Forum Sesyjne WoD Havoc'a

Zapraszamy do cieni Świata Mroku.

  • Nie jesteś zalogowany.
  • Polecamy: Komputery

#1 2014-05-26 22:55:39

Narrator

Narrator

Zarejestrowany: 2012-07-04
Posty: 3150

Sprawa księgi

http://i.imgur.com/XlQGWWnl.jpg
Theme

Powiem ci, że w tym świecie jest tylko kilka rzeczy pewnych - kieszeń twojego portfela, czarne serca nieznajomych i nieszczęścia za rogiem. Dodałbym do tego namiętność kobiety, ale doświadczenia zdobyte przez te wiele lat zmieniły moje poglądy. Wszystko jednak musiało runąć w niespodziewanym momencie, a ja chciałem już się wycofać. Usiądź wygodnie i nie pytaj o kawę, nie mam już. Skoro chcesz o tej sprawie porozmawiać, to musisz wiedzieć, że będę chciał pieniądze, skoro mój pracodawca zginął, zanim mógł dokonać zapłaty, prawda? Tak też myślałem. Nie wyglądasz na normalnego typa w garniturze, a co dziwne nie śmierdzisz mi tu mafią ani policją. Przychodzisz jednak z pieniędzmi i pytaniem na ustach, więc jestem gotów pchnąć w ruch moje komórki z pamięcią.
Całe to gówno zaczęło się od pewnej książki, ale zanim do niej dojdziemy, to usłyszysz pierw o tym, jak doszedłem do momentu znalezienia jej. Kiepska poniedziałkowa noc, zapowiadała się ulewa. Co się dziwić, skoro przez cały dzień słońce nie raczyło się pojawić, ukryte zawsze za chmurami? No, ale pogoda nie miała zbyt dużego znaczenia. Chyba, że miałby się pojawić grad, to wtedy może sprawa by potoczyła się inaczej. Los miał w zanadrzu inny plan, więc zadzwonił do mnie mój niedoszły pracodawca. Oferował niemałą sumę, abym zainteresował się pewną sprawą. Johnathan Drake, student na uniwersytecie. Według raportu policyjnego został zasztyletowany w swoim mieszkaniu. Sprawca? Znaleziony, bardzo szybko, bo wręcz następnego dnia po znalezieniu ciała. Nóż był w rękach bezdomnego szaleńca, który wykrzykiwał o końcu świata i innych, dla mnie wtedy, bzdurach i głupotach. Skończył pod salwą strzałów z policyjnych rewolwerów. Nie mieli innego wyboru, jeśli szaleniec biegnie na nich z nożem, prawda? Też bym strzelił i nawet się nie zastanawiał dwa razy, czy dobrze postąpiłem. Mojemu pracodawcy ten zbieg wydarzeń nie pasował. Szaleniec zabija kogoś w jego własnym domu? Brak śladów włamania, więc możliwe, że pan Drake postanowił zabawić się w dobrego samarytanina. Skończył jednak zabity własnym narzędziem, który prawdopodobnie dzień wcześniej wykorzystywał do posmarowania chleba masłem. Praca to praca, więc zabrałem się za sprawę. Policja umywała ręce. Rodzina w innym kraju. Bliscy koledzy mało chcieli o nim rozmawiać. Nie wiem, nawet czy byli tacy mu bliscy. Nie byli zbytnio wstrząśnięci jego śmiercią. Już osoby na wydziale byli bardziej zszokowani. Coś tutaj śmierdziało i pracodawca wiedział coś, ale nie chciał mi tego wyjawić. Chował się za słowem intuicja.
Koniec końców zacząłem swoje poszukiwania śladów. Okazało się, że pan Drake odwiedzał pewien klub na akademiku o nazwie Dzieci Sztormu. Symbolika była dość prosta, grzmot z trąbką. Nic nadzwyczajnego, aż sam nie podważałem sens klubu. Zwykły klub do spotkań studentów? Wszystko w porządku, ale dlaczego ta nazwa i symbolika? Mówili, że to wymysł jednego ze starszych studentów, który już dawno opuścił uniwersytet. Nie miałem zamiaru jednak jeździć z miasta do miasta w poszukiwaniu informacji na temat trąbek, więc szukałem znaczeń symboliki w książkach. Nie musiałem długo szukać. Amdusias ci coś mówi? Pewien demon, do którego ta symbolika należała. Sprawa zaczęła coraz bardziej śmierdzieć, więc postanowiłem poszukać więcej informacji na temat działań Drake'a w klubie, a nawet dostałem pozwolenie na przeszukanie jego mieszkania. Dwie rzeczy ze sobą się połączyły. Pierwszą była informacja, że raz w roku Johnathan Drake z kilkoma studentami wyruszali do pewnego miasta na "odpoczynek". Problem? Ta grupa jeszcze nie wróciła, a pojechała bez Drake'a. Druga rzecz, to był przedmiot, który odnalazłem pod łóżkiem martwego. Książka, która była zamknięta na kłódkę, ale kluczyka nie było nigdzie w pobliżu. Sprawa śmierdziała, była dziwna i coraz bardziej chciałem ją porzucić, ale pieniądze były mi potrzebne, więc musiałem wyjechać do tego pewnego miasta...

Offline

 

#2 2014-06-02 20:55:55

Narrator

Narrator

Zarejestrowany: 2012-07-04
Posty: 3150

Re: Sprawa księgi

http://i.imgur.com/c9Mdmkol.jpg
Samochód odpadał. Nie ufałem mojemu Dodgeowi. Kiedyś to był porządny samochód. Kiedyś. Teraz obawiałem się tym gratem pojechać dalej niż za miasto, a do tego Shelbyville był kawał drogi i jeszcze brak porządnej stacji paliw po drodze. Nie miałem innego wyboru, jak pojechać pociągiem, co było kolejną ciekawą rzeczą dla mnie. Był tylko jeden, w jedną stronę. Miałbym się pojawić w Shelbyville o drugiej nad ranem. Sprawa śmierdziała, a miasto nie zachęciało do odwiedzin. Nie miałem jednak wyboru. Rachunki się mnożyły, a portfel leżał pusty. Pojechałem do tego miasta. W czasie jazdy dowiedziałem się kilka ciekawych rzeczy, ale i tak najciekawszą rzeczą było, że prawie wszyscy pasażerowie pociągu z którymi rozmawiałem, nie wiedzieli o takim miejscu jak Shelbyville.
Pociąg został przywitany biciem dzwonu, jak zwoływanie ludzi do obejrzenia go. Nie dziwne, skoro tylko raz się pojawiał. Nikt mnie nie przywitał i nikt oprócz mnie nie wyszedł na peron. Jak tylko konduktor odczekał stosowny czas, zagwizdał i odjechali. Stałem na opuszczonym peronie i rozglądałem się za żyjącymi ludźmi. Do dziś nie mogę ich znaleźć, przynajmniej tych którzy kręcili się w mojej głowie, jak zajechałem do tej mieściny. Znalazłem ludzi, dość szybko. Pierwsza to była policja, która chciała się dowiedzieć jak najwięcej o mnie. Udawałem reportera, który miał napisać ciekawy artykuł. Szukałem inspiracji i padło na Shelbyville. Nie wierzyli mi, też bym nie uwierzył, ale nie mieli jak sprawdzić. "Mamy cię na oku" powiedzieli i wrócili do swojej maszyny, którą widziałem dość często, kiedy podróżowałem po mieście. Nie kłamali.
Zawitałem w tutejszym hotelu, a raczej jedynym miejscu, gdzie mogłem spać, wedle instrukcji przyjacielskiej policji. Panienka na recepcji przyjęła mnie z miłym uśmiechem i propozycją wypicia herbaty lub kawy. Chciałem spytać czemu o tej porze jest na nogach, ale przypomniałem sobie o pociągu. O drugiej w nocy pojawia się jedyny pociąg, który może mieć turystów, więc warto być na nogach, aby ich przyjąć. Dostałem pokój 31, który miał widok na resztę mieściny, nic nadzwyczajnego. W środku natomiast był telewizor, który nie odbierał żadnych kanałów. "Czasami coś znajdzie, przez większość czasu to tylko śnieg" tak mi opowiedziała. Spytałem dlaczego trzymają te telewizory, skoro nie ma niczego do oglądania. "Pasuje do pokoju" było jej odpowiedzią. Nie miałem zamiaru wykłócać się o gusta, więc zbyłem ją uśmiechem i podziękowaniem.
Miałem zamiar wykorzystać cały dzień, aby rozejrzeć się po mieście. Nie było tutaj dużo atrakcji. Biblioteka, park, rynek, szkoła, zwyczajne rzeczy. Mieli teatr, który czasem miał jakiś spektakl. Restauracja, która chyba miała jedyny działający gramofon. Za miastem było kilka miejsc, sanatorium, doki, zamknięty cyrk, huta z kopalnia oraz oczyszczalnia ścieków. Jeszcze stara latarnia i dworek. Miejsca były zwyczajne, to ludzie byli dziwni, jak dla mnie. Zwykli szarzy mieszkańcy byli uśmiechnięci, mili i często chcieli z tobą porozmawiać. Reszta? Policja, straż, władza, właściciele, te grupy miały cię na oku i nie mieli zamiaru, nawet zrobić półuśmiechu. Konspiracja była w powietrzu. Chciałem zabrać się za swoją sprawę jak najszybciej i zniknąć z tego miasta. Pewno pytasz co z księgą? Niedługo...

Offline

 

#3 2014-06-09 21:05:16

Narrator

Narrator

Zarejestrowany: 2012-07-04
Posty: 3150

Re: Sprawa księgi

http://i.imgur.com/kWmuSJIl.jpg
Trzymałem w tajemnicy co to była za książka, abyś usłyszał jak ja widziałem miasto, zanim powiem co ona zawierała. Był to dziennik pana Drake'a. Obawiał się o własne życie i spisał wydarzenia, które prawdopodobnie doprowadziły do jego śmierci. Opowiadał w nim nie stworzone rzeczy. Demony, rytuały, kultyści i klauny. Tak, klauny. Nasz ukochany Drake był po uszy umazany krwią ofiar, które kultyści składali swemu demonicznemu panu. Jednak jego słabe serducho miało dość. Chciał odejść, ale nie mógł. Bał się, że go zabiją, więc zaczął spisywać wszystko co zrobili. Zanim mógł skończyć, jego życie dobiegło końca. Książeczkę najprawdopodobniej zamknął i schował, a następnie otworzył drzwi osobie, którą rozpoznał. Nie wiem kto go zabił i kim naprawdę był morderca, ale mam mnóstwo podejrzanych w tej książeczce.
Wyruszyłem tropem dziennika, ale od drugiej strony. Miałem zamiar prześledzić kroki Drake'a. Wszystko zakończyło się w cyrku, zanim niedoszły bohater opuścił Shelbyville i zmarł we własnym mieszkaniu. Ktoś go ścigał, nie wiedział kto. Coś nie wyszło w oczyszczalni ścieków. Poszedłem od razu do cyrku, gdzie nie zastałem żadnej żywej duszy, ale odwiedziłem miejsce, gdzie doszło do walki. Był to dom strachu, gdzie ukrył się.
Budynek miał się lada chwila zawalić, a raczej sprawiał takie wrażenie. Każdy krok powodował skrzypienie drewna. Dawne atrakcje, które miały straszyć gości nie ruszały się. Inne nie mogły by nawet przerazić małego dziecka, były w tak opłakanym stanie, że czasami nie wiadomo było co miało na nich być. Po kilku chwilach doszedłem do miejsca walki. Drake wyskoczył na swojego niedoszłego mordercę z szafki, z której miałby kiedyś wylatywać kościotrup. Zaskoczył go i wbił mu nóż w klatkę piersiową. Zabił tutaj szefa policji. Tego samego, który do teraz sprawuje władzę. Zaschła krew jeszcze tutaj była, ale było jej tak mało, że nic by z tym nie dało się zrobić. Na moje szczęście odnalazłem sztylet, którego użył. Zakrzywiony, ozdobiony, rytualistyczny nóż, który wcześniej używał, w oczyszczalni ścieków. Nie było mi jednak dane sprawdzić czy pasuje do opisów w dzienniku. Usłyszałem dźwięk. Karuzela zaczęła działać.

Offline

 
http://www.wodhavoc.pun.pl/chatbox.php <- Pełny ChatBox

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
http://system-biletowy.pl przegrywanie kaset vhs warszawa