Forum Sesyjne WoD Havoc'a

-Szczęść Boże Regencie. Przyjechałem, bo nie wypada zostawić bliźniego w potrzebie, ale na waszym miejscu posłałbym Gabriela, skoro to on, bez jakiegokolwiek pozwolenia z mojej, czy też waszej, strony posłał akolitę szkolącego się pod moim okiem na niebezpieczne bagniska. A teraz co? Pojechał jakby nigdy nic zajmować się swoimi badaniami. Nie życzę mu źle, ale powinien zostać przywołany do porządku.- splótł dłonie za swoimi plecami -Po za tym zostawiamy teraz Fundację bez jakiejkolwiek opieki. Niech chociaż Gabriel z łaski swojej wróci tutaj i pilnuje uczniów. Chyba, że ich też ma zamiar wysłać na śmierć.- wyraził swoje niezadowolenie z zaistniałej sytuacji. Nie chciał zostawić ucznia w potrzebie, ale z Gabrielem trzeba było coś zrobić, inaczej będzie jeszcze bardziej bezczelny w swoich poczynaniach.

Pokiwał głową po czym usiadł na miejscu obok fotela kierowcy. Zapiął pasy i czekał aż regent ruszy. -Wpadłem na trop satanistycznej grupy. Nie wiem jeszcze czy to tylko znudzeni śmiertelni uważający grzech i plugawienie obrazu Pana Boga Naszego za zabawę, czy na prawdę mają kontakty z jakimiś mrocznymi istotami. Dlatego byłbym wdzięczny jeśli udzielilibyście mi ewentualnej pomocy jeśli będę jej potrzebował. Na razie z chęcią przyjmę jakiekolwiek informacje o człowieku imieniem Edward Steele, do tej pory wywiedziałem się, że pracuje jako doradca finansowy w banku HSBC. Jest głównym podejrzanym i prawdopodobnie organizatorem sekty.- obserwował drogę przed nimi. Miał nadzieję, że Regent wesprze go przydatnymi informacjami.

Ostatnio edytowany przez Blackvampire (2014-03-09 00:09:28)

-Udało mi się zdobyć ich "zaproszenie", jest na nim satanistyczny symbol, którego większość ludzi nie rozpoznaje więc mogą posiadać nieco większa wiedzę na parę tematów. Znak przedstawia osobę w szacie z półksiężycem nad głową. Kiedy dojedziemy na miejsce, pokażę ci ten symbol na spokojnie. A co do naszego poszukiwanego, to ktoś pracujący w banku, jak już wspomniałem, adres na zaproszeniu wskazuje jego dom, miejsce w którym mieszka na co dzień.- wyjaśnił krótko Regentowi obracając w dłoniach różaniec.

Robert McDuff
Ezekiel Cross
Koniec miasta - Tamiami
Czerwiec 1992, Noc

Koniec miasta

Pojechali na bardzo długą podróż na zachód. Powoli ślady robiły się jaśniejsze, a to dało Regentowi łatwiejszą robotę znalezienia ucznia. Szedł na piechotę, więc musieli jechać przy chodnikach cały czas. Dojechali aż do mieściny Tamiami, części aglomeracji Miami-Dade. Nagle ślady stały się rzadsze, a to oznaczało, że chłopak biegł robiąc duże kroki. Ktoś go ścigał? Pojechali szybko za śladami. Został pogoniony za cywilizowaną część Florydy, prosto w stronę narodowych parków. Tremere wysiedli, aby sprawdzić teren. Ślady prowadziły do jakiś krzaków, gdzie Albert chyba chciał się ukryć. Tutaj jednak skończyła się jego podróż. Zniszczony krzak, chaotyczne ślady, strzępki ubrania. Wszystko wskazywało, że ktoś go zaatakował, ale kto? Zaczęli się rozglądać po okolicy i odnaleźli jego zwłoki, które się już rozkładały. Został rozszarpany pazurami. Ktoś jednak zabrał jego ubranie. Ezekiel natomiast odnalazł portfel młodego, który przetrwał. Albert nadal mógłby podawać się za śmiertelnika. Czemu wzięto jego ubrania, ale nie pieniądze? Cross znalazł kilka wizytówek klubów oraz kliniki Galatcic Center od Ventrue, Urlicha.

Jechał samochodem po śladach ciesząc się w myślach, że Albert nie zbaczał z głównej ścieżki prowadzącej w stronę bagien. Gdy jednak ślady zrobiły się rzadsze zaczął przeczuwać, że coś złego się stało.
- W tym miejscu zaczął biec. Tylko dlaczego? - mruknął w stronę Ezekiela który przecież nie widział lśniących śladów.
Przyspieszył trochę gdy ślady były na tyle jasne, że nie musiał się bardzo wysilać by ich nie zgubić. Gdy wyjechali za miasto, a ślady dalej świadczyły, że uczeń biegł nabierał pewności, że coś było nie tak. Gdy ślady zaczęły prowadzić bardziej w gąszcz zatrzymał samochód.
- Dalej pójdziemy pieszo, zbiegł ze ścieżki. - poinformował towarzyszy.
Ruszył po śladach. Gdy znaleźli ciało nie wyglądał na kogoś bardzo zaskoczonego. Zdziwiło go natomiast to że jedynymi śladami na ciele są szramy po pazurach.
- Dziki kot, Gangrel czy wilkołak? - mrukną do siebie, ale nie na tyle cicho by nie został usłyszany.
Przytaknął na propozycję zabrania ciała w celu zbadania. Rozejrzał się do koła upewniając się że nie ma w pobliżu nikogo innego i siłą umysłu podniósł ciało lekko do góry w razie jakby ktoś nieproszony się pojawił, skierowując je w stronę samochodu. Umieścił ciało w bagażniku. Następnie wrócił na miejsce śmierci Tremere i sam rozejrzał się szukając jakiś śladów na ziemi odchodzących od miejsca gdzie leżało ciało.

Ostatnio edytowany przez Pedro (2014-03-09 19:36:21)

Ruszył powoli w stronę auta -Nic tu raczej nie znajdziemy, ktoś się bardzo postarał. Może sekcja powie nam więcej, sugerowałbym powrót do Fundacji.- zaproponował Regentowi. Przy okazji spojrzał na zegarek kalkulując czy po powrocie zostanie mu jeszcze czasu na odwiedzenie bogaczy zabawiających się w czczenie złego.

-Niestety nie posiadam kontaktów wśród lekarzy. Jeśli chcemy informacje o śmierci Alberta zachować dla siebie, to, niestety, nic więcej nie zrobimy. Ale, jeśli nie zależy nam na tajemnicy, to sugerowałbym odwiedzenie któregoś z Elizjum albo ogłoszenie w inny sposób społeczności Spokrewnionych, iż nasza Fundacja poszukuje sprawnego medyka.- swobodnie przedstawił swoją opinię na ten temat. Regent podsunął mu pomysł, wypadałoby zagwarantować sobie pomoc jakiegoś lekarza. Musi w najbliższym czasie zorientować się czy na jego kazanie nie przychodzi czasem jakiś człowiek szkolony w tym fachu.