Forum Sesyjne WoD Havoc'a

Wysiadł z auta i spokojnie wszedł do budynku. Nigdzie mu się nie spieszyło. Skierował kroki do "sali przyjęć", gdzie znajdował się zdobiony tron. Dokładnie tej samej sali, w której przyjmował starca. Usiadł na owym tronie i gładząc dłońmi wyrzeźbione na podłokietnikach głowy smoków wyczekiwał aż ulubiony detektyw pismaków zechce wkroczyć do jego domu. Wcześniej powiedział strażnikom by go przepuścili i wskazali drogę. Był ciekaw  czego tu szuka ten osobnik. Miał nadzieję, że żaden z jego ludzi nie wpakował się w jakąś głupią sprawę, jeśli tak to polecą głowy, dosłownie.

Ostatnio edytowany przez Blackvampire (2014-01-31 00:05:21)

-Witam pana, panie...Turner, tak? W czym mogę pomóc ręce prawa?- od wejścia gościa nawet się nie poruszył. Siedział na tronie niczym posąg dawnych chińskich cesarzy. Jego ciemne oczy spoglądały w oczy Arthura. Gdyby nie sporadyczne mrugnięcia, można by go było pomyli z woskową figurą.

Tylko na moment jego oczy spoczęły na świecidełku. -To towar sprowadzany, nikt z Chinatown nie wytwarza takich ozdób. Jak mniemam jest to dowód w jakiejś sprawie? Jeśli poznam szczegóły być może będę mógł bardziej pomóc.- odpowiedział detektywowi.

W myślach zaś zastanawiał się kiedy sprowadzali coś takiego z Chin i kto to zamawiał. Będzie musiał popytać swoich ludzi.

Jego twarz nie zdradzała żadnych emocji prócz lekkiego zaciekawienia wizytą detektywa. Kiedy padła nazwa specyfiku podarowanego mu przez starca nawet nie drgnął, po prostu odpowiedział
-Słyszałem, czyżby był to jakiś nielegalny specyfik? Jeśli tak, to z chęcią pozwolę panu zabrać nieodkorkowaną butelkę, która dziś, zbiegiem okoliczności, weszła w moje posiadanie.- zrobił krótką przerwę -Proszę mówić, z chęcią dowiem się więcej. Jeśli ten bimber jest groźny, to w moim interesie leży aby ochronić przed jego wpływem społeczność Chinatown.- dodał.

Feng nakazał służbie czym prędzej przynieść butelkę z jego gabinetu, jednak nie wręczyli oni jej detektywowi, jeszcze. Czekali na przyzwolenie Fenga, które jak na razie nie padło.
-Dostałem ją w prezencie.- odpowiedział krótko na pytanie mężczyzny, po czym dodał -Jakie konkretnie działanie ma ten alkohol? Co się dzieje z człowiekiem po jego spożyciu? Wiedza na ten temat będzie potrzebna naszej społeczności jeśli mamy nie dopuścić do rozprzestrzenienia się tego świństwa po okolicy. Wolałbym nie musieć wychodzić z petycją do policji Chicago by zaczęła przeszukiwać mieszkania w Chinatown. Znając objawy da się zapobiec chorobie.- bębnił palcami o rzeźbiony smoczy łeb ciągle spoglądając w oczy rozmówcy.

Ostatnio edytowany przez Blackvampire (2014-01-31 01:31:43)

Pogładził szczękę w zamyśleniu -Niedobrze, niedobrze. Chicago ma wystarczająco dużo problemów i bez tej trucizny.- opuścił dłoń na podłokietnik -Nazywa się Hueng, mogę go tutaj wezwać. Jako, że jest on członkiem społeczności Chinatown powinienem być obecny przy rozmowie z nim. To starszy człowiek, raczej nie jest świadom działania tego trunku. Lubi gotować, posiada nawet restaurację więc pewnie podczas szukania alkoholi do swych potraw ktoś sprzedał mu to świństwo.- Jeśli detektyw się zgodzi, zamierzał posłać po Huenga.

Feng Long machnął lekko dłonią, a służący natychmiast zrozumieli jego intencje. Na tym polegała wszak ich praca. Jeden podał detektywowi butelkę z bimbrem i wskazał jedno z wielu krzeseł. Drugi zaś pobiegł aby sprowadzić Huenga przed oblicze Smoka. Sam Kin-jin zaś ciągle siedział na zdobionym tronie niczym król w jakimś bajecznym zamku. Choć bardziej przypominał tygrysa, który w każdej chwili gotów jest zeskoczyć z podwyższenia na swoją ofiarę. W trakcie czekania na przybycie starca, Feng Long milczał, przyglądając się detektywowi.