k6U5y.jpg
Jest to dawny symbol Porządku Hermesa. Grupy magów z którego nasz klan się wywodzi. Powinieneś go narysować specjalnym materiałem, który właśnie jest tym listem i kopertą. Kiedy spalisz kopertę i list pod ogniem świecy, należy wtedy wampirzą krwią polać popiół i zmieszać. Będziesz miał wtedy czarną ciecz, którą będziesz mógł narysować powyższy symbol.

Liczę na ciebie, Childe. Nie zawiedź mnie. Nie zawiedź klanu Tremere.
Henry

Offline

 

#13 2012-07-12 20:57:28

hyjek

Obserwator

Zarejestrowany: 2010-08-10
Posty: 340

Re: + Akta - Oliver Cromwell

Wielokrotnie przeczytał list od Henry'ego, upewniając się czy przypadkiem nie opuścił żadnego słowa, żadnej wskazówki. Gdy w końcu upewnił się co do tego, odłożył list na biurko i przyjął pozę niczym rzeźba Auguste'a Rodina "Myśliciel". Parę spraw w końcu stało się jasnych, a pytania Księcia nabrały sensu. Zaciekawiła go również wzmianka na temat Porządku Hermesa. Słyszał pogłoski na temat Magów, ale nie podejrzewał, że mogą dzielić się na jakieś grupy. Obiecał sam sobie, że dowie się więcej na ten temat, ale na razie najważniejsze było jego zadanie. Nie było już czasu aby pojechać w miejsce wskazane w liście, zwłaszcza, że odwołał już Richarda na dzisiaj, dlatego Oliver postanowił poćwiczyć rysowanie symbolu z listu. Nie miał pojęcia, na ile będzie musiał być w tym dokładny, dlatego starał się jak najwierniej go odwzorować na arkuszach papieru. Zerknął na zegarek - jeśli czas pozwala, to próbuje dowiedzieć się czegoś na temat Porządku Hermesa i jego powiązaniach z Tremere. W przeciwnym wypadku udaje się na spoczynek, przedtem odprawiając odpowiedni rytuał. Nie ryzykuje tym razem pozostawienia listu samego sobie - schował go do kieszeni swojego płaszcza.

Ostatnio edytowany przez hyjek (2012-07-12 20:58:54)

Offline

 

#14 2012-07-12 23:31:54

Narrator

Narrator

Zarejestrowany: 2012-07-04
Posty: 3150

Re: + Akta - Oliver Cromwell

Oliver Cromwell
Villa Cromwella - Obrzeża Miasta
Lipiec 2012, godzina 21:15



Kolejny dzień, kolejne Vitae wykorzystane, aby obudzić ciało. Oliver po dwóch, trzech godzinach nabrał wprawy. Potrafił już rysować ten symbol, ale tylko z kopii. Zrobił więc jedną i włożył do drugiej kieszeni. Przyda mu się ona w piwnicy. Czas pozwalał mu na zerknięcie do ksiąg, które przywiózł ze sobą z Los Angeles. Niestety nie znalazł w nich informacji o Porządku Hermesa, a jedynie ogólne informacje o magach, zwanymi Przebudzonymi. Każdy człowiek może być potencjalnym magiem, ale żaden wampir. Przynajmniej takie informacje posiadali. Nie spotkano wampira, który wykorzystywał magię, która była do dyspozycji Przebudzonych, a ci naprawdę potrafili korzystać ze Sztuki magicznej. Podobno mogli naginać rzeczywistość do swojej woli. Tremere po części też potrafili. Ich magia pochodziła od lat ciężkich pracy, a nie bo się nagle obudzili magami. Ciężka praca w połączeniu z geniuszem zawsze zwycięży od leniwych glizd, które sądzą, że potrafią czarować. Z takimi informacjami poszedł spać. Kiedy się obudził, koperta z listem były na swoim miejscu. Również kopia symbolu Porządku Hermesa.

Offline

 

#15 2012-07-13 10:39:55

hyjek

Obserwator

Zarejestrowany: 2010-08-10
Posty: 340

Re: + Akta - Oliver Cromwell

Rozpoczął swój wieczorny rytuał wstawania polegający na tym, że przeszedł się do gabinetu i tam nalał sobie pół szklaneczki swojej ulubionej szkockiej. Za czasów bycia śmiertelnikiem byłoby to nie do pomyślenia, świadczyło o niemałym już nałogu od alkoholu. Oliver słyszał kiedyś opowieści o zdegenerowanych polakach, którzy mieli w zwyczaju wypijać zaraz po przebudzeniu piwo, a najlepiej od razu cztery. "Prostaki", tylko tak ich umiał określić. Szkocka to jednak coś innego, a poza tym jako wampirowi było mu wszystko jedno - alkohol i tak nie działał i nie smakował już tak jak wtedy.
Zerknął okiem na papiery leżące od wczoraj na biurku. Jeśli chciał się zadomowić w SF, trzeba by było w końcu zająć się nimi i interesem. Zadanie od Henry'ego było już na tyle intrygujące, że stanął teraz przed poważnym dylematem. Koniec końców usiadł jednak w skórzanym fotelu i zaczął przeglądać sprawozdanie. Nie zauważył tam niczego, na co sam już nie zdążył wpaść. Willi potrzeba więcej gości, a żeby przybyli, trzeba ich będzie czymś zachęcić.
Richard, zapowiedz służbie, że za 2 tygodnie zorganizujemy przyjęcie dla poważnych gości. Chcę żeby wszyscy byli gotowi. Z Natalią porozmawiam osobiście. Zadbaj o rozesłanie zaproszeń do wszystkich ambasad i konsulatów w mieście. Podejrzewam, że będziesz potrzebował pomocy przy ochronie. Daję Ci wolną rękę w kwestii ilu ludzi potrzebujesz, ale wierzę, że wybierzesz najlepszych. - przerwał na chwilę, myśląc czy aby wszystko przekazał.
Dzisiaj również będę musiał udać się w jedno miejsce, ruszymy możliwie jak najszybciej. Weź ze sobą broń. Nie przewiduję, żeby trzeba było jej używać, ale przezorny...
Po oddelegowaniu Richarda do jego obowiązków, począł przygotowania do wyjazdu. Do kieszeni płaszcza, oprócz wcześniej schowanych tam listu i szkicu, schował jeszcze świecę, zapalniczkę, mały ostry scyzoryk oraz jakieś naczynie, w którym będzie mógł wyrobić oryginalny tusz. Tak przygotowany ruszył pod adres wskazany w liście.

Offline

 
http://www.wodhavoc.pun.pl/chatbox.php <- Pełny ChatBox

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.worldhotels-in.com