Forum Sesyjne WoD Havoc'a

Zapraszamy do cieni Świata Mroku.


#1 2012-07-09 14:39:46

Narrator

Narrator

Zarejestrowany: 2012-07-04
Posty: 3150

+ Akta - Alice L'chans

Alice L'chans http://i.imgur.com/FISbK.png
http://i.imgur.com/ZJCir.jpg
Jeron
3/3 Siła Woli, ?/? Vitae, Obrażenia: -
Data: Lipiec 2012
Schronienie: Dom Rodziny L'chans - Forest Hill (4c)

Offline

 

#2 2012-07-10 00:58:45

Narrator

Narrator

Zarejestrowany: 2012-07-04
Posty: 3150

Re: + Akta - Alice L'chans

Alice L'chans
? - ?
?, godzina ??:??

Run... run... run!
http://i.imgur.com/v1RKM.jpg

Theme

Hej. Gdzie biegniesz? Nie bój się.
Alice czuła, że biegnie, ale gdy spoglądała w dół nie widziała własnych nóg. Niczego nie widziała. Całkowita pusta. Po jej plecach lodowaty pot spływał. Tuż za nią ktoś był
Co tak szybko! Nie nadążam!
Przyjaciel?
Przecież tylko wydłubię ci oczy!
Wróg! Nie wiedziała gdzie jest. Kim była ta osoba, którą ją ściga? Potwór? Oczy.
Nie bój się. Nie będzie boleć... tak bardzo.
Widziała oczy. Puste, nieludzkie. Martwe oczy.
Uratuje cię!
Postać krzyknęła za jej plecami. Poczuła jak ciężka dłoń mroku złapała ją za ramię. Nie mogła krzyczeć. To coś ją odwróciło, powaliło na plecy. Próbowała uciekać, ale nie mogła. Każdy ruch od mrocznej postaci nie oddal ją. Oczy w ciemności na nią spoglądały. Miała wrażenie, że się cieszą. Cieszą tym co zaraz jej zrobią. Wtedy poczuła ból w klatce piersiowej, a postać się zamachnęła.
Idę po ciebie!




Alice L'chans
Dom Rodziny L'chans - Forest Hill (4c)
Lipiec, godzina 11:11


Dom Rodziny L'chans
http://i.imgur.com/M2mw5.jpg



Theme

Zegarek krzyczał, jakby coś się wydarzyło. A to był tylko zwykły dzień. Alice spojrzała na zegarek. Cztery jedynki. Co to był za sen? Cała jest spocona. Zimny pot pozostał. Rana? Serce? Klatka? Nic jej nie jest. Przecież to był tylko sen. "Gdzie jestem?" przez chwilę jej po głowie przemknęło. W domu, u rodziców. Lipiec był. Właśnie, lipiec. Miała wolne, ale nie do końca. Pojutrze zaczyna praktykę. Serce jej biło jak oszalałe. Nie mogła się skupić na niczym. Rodzice pewno już pojechali. Obydwoje pracowali w szpitalu psychiatrycznym - Langley Porter Psychiatric Hospital. Powoli do niej dochodziło wszystko. Miała dzisiejszy dzień cały dla siebie.

Offline

 

#3 2012-07-10 03:09:07

Jeron

Obserwator

Skąd: Vichy, Francja
Zarejestrowany: 2012-07-06
Posty: 134

Re: + Akta - Alice L'chans

Była zmęczona. Dobre piętnaście minut siłowała się z łóżkiem, dopóki nie zebrała się w sobie, żeby przygotować śniadanie. Zaparzyła sobie kawę, zbyt mocną i na domiar złego, przypaliła ją. Dolała do niej mleka, żeby zabić smak przypalonych ziaren, po czym dosypała dwie łyżeczki cukru do filiżanki. Kawa dalej była obrzydliwa.
Usiadła w salonie, na kanapie przy szklanym stoliku i wystukała w wyszukiwarce na swoim laptopie hasło: ''potwór znaczenie sennik koszmar''. Otworzyła pierwszą lepszą stronę, na której coś znalazła i przeczytała interpretację swojego snu.

''Potwór - Ktoś Cię zaskoczy'', ''Zbliża się okres jakiegoś kryzysu lub przygotuj się na przejścia.''... Alice prychnęła i pokręciła tylko głową, po co w ogóle to sprawdza? Przyszły Psychiatra sam powinien umieć przeanalizować swoje sny. Nie miała na to siły. Upiła kolejny łyk kawy, która zaraz po tym wylądowała w zlewie. Z lodówki wzięła butelkę mleka i wyszła przed dom, sprzed którego zabrała mokrą od rosy gazetę. Pomachała sąsiadowi, który akurat kosił trawnik i wróciła do salonu kładąc gazetę na szklanym stoliku. Włączyła wieże z której akurat zabrzmiała jakaś piosenka panny Lavigne, dla Alice wszystkie brzmiały tak samo, chociaż je lubiła.
Napiła się mleka i sprawdziła pocztę przekopując się przez spam niechcianych wiadomości, nie znajdując nic konkretnego, wyłączyła laptopa, zostawiając tym samym 900 wiadomości zalegających na jej mailu, zabierała się za to, żeby je usunąć jakieś pół roku.

Zabrzmiało ''People Are Strange'' Doorsów. Alice wzięła szybki prysznic i ubrała jakieś świeże ciuchy. W komórce wybrała numer do znajomej z roku, nie odebrała. Zadzwoniła jeszcze raz.

- Słuchaj, jestem strasznie zabiegana, oddzwonię do Ciebie później.
- Jasn...


I zanim Alice w ogóle odpowiedziała, dziewczyna rozłączyła się, zostawiając ją sam na sam z myślami, w pustym domu jej rodziców. Prysznic odrobinę ją rozbudził. Ponownie włączyła laptopa i przejrzała na facebooku ostatnie wpisy swoich znajomych. Natknęła się też na informacje o narkomanie, który próbował zjeść bezdomnego gdzieś w Miami. Zażenowana ludzką głupotą, czytając komentarze o apokalipsie zombie westchnęła i przeciągnęła się na kanapie. Chciała wrócić do łóżka i przeleżeć tam cały dzień. Wyciągnęła z paczki cienkiego, mentolowego papierosa i odpaliła go różową zapalniczką którą kupiła za dolara na jakimś bazarze.

Trzymając papierosa wróciła do swojego pokoju i otwierając drzwi, potknęła się o jakiś opasły podręcznik traktujący o psychozie, z którego ani razu nie skorzystała podczas studiów. Z salonu usłyszała ''If  You're going to San Francisco'' McKenzie'go i spojrzała na zegarek. Za dwadzieścia druga.... Przez chwilę zastanawiała się, co właściwie zrobiła przez te dwie godziny. - Marnuję tylko czas - Pomyślała zamawiając taksówkę. Pojechała na zakupy do centrum handlowego. Na zewnątrz było gorąco, chociaż klimatyzowane wnętrze Centrum Handlowego Hillsdale było kojące. Stojąc przy kasie z nową bluzką na której nadrukowany był niezrozumiały napis, poczuła dotyk czyjejś dłoni na swoim ramieniu. Przez chwile zamarła, przypominając sobie swój sen i ten głos, który należał z pewnością do kogoś niezbyt przyjaznego.

Odwróciła się. To był jej znajomy z ogólniaka, chodzili razem na zajęcia z angielskiego. Poszli razem na kawę, porozmawiali, po czym każde z nich, ruszyło w swoją stronę. Wydała na głupie zakupy, taksówki i kawę prawie osiemdziesiąt dolarów. Gdy wróciła do domu, zerknęła do skrzynki na listy. Ulotka, ulotka i wezwanie do zapłaty za kablówkę sąsiada, który w umowie pomylił numer domu. Zabrała wezwanie ze swojej skrzynki i wcisnęła je do skrzynki jakieś dwadzieścia metrów obok. W końcu weszła do domu i usłyszała jedną ze starych piosenek Marilyna Mansona, no tak, zapomniała wyłączyć muzyki, kiedy wychodziła na zakupy.

Przebrała się w strój do biegania i weszła na bieżnie w piwnicy. Ćwiczyła jakieś czterdzieści minut, po czym usłyszała dzwonek do drzwi. Przetarła się ręcznikiem i weszła na górę. Rodzice wracali z pracy, wnosząc do domu zakupy. Przywitała się z nimi, jak zwykle zapytała o dzień w pracy, nawet jeśli w ogóle jej to nie interesowało, po czym poszła pod prysznic kolejny raz tego dnia i zabierając laptopa do siebie. Usiadła na łóżku i zaczęła czytać o szpitalu, w którym miała zacząć praktyki. Nie dowiedziała się zbyt wiele, chociaż była odrobinę zdenerwowana faktem, że za chwilę skończy się jej beztroskie życie.

Zeszła na dół z postanowieniem odbycia rozmowy ze swoimi rodzicami. Wypytała o środowisko lekarzy w San Francisco i o to, jak powinna się zachowywać na praktykach. No bo kto miałby wiedzieć lepiej, niż jej rodzice, którzy są w temacie od dobrych kilkunastu lat.

Był już wieczór, Alice przeglądała zdjęcia z wyjazdu swoich znajomych i jak opętana maltretowała znajomy przycisk ''Like it''. Po jakiejś godzinie, gdy na zegarku wybiła godzina dziesiąta, wyłączyła komputer i położyła się do łóżka. Zdecydowanie powinna zacząć wcześniej chodzić spać. Obiecywała to sobie prawie tak długo, jak to, że usunie niepotrzebne wiadomości z maila.

- Kolejny dzień spędzony na niczym. Może dzisiaj się przynajmniej wyśpie. - Pomyślała i ziewnęła zamykając oczy, chociaż wiedziała, że na pewno szybko nie zaśnie.

Offline

 

#4 2012-07-10 13:08:37

Narrator

Narrator

Zarejestrowany: 2012-07-04
Posty: 3150

Re: + Akta - Alice L'chans

Alice L'chans
? - ?
?, godzina ??:??

Welcome back... Alice
http://i.imgur.com/Npkmk.jpg

Theme

"Gdzie ja jestem?" zapytała siebie Alice. Leżała pośród kwiatów, których nigdy w życiu nie widziała. Grzybów wielkości jej samej, a czasami nawet mniejsze i większe.
Zapach, który ciągnął ją w jakimś kierunku, ale czuła, żeby tam nie iść. Rozglądała się wszędzie, szukała szczegółów. Była gdzieś, ale gdzie?
Na sobie miała jakieś dziwne ubranko. Niebieska sukienka i biały fartuszek. Jej włosy, pięknie opadały, równo na ciało.
Czy coś się stało, Alice?
Głos, skąd? Nie widziała nikogo. Pustka, ani żywej duszy. Wtedy ujrzała na drzewie. Na jednej z gałęzi lewitowały oczy. Mroczne oczy, które nie zwiastowały niczego dobrego. Straszny uśmiech, który przypominał jej jakiegoś pacjenta w zakładzie zamkniętym.
Nagle do oczu i ust dołączyło ciało, które się zmaterializowało. Znikąd. Kot. Na gałęzi stał, chudy kot, a za nim merdał długi ogon.
Coś było w tej postaci. Coś niepokojącego. Coś mrocznego, skrytego za uśmiechem.
Wyglądasz na spiętą, Alice.
Znowu się odezwał. Kim on był? Czego on chciał? Gdzie ona była?

Offline

 

#5 2012-07-10 15:03:25

Jeron

Obserwator

Skąd: Vichy, Francja
Zarejestrowany: 2012-07-06
Posty: 134

Re: + Akta - Alice L'chans

Nie miała najmniejszej ochoty dalej dyskutować dalej z dziwacznym stworzeniem. Chociaż, może on by jej pomógł zrozumieć to wszystko. Trzeba spróbować, pomyślała.

- To Ty mnie ścigałeś w moich koszmarach? Skąd się to wszystko wzięło? Wiesz co by na to powiedział Freud?! Nie życzę sobie, żebyś mnie nawiedzał w nocy, muszę się wysypiać. Idź w cholerę. - Wybuchła w końcu, i nie zważając na odpowiedź zwierzęcia rozejrzała się po sennej krainie. - Jeżeli to sen, to moja wyobraźnia jest chora... albo witaminy pomyliły mi się z psychotropami rodziców. - Pomyślała po czym opadła na miękką zieloną trawę sennej krainy. Skoro już miała taki sen, to postanowiła wykorzystać go, żeby odpocząć, póki nie ściga jej żaden psychopatyczny morderca. Przecież kot nie mógł jej nic zrobić... prawda? Przez chwilę w to zwątpiła, podniosła się i spojrzała raz jeszcze na stworzenie.

- Będziesz tutaj tak stał i się gapił? Mam przed sobą cholernie ciężki tydzień i wolałabym, żeby śniło mi się coś bardziej odprężającego, niż psychopaci i gadające zwierzęta. Dlaczego to nie mogła być plaża? Dlaczego w swojej wyobraźni nie kąpie się w słońcu na Teneryfie, tylko błądzę ubrana w strój z poprzedniego stulecia, albo  jeszcze dalej i rozmawiam  z kotem, który wygląda jakby miał za sobą odsiadkę i ciężki wyrok za morderstwo? Żądam wyjaśnień.

Nie chciała tu być. Okolica może i nie była przerażająca, ale obecność kota, jego uśmiech, wszystko dookoła, było bardziej psychodeliczne niż normalny świat, gdy pierwszy raz spróbowała ze znajomymi narkotyków. Rozrywki przyszłych psychiatrów. - Poczujmy się jak nasi przyszli pacjenci, żeby lepiej ich zrozumieć - Nagle przypomniała sobie słowa znajomego, który wyszedł z inicjatywą prochów.

Próbowała się ocknąć. Chciała się uszczypnąć, wstrzymać oddech. Mrugała, zrywając zieloną trawę i rozrzucając ją po okolicy.

- Jak mam śnić o czymś takim, to wolę w ogóle nie spać!

Offline

 

#6 2012-07-10 16:52:41

Narrator

Narrator

Zarejestrowany: 2012-07-04
Posty: 3150

Re: + Akta - Alice L'chans

Alice L'chans
? - ?
?, godzina ??:??

I'm your... friend
http://i.imgur.com/dcbcw.jpg

Kot stał i patrzył wyczekując, aż Alice skończy. Przecież to był kot dżentelmen. Damom się nie przerywa.
Ścigać cię, Alice? Nigdy takich nie miałem zamiarów. Rozejrzyj się, Alice. Przecież to twój świat, nie poznajesz?
Ty nie śnisz, Alice. To twój świat.
Sama przyszłaś tutaj. Gdzie indziej byś miała iść, jak nie do twojego świata?

Kot zeskoczył na dół, do niej. Mogła się mu bliżej przyjrzeć. Przerażający wygląd, a głos taki sam. Nie wiedziała co gorsze - kot, czy morderca z zeszłej nocy. Wszystko wskazywało na bestię z łapkami. Tylko czy można je nazwać łapkami. Widziała pazury długości jej palca.
Może się przejdziemy, Alice? Tak dawno cię tu nie było, a niedługo pociąg będzie jeździł systematycznie.

Offline

 

#7 2012-07-10 17:58:47

Jeron

Obserwator

Skąd: Vichy, Francja
Zarejestrowany: 2012-07-06
Posty: 134

Re: + Akta - Alice L'chans

- Słuchaj, bardzo mi miło, ale niestety, śpieszę się do San Francisco. Jutro powinnam zacząć praktyki w szpitalu. Możesz mi powiedzieć, gdzie tu jest jakieś lotnisko... albo lepiej, gdzie ja w ogóle jestem? Bo wiesz, długo się starałam o miejsce w szpitalu psychiatrycznym, nie mogę tego zawalić. Powinnam tam być jutro z samego rana... Zresztą, dlaczego ja rozmawiam o tym z Tobą? Jesteś kotem... chyba, jesteś kotem, prawda?

Alice ruszyła wraz z kotem, który najwyraźniej chciał ją oprowadzić. Była spięta, kropelki potu spływały jej po skroni, gdy rozglądała się po Swoim Świecie. Była zdezorientowana. Nie widziała kim jest ten kot, a że nie wyglądał na zwykłego dachowca, to tylko potęgowało uczucie paranoi i bezsilności. Próbowała jakoś zakwalifikować swój przypadek, do jednej z ram, których wyuczyli ich na zajęciach. Nie potrafiła. Miała pustkę w głowie. Obecnie interesowało ją jedynie to, aby wrócić do swojego domu i znowu napić się tej obrzydliwie przypalonej i przesłodzonej kawy, którą raczyła się dzień wcześniej.

Spojrzała na kota i jego pazury, pomyślała, że gdyby chciał ją zabić zrobiłby to już wcześniej. Chociaż kto słyszał o kocim mordercy albo psychopacie? Popadała w lekką paranoję.

Offline

 

#8 2012-07-10 18:47:54

Narrator

Narrator

Zarejestrowany: 2012-07-04
Posty: 3150

Re: + Akta - Alice L'chans

Alice L'chans
? - ?
?, godzina ??:??

Listen to me... I will help you... or not.
http://i.imgur.com/pM3X4.jpg

Przecież to twój świat, Alice. Nie rozpoznajesz go? Od dzieciństwa wracałaś do niego. Dorosłaś. Przestałaś.
Jeśli chcesz nas opuścić, to musisz znaleźć drogę. Pociąg niedługo odjedzie.

Po tych słowach straszliwy kot zaczął iść w jakimś kierunku. Spoglądał do tyłu na nią i zniknął w ten sam sposób, jaki się pojawił.
Nie pozostały po nim nawet oczy i uśmiech. Czyżby była ponownie sama?
Kierunek w którym szedł był odwrotnym od źródła zapachu, który nadal czuła.
Dziwny zapach, który pierwszy raz czuła.

Offline

 

#9 2012-07-10 19:36:55

Jeron

Obserwator

Skąd: Vichy, Francja
Zarejestrowany: 2012-07-06
Posty: 134

Re: + Akta - Alice L'chans

- Głowa mnie boli od tego wszystkiego - Mruknęła pocierając skroń. Gdy zauważyła, że kot psychopata odszedł w jakimś kierunku westchnęła i spojrzała bezradnie w niebo. No i co ja mam teraz zrobić - Pomyślała sutdentka, rozglądając się po okolicy. - Mam dość tych snów, będę musiała załatwić jakieś tabletki. Wyśpię się raz a dobrze i skończą się moje problemy.

Dziewczyna spojrzała na swoją nową sukienkę, nie podobała się jej. Wyglądała zbyt staro... i ten fartuch, kto w dzisiejszych czasach się tak ubiera? To musiał być koszmar, albo sen wynikający z przemęczenia organizmu i stresu, nie mogła znaleźć żadnego innego powodu dla takiego stanu rzeczy. Otaczający ją zapach stanowił jakiś punkt zaczepienia, w końcu, kiedyś się obudzi, postanowiła się więc do tego czasu, nieco rozejrzeć. Mimo niepokoju, który towarzyszył jej przez cały czas, zdecydowała się podążyć za swoim nosem. To tylko sen, a przynajmniej tak myślała, przecież ludzie nie umierają we śnie... Chyba, że ktoś wbija im nóż w serce, ale w jej przypadku na to się nie zapowiadało. Poza tym, gdyby coś się działo, jej rodzice by ją obudzili.

Z takim przekonaniem, dziewczyna zerwała źdźbło trawy, spojrzała raz jeszcze w stronę, w którą odszedł kot, po czym obrała przeciwny kierunek, w myśl tego, że nic gorszego od tego przebrzydłego kociego psychopaty jej tutaj nie spotka.

Offline

 

#10 2012-07-10 19:54:52

Narrator

Narrator

Zarejestrowany: 2012-07-04
Posty: 3150

Re: + Akta - Alice L'chans

Alice L'chans
? - ?
?, godzina ??:??

You're not where you want to be? Pity.
http://i.imgur.com/q8CKi.jpg

Ruszyła w stronę zapachu. Roślinność robiła się coraz to gęstsza.
Takich roślinek nigdy nie widziała, a gdy się zbliżała do jednej, to niektóre reagowały.
Jedne się chowały w sobie. Inne próbowały się oddalić od niej.
Myśli o roślinkach szybko ją opuściły, kiedy stanęła na jakimś kamieniu.
Osunął się, a ona wpadła w grube krzaki.
Kiedy się ocknęła była gdzie indziej. Ogromny pomieszczenie.
Wykrzywione elementy, w tym też samo miejsce. Przechylone w bok.
Wtedy ujrzała na ziemi przedmiot.
Kapelusz.
Gdy go spróbowała podnieść, to usłyszała dźwięk.
Pociąg.
Pociąg jechał.



Alice L'chans
Cole Valley Cafe - Haight Ashbury (5b)
Lipiec, godzina 16:12



- Zatem co pani zamawia? - spytała ją kelnerka. Alice rozejrzała się rozkojarzona. Była w jakiejś kawarni. Cole Valley Cafe? Była tutaj kiedyś. Daleko od domu, bardzo daleko. Czemu tak jasno? Zegar wskazywał 16:12. - Proszę pani? - znowu się zapytała kelnerka. Alice przez chwilę nie potrafiła nic powiedzieć. Nie miała już tego niebieskiego stroju. Nie widziała nigdzie kota. Żadnej roślinności, ani tego pomieszczenia. Dźwięk pociągu dawno zniknął. W dłoni znalazła źdźbło trawy. Skąd? Jak? - Może przyjdę za chwilę. Hmm? Zgubiła pani kota?

Offline

 

#11 2012-07-10 20:45:33

Jeron

Obserwator

Skąd: Vichy, Francja
Zarejestrowany: 2012-07-06
Posty: 134

Re: + Akta - Alice L'chans

- Kota, jakiego kota? Zaraz... przepraszam, jaki mamy dzisiaj dzień? Chyba straciłam poczucie czasu... - Po powrocie do ''Prawdziwego Świata'', przez kilkadziesiąt minut nie mogła się odnaleźć. Zamówiła kawę i kawałek sernika, który bardziej rozgrzebała, niż zjadła. Nie to, że nie miała apetytu po tym co przed chwilą przeżyła. A przynajmniej tak jej się zdawało... Po prostu nie lubiła rodzynek w cieście. Kawa działała na nią kojąco, przestała być ospała i regulując rachunek wyszła z kawiarni. Źdźbło trawy wrzuciła do torebki, w końcu to tylko kawałek trawnika, to jeszcze o niczym nie świadczy.

Ulicą maszerował bezpański kocur. Inny, normalny... Przez chwilę zastanawiała się, czy nie spróbować do niego zagadać, chociaż chwilę później wybił jej to z głowy tłum przechodniów, który wystraszył zwierzaka.

- Muszę wracać do domu.. cholera... Zakupy i Praktyki... miałam się przygotować do pracy... - Westchnęła ciężko i wsiadła do taksówki na okolicznym postoju.
- Forest Hill - To było jedyne, co usłyszał od niej taksówkarz, podczas tego kursu. Najbardziej w tym wszystkim zastanawiało ją to, jak znalazła się tak daleko od domu... i dlaczego nie pamięta końca snu... Ani tego jak się obudziła, właściwie, nie pamiętała nawet, kiedy zasnęła.

Offline

 

#12 2012-07-10 22:34:52

Narrator

Narrator

Zarejestrowany: 2012-07-04
Posty: 3150

Re: + Akta - Alice L'chans

Alice L'chans
Dom Rodziny L'chans - Forest Hill (4c)
Lipiec, godzina 17:12



"Zgadywałam. Miała pani sierść kota na ramieniu, białą i myślałam, że szuka pani kota, tak się pani rozglądała." te słowa bębniły w jej uszach. Chodziła z kotem? Czy kot chodził z nią? Co się wydarzyło? Czemu nagle z łóżka, pojawiła się w kawiarni? Nie potrafiła tego wyjaśnić. Przecież szła spać. Wieczorem, w sobotę. A teraz? Zapytała najbliższego przechodnie o dzień i to co myślała się ziściło. Była niedziela. Nie pamiętała co robiła w nocy ani w dzień następny. Tylko ten koszmar z kotem. Śniła na jawie?

Wzięła taksówkę i wróciła do domu. Nie mogła uwierzyć to co się stało. Zapłaciła taksówkarzowi należne i teraz stała przed swoim domem. Samochody rodziców były zaparkowane i było światło w salonie. Byli w domu. Czemu nic nie pamiętała?

Offline

 

#13 2012-07-10 22:53:39

Jeron

Obserwator

Skąd: Vichy, Francja
Zarejestrowany: 2012-07-06
Posty: 134

Re: + Akta - Alice L'chans

Otworzyła drzwi i przechodząc przez próg domu, rzuciła rodzicom przepraszające spojrzenie. - Wybaczcie, trochę się zasiedziałam. Właściwie, mamo, o której godzinie wyszłam z domu? Straciłam poczucie czasu. - Zapytała nieśmiało, próbując ukryć zażenowanie całą sytuacją. Ojciec zrobił jej kawę. Alice usiadła w salonie, przez chwilę jeszcze rozmawiając z rodziną o jutrzejszym dniu. - Sierść kota, ta sierść... Skąd ona się wzięła? - Pytała samą siebie w myślach. Przecież w domu nie mają żadnego zwierzęcia, a dziewczyna nie zwykła zabawiać bezdomnych psów, kotów... Nie lubiła nawet dokarmiać łabędzi, czy gołębi.

Wieczorna rutyna. Alice przygotowała się na jutrzejszy dzień. Wyprasowała sobie ubranie, wzięła też wszystko, co powinna ze sobą zabrać. Kartkę, długopis, zapakowała nawet gumy do żucia, za którymi nie przepadała, ale Bóg raczył wiedzieć, co jej się przyda w szpitalu. Wzięła krótki, chłodny prysznic i siedząc na łóżku, sprawdziła w wyszukiwarce informacje o snach na jawie.

''Wsłuchaj się w głos Wewnętrznego Mędrca
Potrzebujesz świeżych idei? Pomysłów, jak rozwiązać problem? Czasami przychodzą do głowy nieproszone, a czasami czujemy się, jakbyśmy w ogóle nie mieli mózgu. Wtedy trzeba przywołać naszego Wewnętrznego Mędrca za pomocą 15-minutowego snu na jawie.''
Głosiły napisy na jednej ze stron internetowych. Dziewczyna prychnęła. W jej mniemaniu była na to zbyt dziecinna. To pewnie zwyczajne przemęczenie. Zresztą, kto miałby być jej wewnętrznym mędrcem? Gadający kot z sokolimi szponami?

Było wcześnie, około godziny dwudziestej pierwszej. Położyła się na łóżku, a przez myśl przez chwile przemknęła jej interpretacja snu o potworze... ''Ktoś Cię zaskoczy, nadejdzie jakiś kryzys ze zmianami.'' Westchnęła tylko, po czym zamknęła oczy.

Offline

 

#14 2012-07-11 00:07:37

Narrator

Narrator

Zarejestrowany: 2012-07-04
Posty: 3150

Re: + Akta - Alice L'chans

Alice L'chans
Dom Rodziny L'chans - Forest Hill (4c)
Lipiec, godzina 07:00



Budzik zadzwonił. Zasnęła. Spokojnie. Bez żadnych snów. Co to było wczoraj? "Wyszłaś rano, tak o 9." powiedziała matka na temat jej wyjścia. Podobno normalnie rozmawiała z rodzicami i wyszła, jakby nigdy nic. Tylko tego nie pamiętała. Pamiętała kota, jakieś pieprzenie o pociągach i dziwną krainę. Czy to jej wszystko się przyśniło? Niemożliwe. Był poniedziałek. Siódma. Budzik dalej dzwonił. Komórka wskazywała odpowiednia datę. Słysza rozmawiających rodziców na dole. Co dzisiaj miała zrobić? Praktyka!

Offline

 

#15 2012-07-11 01:57:55

Jeron

Obserwator

Skąd: Vichy, Francja
Zarejestrowany: 2012-07-06
Posty: 134

Re: + Akta - Alice L'chans

Te dziesięć godzin snu było dla niej zbawienne. Przeciągnęła się wstając z łóżka, ubrała się nieco bardziej oficjalnie niż zwykle. Zabrała torebkę z przygotowanymi rzeczami. Sprawdziła komórkę. Siódma dziesięć. Uczesała włosy i zeszła do rodziców. Chwyciła za grzankę, która dopiero co wyskoczyła z tostera, nadgryzła ją i poprosiła ojca o podwiezienie na praktyki. Była odrobinę spięta, chociaż wyraźną ulgą było to, że dzisiejsza noc, była całkiem spokojna. Zero kotów i psychopatycznych morderców, czyli tak, jak lubiła.

Podczas jazdy samochodem, ucięła sobie pogawędkę z ojcem, wypytując o to, jak powinna się zachowywać, co ma robić, a czego nie. Gdy dojechali, ojciec życzył jej powodzenia, a ta stanęła przed wejściem Szpitala Psychiatrycznego. Nabrała powietrza w płuca i stanowczo ruszyła do środka, mało nie potykając się na schodach, aby zameldować się na praktyki na których z pewnością wiele ją jeszcze zaskoczy.

Offline

 
http://www.wodhavoc.pun.pl/chatbox.php <- Pełny ChatBox

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
https://rushmore.pl