Narrator - 2014-03-05 23:22:32

Larry Hewer http://i.imgur.com/y74FskB.png
http://i.imgur.com/v5k1vOX.jpg
Bossk
Pełna Siła Woli, 6 Vitae, Obrażenia: -
Data: Czerwiec 1992
Schronienie: Posiadłość Hewer - Mid Beach - Miami Beach

Narrator - 2014-03-06 22:10:21

Larry Hewer
Posiadłość Hewer - Mid Beach - Miami Beach
Czerwiec 1992, Noc

Posiadłość Hewer
http://i.imgur.com/3Ry3KAG.jpg

Obecni



Theme

Larry miał nadzieję, że dzisiaj będzie miał spokojna noc. Problem pojawił się, jak tylko się obudził i przebrał. David przyszedł poinformować go, że były problemy z ochroną jednego z magazynów. Chłopacy, Brett i Roger, którzy mieli być na miejscu po prostu się nie zjawili i ktoś bez żadnych oporów wszedł i okradł jeden z kontenerów. Właściciel jeszcze nie wie, ponieważ dopiero co była zmiana warty.

Bossk - 2014-03-06 22:38:32

No tak. Zatrudnianie śmiertelników miało ten minus, że często brakowało im dyscypliny, zwłaszcza jeśli nie byli do niej przyzwyczajeni. Wygląda na to że ktoś w tym miesiącu dostanie mniejszą pensję za zaniedbywanie obowiązków. A może nawet straci posadę? W końcu nie tylko nie przyszli, to jeszcze na ich warcie dokonano kradzieży. Redbeach nie może sobie pozwolić na spadek renomy, zwłaszcza teraz.
-Który magazyn i do kogo należy? - Larry nie był w stanie spamiętać wszystkich obiektów które obstawiają, nawet jeśli by chciał. Poza tym, od takich rzeczy właśnie miał Davida.

Narrator - 2014-03-06 23:16:30

Larry Hewer
Posiadłość Hewer - Mid Beach - Miami Beach
Czerwiec 1992, Noc



- Evan's Shipping, właściciel Tommy Evan. Są pośrednikiem. Przejmują towar z doków, magazynują, aż nie przyjdzie klient, czy to z wozem, aby przenieść to dalej lub osobiście przyjdzie po niego. Skradziono zawartość kontenera, więc zgaduje, że to pierwsze. Nie byłem na miejscu, więc nie wiem czy coś jeszcze pozostało, a chłopakom kazałem nie szperać przy tym. Wolałem ciebie powiadomić jako pierwszego.

Bossk - 2014-03-06 23:52:37

-No i słusznie. Trzeba będzie wyciągnąć odpowiednie konsekwencje wobec tych opierdalających się nierobów. - Opłacał ich przeszkolenie, ekwipunek, a oni śmią tak po prostu olewać robotę? Niedopuszczalne. Niemniej, tym będzie trzeba zająć się później. Jak to mówią, jak chcesz żeby coś zostało zrobione dobrze, musisz zrobić to sam -No to jedziemy, zobaczmy jak to wygląda. Tylko ten jeden kontener został opróżniony? Larry wraz z Davidem skierowali się w stronę garażu.

Narrator - 2014-03-07 12:44:33

Larry Hewer
Magazyn - Port Miami (Dodge Island) - Miami
Czerwiec 1992, Noc

Magazyn
http://i.imgur.com/vyran9il.jpg



Larry ze swoim ghoulem zajechali na miejsce. Ktoś wiedział co ukraść, ponieważ wybrał tylko ten jeden kontener ze wszystkich, które były w magazynie. Nawet sąsiednie nie wyglądały na otwierane. Według manifestu, w tym kontenerze miały się znajdować worki z ziarnami kawowca prosto z Nigerii. Tani import, droga sprzedaż. Kontener wyglądał na całkowicie ogołocony. Może odnalazł jedno czy dwa ziarenka, ale to były ślady po towarze. Znalazł jednak inne rzeczy. Kawałek starej deski oraz jakiś stary materiał, który rozwalał się w dłoni.

Bossk - 2014-03-07 16:52:36

-Wygląda na to że ktoś wiedział czego szuka. I gdzie to znaleźć. Są jakieś ślady włamania? Rozjebany zamek, podważony wjazd, wybite okno? Bo przecież nawet jeśli nie było tu jego nierobów, to i tak magazyn musiał być zamknięty. Zastanawiające było jedynie co w kontenerze z ziarnami kawy robiła deska i rozwalający się materiał. Może to jednak nie były ziarna? Larry nie raz już widział jak ludzie próbowali przewozić przeróżne, nie do końca legalne rzeczy. Zwykle miał to w dupie, o ile zapłata była wystarczająca. -Poinformuj kogo trzeba o kradzieży. - Zwrócił się do swego ghula po krótkich oględzinach. Cóż, jeśli faktycznie był to kawowiec, to strata niewielka. Ale po cholerę ktoś miałby kraść kawę?

Narrator - 2014-03-07 21:02:42

Larry Hewer
Magazyn - Port Miami (Dodge Island) - Miami
Czerwiec 1992, Noc



Wtedy Larrego uderzyło, a raczej zapach tych ziaren. Był bardzo mocny, nawet dla niego. Ktoś przemycał narkotyki w workach z ziarnami, nie było innego wytłumaczenia. Jest to stara sztuczka, ale nie zawsze skuteczna. Co gorsza, nie było śladów włamań. Ani w wejściu magazynu, ani przy kontenerze. Ktoś miał klucze. Ukradli? Dostali? Jak tak to od kogo? David wyruszył, aby zadzwonić do właściciela.

Bossk - 2014-03-08 02:20:30

Fakt przemycania narkotyków w workach z kawą niewiele by go obchodził, gdyby nie to że ktoś jak gdyby nigdy nic się tutaj wpieprzył. Będzie trzeba się dowiedzieć kto miał dostęp do kluczy, oraz kto ostatni z jego ludzi był w magazynie. Ale to ponownie zadania dla Davida, szlag by go pewnie trafił gdyby musiał w pojedynkę wszystko ogarniać. Jeśli oględziny magazynu nie dały żadnych nowych efektów, Larry poczekał aż jego ghul powróci z wieściami, aby przekazać mu swe nowe 'odkrycia'.

Narrator - 2014-03-08 02:27:51

Larry Hewer
Magazyn - Port Miami (Dodge Island) - Miami
Czerwiec 1992, Noc



Na kontenerze odnalazł przyczepioną kartkę z informacjami. Dość podstawowe. Kiedy kontener wchodzi, kto ma odebrać, co się w środku znajduje oraz kiedy ma wyjechać. Mały problem. Ostatnia informacja była poprawiona. Ktoś dolepił nową datę. Jutro. Larry na szybko sprawdził i okazało się, że nalepkę łatwo zdjąć. Data odebrania towaru miała być wczoraj. Coś tutaj nie grało.
- Właściciel nie jest zadowolony. Miało to iść do jego comiesięcznego klienta, który transportuje ziarna pod lokalnych firmach. - powiedział David. - Jeśli chodzi o klucze, to jedynie ochrona je posiada. Dostaliśmy dwie kopie. Na nocną i dzienna zmianę. Nocna nie wróciła, jak wiadomo, więc pewno dalej mają swoje klucze. Poza tym nikt inny nie posiada kluczy, oprócz zarządcy magazynierów i kierownika.

Bossk - 2014-03-08 11:30:41

-Dziwne by było jakby był zadowolony. Bo tego co jest na kartce, to tutaj na pewno nie było. - Mruknął Larry niezadowolonym tonem -Jedziemy do tych zjebów od dziennej zmiany. Zobaczymy co mają nam do powiedzenia. Przy okazji, będzie okazja żeby ich wylać. Uśmiechnął się nieco złośliwie na zakończenie, i przed odjazdem wraz z Davidem, poinstruował swoich ludzi co ich czeka jak znowu ktoś opierdoli ten magazyn. A nie będzie to rzecz przyjemna. No cóż, dyscyplina przede wszystkim!

Narrator - 2014-03-09 00:42:23

Larry Hewer
Mieszkanie Bretta i Rogera - The Roads - Miami
Czerwiec 1992, Noc

Mieszkanie Bretta i Rogera
http://i.imgur.com/11YDkZz.jpg

Obecni



Theme

Larry pojechał od razu na miejsce z Davidem. Nie cackał się i od razu otworzył drzwi, a to co zobaczył zagotowało jego krew. Roger sobie leżał i się śmiał, ale jego uśmiech szybko znikł, ponieważ wiedział, że zaraz stanie się coś złego. Natomiast Brett siedział przy jakimś stoliczku na którym leżała nie mała sumka kasy. Z trzy tysiące dolców według wzroku Larrego. Skurwiele musiały dostać w łapę, a na dodatek wpierdalali McDonalda i pili sobie cole. Był jeszcze jakiś czarnoskóry facet, który wręcz przytulił się do ściany widząc, że ktoś wparował.

Bossk - 2014-03-09 01:47:49

No tak. I wszystko w tej chwili stało się jasne. Larry stał sobie tak chwilę przy drzwiach, przerzucając spojrzenia z jednego na drugiego. -No, no, widzę że nieźle się tutaj kasę wydaje. Co to jest? BigMac? Zestaw powiększony z Colą? - I w tej chwili jego spojrzenie spoczęło na mężczyźnie wsuwającego kanapkę z McDonalda. -Mam nadzieję że smakuje. Chcieliście wydymać Hewera, teraz Hewer wydyma was. - Starał się na razie zachować spokój, choć nie trudno zauważyć że niewiele brakuje mu aby zmienić ten stan. Na jego twarzy niemal cały czas jawił się szyderczy uśmiech, jakby mający zamaskować chęć wypierdolenia ich wszystkich przez okno. -Patrzcie, a mówi się że to czarni złodzieje i bandyci. Kto wam dał w łapę, ile, i co zajumaliście?

Narrator - 2014-03-09 19:22:24

Larry Hewer
Mieszkanie Bretta i Rogera - The Roads - Miami
Czerwiec 1992, Noc



Kiedy Larry mówił o wydymaniu ich, to David podszedł do stołu.
- Ten hamburger twój? Coś nowego? - Brett skinął głową i odpowiedział. - Podwójny McChicken? Doprawdy? Mogę spróbować? - znowu skinął głową, a David wziął kanapkę do ręki i wziął dużego gryza. Pokazał dłonią na napój, a mężczyzna ponownie skinął nic nie mówiąc, więc ghoul jeszcze się napił. Po zrobieniu przerwy na jedzenie poszedł przeszukiwać mieszkanie. Wzięli mundury i broń od firmy, a na dodatek gdzieś powinni mieć klucze, jeśli dalej je mieli ze sobą.
- Ależ, sz-szefie, my nie mieliśmy w-wyjścia! - odezwał się Brett jąkając się - Chcieli d-dostępu, bo jak nie to nam odstrzelą g-głowy. - jego kumpel Roger próbował się nie ruszać.

Bossk - 2014-03-09 23:13:06

-Kto, do kurwy nędzy? Imiona, adresy, numery. Wiecie co robili w Wietnamie takim kurwim synom jak wy? Wierzcie, nie chcecie się dowiedzieć. - Podniósł zdecydowanie ton głosu, na znacznie mniej przyjemny. Larry zrobił kilka kroków na przód, aby zatrzymać przy stoliku na którym leżała kasa. I bez pytania, przeliczył ją na szybko. Tak, to będzie odpowiednia rekompensata za ich 'wybryk'. Po chwili, czarnoskóry obrócił się, jakby dopiero teraz dostrzegł murzyna stojącego w 'kącie', i uniósł wysoko brew. -A to kto? "Dobry wieczór" może byś tak kurwa powiedział i się przedstawił, czarnuchu. Nigger. No cóż, Larry miał dystans do siebie. Już dawno szlag by go trafił, gdyby za każdym razem musiał dawać komuś w mordę za nazywanie go "czarnuchem". Spływało to po nim jak dip czosnkowy po skrzydełkach kurczaka.

Narrator - 2014-03-09 23:19:24

Larry Hewer
Mieszkanie Bretta i Rogera - The Roads - Miami
Czerwiec 1992, Noc



No miał Larry rację, było z trzy tysiące dolców. Nie będzie to rekompensata za skradziony towar, ale zawsze coś. David natomiast zabrał jakąś torbę i wrzucił do niej ubrania ochrony i bronie. Wrócił wtedy do poszukiwania kluczy.
- Nie wiem. Nie znam ich. Przyszli, typowi, białe garnitury, hawajskie koszule. Powiedzieli, że albo zmykamy albo nas rozwalą. Jeden był mocno opalony, gruba twarz z pieprzykiem na policzku. Nie był jednak tak gruby. Nic więcej, naprawdę.
- Marvin. Dobry wieczór. - odezwał się czarnoskóry ze strachu.
- Gdzie są klucze? - zapytał David.
- Nie mamy ich. - odpowiedział facet na sofie, Roger.

Bossk - 2014-03-10 19:48:52

Zwinął kasę w ładny rulonik, i schował sobie te trzy tysiączki do wewnętrznej części marynarki. Chociaż nie zarobią jego kosztem.
-Białe garnitury? Hawajskie koszule? Wyście ochujeli? To Miami! Tu co drugi chodzi w hawajskiej koszuli, wskazówka jak sto chujów. Gruba twarz z pieprzykiem na policzku... - Lewrence pokręcił głową z dezaprobatą. Punkt zaczepienia prawie żaden. Ma teraz ganiać za każdym gościem z pieprzykiem na twarzy? - Idioci. Do tego nie macie nawet klucza. I co ja mam teraz z wami zrobić? - Larry oczekiwał jakiejś głupiej odpowiedzi. Nie miał jednak w żadnym wypadku zamiaru pozbawiać ich życia.

Narrator - 2014-03-10 22:13:53

Larry Hewer
Mieszkanie Bretta i Rogera - The Roads - Miami
Czerwiec 1992, Noc



- Niech szef nas zostawi, no. - powiedział Roger, dalej leżąc na sofie. Brett tylko pokiwał głową z błagającym wzrokiem. Jeśli była taka potrzeba, to David mógł wyciągnąć pistolet, nawet kiedy już miał w ręce walizkę z uniformami.

Bossk - 2014-03-11 20:07:41

-Zostawić? Przez waszą głupotę straciłem zarówno pieniądze, jak i opinię u klienta. I teraz mam was tak po prostu zostawić? Wiecie że nie mogę sobie na to pozwolić. David, wyjdź z "Panem" Marvinem na zewnątrz i poczekaj przy aucie. - Zwrócił się do ghula, a gdy ten wykonał polecenie i wraz z czarnoskórym opuścili lokum, ponownie zerknął na dwójkę mężczyzn. Na jego twarzy pojawił się uśmiech, a wyraz twarzy wyglądał znacznie łagodniej niż wcześniej, jakoby mogli odnieść wrażenie że nie zamierza ich karać*. Za mocno. -Odpuszczę wam, ale musicie odzyskać klucze i dowiedzieć się DOKŁADNIE kto za to odpowiada. Może nawet dostaniecie jakaś nagrodę. - W rzeczywistości nie zamierzał w żadnym wypadku ich nagradzać, jednak kto wie, może te głupki jeszcze się na coś przydadzą.

*Prezencja, Zauroczenie.

Narrator - 2014-03-11 20:10:58

Larry Hewer
Mieszkanie Bretta i Rogera - The Roads - Miami
Czerwiec 1992, Noc



- Dobra, dobra, szefie. - powiedzieli z lekkim uśmiechem. - Obiecuję, że spróbujemy znaleźć typa i odzyskać klucze. - Roger jedynie przytakiwał, ale widział w ich oczach pełną energii nadzieję.

Bossk - 2014-03-11 20:25:49

-Świetnie. Chce mieć jakieś wieści już jutro, więc ruszać dupy i do roboty. Tylko nie próbujcie nic kombinować. Po tych słowach opuścił ich mieszkanie, posyłając im jeszcze przed wyjściem krótkie spojrzenie. Zdawał sobie sprawę że mogą gówno mu załatwić, ale niech chociaż spróbują. Zszedł na dół, pod auto gdzie czekał na niego David z Marvinem. -Radzę Ci trzymać się z daleka od tych kretynów i znaleźć sobie nowych 'kumpli'. - Zwrócił się do czarnego, otwierając drzwi dla pasażera. -Podwieźć Cię gdzieś? - A pytając uniósł kącik ust. Jeśli się zgodzi, to będzie okazja żeby się napić trochę słodkiej vitae. Cała ta sytuacja z Rogerem i Brettem wzmogła jego apetyt.

Narrator - 2014-03-11 23:23:10

Larry Hewer
Ulice - The Roads - Miami
Czerwiec 1992, Noc



Odjechali z miejsca do którego chciał być odprowadzony czarnoskóry. Oczywiście, Larry się z niego napił, zanim został pozostawiony pod drzwiami do swojego mieszkania. Podczas drogi powrotnej, to David się odezwał.
- Co im powiedziałeś? - zapytał zaciekawiony co poszło później, kiedy wyszedł z Marvinem. - I co dalej?

Bossk - 2014-03-12 01:15:52

-Kazałem im dowiedzieć się kto do nich wparował i odzyskać klucze. Mają dzień. Jak się nie odezwą, to znowu ich odwiedzimy, i wtedy nie będzie tak miło. - Co dalej? To było dobre pytanie. Larry wątpił żeby udało im się coś dziś jeszcze znaleźć, więc miał resztę nocy do siebie. - Poczekamy. A póki co, jedziemy do domu. Mam nadzieję że chociaż Agnes dobrze się bawi. - No tak, czasem nawet zapominał że ma córkę. No cóż, była już dorosła.

Narrator - 2014-03-12 01:32:46

Larry Hewer
Ulice - The Roads - Miami
Czerwiec 1992, Noc



- Powinniśmy poszukać na własną rękę. Może któryś z Spokrewnionych będzie mógł nam pomóc? - może David miał rację? Larry mógłby wiele wampirów spytać o takie rzeczy. Narkotyki to dość głośna rzecz w półświatku. Amun na pewno by coś wiedział. Ta cała Dorita macza palce w handlu narkotykami, pewno by coś wiedziała. Jest jeszcze ten ćpun Malkavian, Raoul Duke, którego narkotyki to część jego duszy. W ostateczności mógłby poprosić o pomoc Sama, Primogena Brujah. Kiedy Larry przyjechał do miasta, to został przywitany właśnie przez niego. Sire od Larrego był słynny Theo Bell, Archon Brujah, który jest jednym z najbardziej groźnych Archonów w USA. Bardzo dużo osób okazuje mu szacunek, a jeszcze więcej obawia się jego przybycia do miasta. Sama dawno temu uratował od Ostatecznej Śmierci, od tamtego czasu ten uduchowiony czarnuch jest mu winny, a przez tego jego Childe, Larremu duży dług. Tylko czy by wiedział coś o tych osobach? Wątpliwe, ale warto zapytać.

Bossk - 2014-03-12 10:01:01

-Ehhh. Kurwa, nie cierpię kiedy masz rację. - Mruknął Larry, zerkając przez okno w samochodzie. Nie lubił polegać na innych Kainitach, chociaż faktycznie, któryś z nich mógłby rzucić mu jakaś wskazówkę albo radę. Tylko że u wampirów zwykle nie ma nic za darmo. W dzisiejszym świecie za darmo, to Ci własna żona dupy nie da. Dlatego Larry dorobił się tylko jednego dziecka. Po chwili namysłu Brujah dodał - Jedziemy do Sama. Może on coś poradzi. - No cóż, jeśli miał powierzać komuś własne 'interesy', to tylko jemu.

Narrator - 2014-03-12 13:34:26

Larry Hewer
Dom Sama - Little Haiti - Miami
Czerwiec 1992, Noc

Dom Sama
http://i.imgur.com/eUT9X5G.jpg

Obecni



Theme

Dużo ludzi z tatuażami było w okolicy domu Sama. Jego ludzie, sojusznicy, przyjaciele i rodzina.W voodoo wszyscy są bliscy siebie, nawet jeśli są oddaleni geograficznie od siebie. David postanowił zostać przy samochodzie, w czasie gdy Larry załatwi to co miał. Nie miał żadnego problemu wejść do środka. W nocy drzwi były otwarte, kiedy tylko Sam był w domu. Larry zatem miał szczęście, że przyjechał w odpowiedniej chwili. Sam był uważany za bokora, czarownika voudou, ale on osobiście zaprzecza. Nie jest ani kapłanem, hounganem, ani tym czarownikiem. On po prostu wierzy w voudou i jest bardziej oddany niż zwykły wyznawca. Wnętrze domu ma wystrojone w najróżniejsze przedmioty z jego religii, które mają pomagać, chronić, odstraszać i jeszcze kilka innych rzeczy. Trudno tędy przechodzić bez przypadkowego szturchnięcia jakiejś zwisającej lalki lub kości. Sam siedział na swoim tronie ozdobionym w kości, a przy jego stopach siedziały dwie, pół nagie kobiety. Kiedy Larry był blisko to Sam wstał i wyciągnął do niego ręce.
- Larry, witaj w moim domu. Co cię sprowadza? - powiedział z uśmiechem i przytulił Brujah.

Bossk - 2014-03-12 17:30:41

Larry odwzajemnił powitalny uścisk wampira. Nigdy nie kupował tego całego voudou, inna sprawa że w ogóle nie należał do osób szczególnie religijnych. Jednak nie śmiałby nawet o tym mówić Samowi, jeszcze wziąłby to za obrazę, czy jaki czort. -Interesy, niestety. - Na jego twarzy na moment zagościł uśmiech, jednak dość szybko zniknął. -Dziś ktoś obrobił magazyn którego moi chłopcy mieli pilnować. Co ciekawe, opróżniono aby jeden kontener. Kutasiarze wiedzieli czego szukać. Na miejscu znalazłem jedynie ślady jakiś prochów, przemycanych w ziarnach kawy, a tak to nic. Po prostu weszli ot tak, bo dwóch zjebów których zatrudniałem dostało w łapę. Gnojki twierdzą że wpadli do nich goście w hawajskich koszulach i białych garniakach, a ich szefuncio miał grubą twarz i pieprzyk na policzku. Kretyni nawet nie wiedzieli jak się nazywa.

Narrator - 2014-03-12 17:42:59

Larry Hewer
Dom Sama - Little Haiti - Miami
Czerwiec 1992, Noc



- Brzmi, jakby ktoś puścił parę, że może być tam przewożony towar. Może jedna z tych osób pracuje "po drodze"? Człowiek klienta? Może magazynier? - powiedział siadając. Machnął dłonią, aby kobieta przysunęła Larremu krzesło. - Opis pasowałby do wielu osób, ale pieprzyk trudno usunąć. Jeśli chodzi o towar, to powiem ci coś. Ostatnio na ulicy trudno o mojo, dope, heroine. Ludzie mają problemy z transportem, a to oznacza, że ceny rosną, a kto dostanie w swoje łapska dużo towaru... będzie bardzo bogaty. Mogę kazać swoim ludziom spoglądanie na ręce. Jeśli komuś nagle wpadnie do ręki towar z nieznanego źródła, to cię powiadomię, co ty na to?

Bossk - 2014-03-12 18:13:01

Lewrence skinął głową -Byłbym zobowiązany. Wolałbym aby taki numer się nie powtórzył, bo może to dotkliwiej wpłynąć na mój portfel, a tego bym nie chciał. Heroinę? No tak, nic nie jest bardziej opłacalne niż niszczenie czyjegoś życia.   - Dragi to zawsze był opłacalny biznes. Więc nic dziwnego że ludzie popełniają kretynizmy żeby je zdobyć, zwłaszcza jeśli ma się bandę uzależnionych śmiertelników żądnych towaru i gotowych dać każdą cenę. -Więc będę czekać na wieści.

Narrator - 2014-03-12 18:15:37

Larry Hewer
Dom Sama - Little Haiti - Miami
Czerwiec 1992, Noc



- Dobrze. Mogę ci jeszcze w czymś pomóc? - zapytał Sam wstając z krzesła.

Bossk - 2014-03-12 18:56:18

-Nie, to wszystko. Cóż, jakby co, wiesz gdzie mnie szukać. - Po tych słowach pożegnał się z Primogenem swego klanu. Te wszystkie kości, lalki, ozdóbki, amulety... Wprawiały w nieco niepokojący nastrój, toteż bez dalszej zwłoki opuścił domostwo Sama. Gdy tyko jego oczy ujrzały Davida, rzekł do niego unosząc kącik ust -Sam da nam znać jeśli wpadnie mu coś przydatnego. Wygląda na to że mamy w mieście narkotykowy kryzys. Będzie trzeba zwiększyć liczbę ludzi przy magazynach, nie ma mowy o tym żeby znów coś z nich zniknęło, nawet jeśli to pierdolona heroina.

Narrator - 2014-03-12 21:03:05

Larry Hewer
Posiadłość Hewer - Mid Beach - Miami Beach
Czerwiec 1992, Noc

Obecni



- Gdzie byłeś? - pierwsze pytanie córeczki Larrego. Nie "co tam u ciebie" albo "co tam", ale Hewer widział w oczach Agnes, że była zmartwiona. David w tym czasie zajął się sprzętem od byłych już ochroniarzy. Larry teoretycznie miał resztę nocy dla siebie.

Bossk - 2014-03-12 21:22:10

Pojechał z Davidem do domu. Sprawy 'firmy' na dziś były zakończone, więc w pozostałą część nocy mógł robić to na co miał ochotę. Przynajmniej teoretycznie. Teraz musiał czekać, aż odezwą się te głąby albo Sam, chyba że coś nie wypali. Larry jedynie miał nadzieję że za tym wszystkim stoi jakiś chciwy śmiertelnik który chce sobie dorobić, a nie jakiś Spokrewniony lub gorzej, bo to oznaczałoby jeszcze większe komplikacje. Brujah nie krył zdziwienia kiedy dostrzegł auto jego córki stojące pod domem. Koniec końców, cieszyła go jednak myśl że zdarza jej się martwić o ojca. Mimo tego że nie zwykł wtajemniczać jej w sprawy Redbeach, uznawał to za swoje poletko. Niech cieszy się 'młodością', zwłaszcza jeśli jest ona wieczna.

-Też Cię kocham, skarbie. Załatwiałem interesy firmy. A ty nie na mieście? - Odparł swej pierworodnej z uśmiechem, moment później zdjął krawat oraz marynarkę, odwieszając oba na wieszak. Cóż, niedługo będzie musiał odezwać się do Księcia w sprawie niezależności Agnes, minęło już trochę czasu od jej przemiany, więc nie było sensu tego przeciągać. Zwłaszcza że więcej i tak już jej nie nauczy.

Narrator - 2014-03-14 12:37:29

Larry Hewer
Posiadłość Hewer - Mid Beach - Miami Beach
Czerwiec 1992, Noc

Posiadłość Hewer
http://i.imgur.com/3Ry3KAG.jpg

Obecni



Theme

Kolejna noc

Agnes miała wczorajszej nocy świetną zabawę. Podobno poznała młodego wampira o imieniu Trevor, Gangrel i chciała tej nocy się z nim znowu spotkać. Ojciec nie był zbytnio przekonany do słów córki, ale pozwala jej na wiele. Może jednak mieć na oku co robią? Wtedy jednak nie miał zbytnio dużo do powiedzenia, skoro noc i tak się kończyła.

Kiedy wstał, to miał wiele rzeczy do zrobienia. Właściciel magazynu chciał na kogoś nakrzyczeć, a to pewno skończy się utratą ochrony tego obiektu. Może dałoby się go "udobruchać"? Inna sprawa, że Sam zostawił wiadomość, że dowiedzieli się o nowym towarze i jak znajdzie chwilę, to aby go odwiedził. Tamta dwójka przygłupów zadzwonili do Davida mówiąc, że "coś znaleźli i mają zamiar dowiedzieć się więcej", co w filmach oznacza, że głupie szczeniaki idą na rzeź. Jeśli to nie koniec był jego problemów, to jeszcze jego córka, która miała znowu dzisiaj wyjechać do tego całego Trevora.

Zużyto 1 Vitae, aby wstać.

Bossk - 2014-03-15 22:30:15

Kolejny dzień za sobą. Larry przywdział na siebie ten sam garnitur co dzień, na sam koniec zawiązując sobie na szyi jednolity, czarny krawat. Plus niepocenia się, można prawie w ogóle nie zmieniać ubrań, chyba że akurat znajdą się na nich jakieś trudne do usunięcia plamy. Na przykład od krwi. To dopiero ciężko schodzi.

Nie dość że miał problemy z własną firmą, to jeszcze jakiś Gangrel kręci się koło jego córki. Cóż, ich chociaż  zwykle łatwo rozgryźć, co nie oznacza że nie trzeba na nich uważać. Przed wyjściem starał się dowiedzieć jak najwięcej na jego temat od Agnes, kim jest, czym się zajmuje, jak wygląda, skąd pochodzi, gdzie mieszka... Ot, pytania na które odpowiedź znać powinien kochający ojciec, na wypadek gdyby trzeba było obić mu ryj.

Na wieść od Davida że dzwoniły do niego te tłumoki, Lewrence nie krył zaskoczenia. Tak szybko? Aż dziwne. Jak się chce, to jednak można. Nie zamierzał jednak zostawiać tego w ich rękach, bo za duża szansa na to że coś spierdolą. A na to pozwolić nie może. Trzeba będzie jeszcze sprawdzić co Sam ma do powiedzenia, jednak najpierw trzeba będzie odeprzeć 'furię' właściciela magazynu. Brujah zabrał swojego Remingtona 11-87, nowiuteńką strzelbę którą jakiś czas temu podrzucił mu Harold. W końcu, kto wie czego spodziewać po tych dwóch debilach? Wrzucił ją do bagażnika auta, i wraz z Davidem pojechał na spotkanie z właścicielem magazynu.

Narrator - 2014-03-17 19:53:29

Larry Hewer
Magazyn - Port Miami (Dodge Island) - Miami
Czerwiec 1992, Noc

Magazyn
http://i.imgur.com/vyran9il.jpg

Obecni



"Przepraszam, że chce z panem tutaj porozmawiać, ale jestem bardzo zajętym człowiekiem i nie mam czasu dla osób, które spierdoliły robotę" było to w 99% co chciał swoim zachowaniem i podejściem powiedzieć Thomas Evan, właściciel firmy Evan's Shipping, do którego należy ten magazyn. No, prawie wszystko, bo przepraszać to nie zamierzał. Zaprosił dwójkę do biura w magazynie, gdzie chciał z nimi odbyć rozmowę. Larremu w tym czasie chodziły po głowie różne rzeczy, w tym co powiedziała córka. "Miły facet, podobno przyjechał do Miami w poszukiwaniu swojego brata. Mówił, że miał on jakiejś problemy i tyle. Nie wyciągnęłam dużo z niego. Tajemniczy typ. Może go kiedyś przyprowadzę do domu.", po czym w głowie Hewera kręciły się sceny pobicia tego Gangrela. Nie miał jednak dużo czasu na zamyślanie się. Weszli do biura i zasiedli w krzesłach.
- Więc możecie mi kurwa powiedzieć jak to się stało? Straciłem kilkadziesiąt tysięcy w towarze, a na dodatek klient ma zamiar się wycofać z współpracy, co będzie kosztowało moją firmę miliony! - po czym walną pięścią w stół.

Bossk - 2014-03-19 19:04:28

Do domu przyprowadzi? Jeszcze czego. Zna go góra dwa dni, a już jakiegoś przybłędę przyprowadzać chce. No właśnie. Przybłędę. Trzeba będzie mieć go na oku. Gdy tylko dostrzegł wyraz twarzy tego naburmuszonego bufona, czuł że może być ciężko go przekonać do jakiejś racjonalnej decyzji, oczywiście racjonalnej dla niego. Toteż wypadało przechylić odrobinę szalę na swoją stronę*. Larry nie zamierzał prosić, przepraszać czy się tłumaczyć. To nie w jego stylu.
-A kim jest do cholery ten klient? Jakimś baronem narkotykowym z Meksyku? Bo tak można wnioskować po zawartości towaru, a na chronienie dragów umowy nie podpisywaliśmy, a z tego co się orientuje w tym kraju jest to nielegalne i powinno zostać zgłoszone gdzie trzeba. - Brujah uniósł kącik ust. Może załapie Thomas załapie aluzje, a może nie. Jeśli sam nie wiedział o ich zawartości, tym bardziej powinien się zastanowić kto go jebie w dupę. -Opieprzono tylko jeden kontener i to w trybie ekspresowym, dodatkowo z mocno podejrzaną zawartością. Co znaczy ktoś wiedział czego szukać i gdzie, a to oznacza że miał dostęp do spisu magazynu. Ja łatwo nie odpuszczam, a Pan dobrze wie że nie łatwo o dobrą ochronę, więc chyba lepiej będzie to zachować dla siebie do momentu kiedy wszystko stanie się jasne. Miał w dupie jego straty. Ale jeśli rozejdzie się że Redbeach zawaliło jakaś sprawę, może odbić się to na przyszłych losach firmy.


*Prezencja, Zauroczenie

Narrator - 2014-03-24 21:23:29

Larry Hewer
Magazyn - Port Miami (Dodge Island) - Miami
Czerwiec 1992, Noc



- Moment. - Evan spojrzał na czarnoskórych zaskoczony. - Narkotyków? O czym wy mówicie?
- Mamy dość realne podejrzenia co do zawartości kontenera. Narkotyki transportowane w workach z ziarnami kawy.
- A jakieś dowody? Bez przesady. - wyglądał na trochę speszonego. Po chwili ciszy kontynuował. - Podejrzenia? Zatem mój klient może handlować narkotykami i ktoś mu właśnie skradł towar? Ech i jeszcze jakiś szczur? Skąd te ostatnie przypuszczenia?

Hotely Rwanda Lodging Niger