Zapraszamy do cieni Świata Mroku.
Obserwator
Skinął głową i sięgnął do wewnętrznej strony płaszcz wymacując uchwyt strzelby. Co się kurwa dzieje? Przyjemny dreszczyk. Tak jest... Rozpierdolę każdego kto mnie wkurwi..
Offline
Arsenij Riadosłock
Angus MacGregor
Bar Stonehaven - Queens
- To ja jestem Elias. - odezwał się z pełną powagą, gdy tylko jego ludzie zostali w barze.
Darke Knight
Bar Stonehaven - Queens
- Dobrze. - Darke nagle poczuł, że przechodzi przez jego plecy elektryczność. Ktoś go dotknął paralizatorem. Padł na ziemię nieprzytomny.
Offline
Obserwator
Angus MacGregor
Zamrugał kilkukrotnie z początku nie rozumiejąc co właśnie powiedział do niego Gordon, a właściwie to Elias.
Kiedy jego mózg przetrawił te informację, Szkot cofnął się o krok wkładając rękę do kieszeni w celu wyciągnięcia Desert Eagle'a. Cały czas spoglądał na swojego przodka we własnej osobie, tego, który podawał się za Gordona. Razem chlali nie raz, razem jedli, oglądali durne filmy, chodzili na imprezy. Ze też wcześniej nie domyślił się tego, przecież Gordon był osiągalny tylko wieczorem, kiedy Słońce zaszło. Zaklął szpetnie w myślach celując bronią.
-Ja pierdole! I przez cały ten czas ....kurwa! Czego chcesz ode mnie...?- spojrzał kątem oka na ochroniarzy
Offline
Arsenij Riadosłock
Angus MacGregor
Bar Stonehaven - Queens
Nie mieli szans. Jeśli ludzie Eliasa mieli broń, to pewno zmiotą ich na drobny mak. W barze siedziało z pięciu i dalej są w kacie karczmy. Przy drzwiach natomiast stało czterech.
- Ciebie chce. Jesteś ostatnim członkiem rodu MacGregor. No... przedostatnim. Nie licząc mnie.
Offline
Obserwator
Angus MacGregor
Nadal trzymając broń w dłoniach. Spojrzał na wampira.
-Jak to ostatnim...? A moi kuzyni i ich rodzice? Przecież nadal żyją. Po za tym skoro jestem ostatnim to lepiej pozwolić mi przedłużyć ród niż miałby przepaść na zawsze.- pot wystąpił na jego czoło, wiedział, że nie ma szans.
Offline
Arsenij Riadosłock
Angus MacGregor
Bar Stonehaven - Queens
- Zabici. Wszyscy. Rodzina Woburn ukrywała ten fakt od kilku miesięcy. Żebyś nie wiedział. Nie wiem jak bardzo ten Donovan jest w to zamieszany, ale chyba o tym też wiedział. Ród już umarł Angus... zostaliśmy wybici jak psy. Jedyne co możemy zrobić to przetrwać razem. Jeśli rodzina Woburn rzuci się na nas, to lepiej być silnym niż zwykłym człowiekiem.
Offline
Obserwator
Angus MacGregor
Mózg Szkota trawił właśnie otrzymane informacje i chyba dostawał od nich sraczki. Angus skrzywił się znacznie, a w jego żyłach krew chyba zagotowała się ze wściekłości. Położył broń na ladzie, po czym wziął krzesło i rzucił nim ze wściekłością w drzwi z kibla.
-PIERDOLONE SKURWIELE! JAK SPOTKAM TO ZAJEBIE! KURWA!!!!!!!-
Zaczął dyszeć wściekle, na karku wyszły mu żyły, a twarz zrobiła się czerwona od gniewu. Przypominał teraz nieco zwierze, szczególnie w rozpuszczonych, długich włosach. Spojrzał na swojego przodka z gniewem w oczach
-Dobra! Co mam zrobić....wszystko żeby ich rozerwać na strzępy kiedy przyjdzie pora!-
Offline
Obserwator
Arsenij spojrzał niepewnie na Gordona. Czy to Gordon czy już kurwa Elias? Ja pierdole. Mocniej uchwycił rękojeść strzelby.
- Jesteście kurewskim gównem i potworami... Dajcie mi kurwa mać spokój!
Offline
Arsenij Riadosłock
Angus MacGregor
Bar Stonehaven - Queens
- Zginiesz. Możemy ci dać szanse nawiać z miasta... do Donovana ci nie pozwolimy dojść. Jest proste pytanie... jesteś przeciwko nam, czy z nami? - ludzie Eliasa zaczęli wyciągać bronie. Pistolety i małe shotguny. Byli gotowi na strzelaninę.
Offline
Obserwator
Angus MacGregor
Spojrzał na swojego kompana...i w sumie już nawet kumpla. Nie bałby się stanąć do niego plecami w walce.
-Arsenij...posłuchaj, może nie jest tak źle jak mówił Donovan...wiem, ze jeden z jego ludzi uratował Ci życie, ale nie możesz kierować się tylko tym stary. Dobrze razem współpracujemy, każdemu jesteśmy w stanie dokopać, wolałbym abyś tutaj nie zginał, ani nie opuszczał miasta. Poznajmy jak świat wygląda od ich strony...muszą nam powiedzieć zanim nas przemienią. Z resztą, to nie może być takie złe. Pomyśl sobie, teraz będziesz w stanie rozjebać kogoś takiego jak George jedną ręką.- uśmiechnął się spokojnie.
Offline
Obserwator
Przełknął głośno ślinę. Pot na rękach. Znowu... Zginę?
Riadosłock! Albo wysadzisz ten pierdolony budynek, albo wyniesiesz Kuźniecova! Decyduj, byle szybko!
Postacie w barze zniknęły. Przed nim stał już tylko Donovan i nieznany człowiek w długiej czarnej szacie. Uśmiecha się. Ale tylko ustami. Oczy się nie śmieją. Martwy uśmiech. I zęby? Nie rzucają się w oczy dlatego że są lśniąca białe - to te kły... Zbyt długie. I to zimno. Donovan trzyma rękę na desercie. Człowiek w szacie wyciąga do niego rękę.
Komu zaufać...?
Nikomu.
Jesteś słaby Arsenij, nie pasujesz do nas. Podporucznik Svietlanovich?
Ciemność.
Ludzie w barze wracają. Angus coś do niego mówi. Nie rozróżnia poszczególnych słów. Rozróżnia tylko broń która dysponują wampiry... Ja pierdole.
Puszcza Caryce. Jego ręka wraca do nerwowego pocierania podbródka.
- Niech będzie. Jadę z wami...
Offline
Arsenij Riadosłock
Angus MacGregor
Darke Knight
Bar Stonehaven - Queens
Opuścili z Eliasem bar. Wyruszyli samochodami. Darke był zapakowany w bagażniku.
->Przemiana.
Offline