Narrator - 2012-07-28 12:32:38

Lilly
Anthony

Mieszkanie Anthoniego - Ingleside (3h)
Lipiec 2012, godzina 21:52

Mieszkanie Anthoniego
http://i.imgur.com/MNj1b.jpg



Theme

Czuli jak ich martwe ciała leżą. Serce biło tak wolno, że doktor od razu uznałby ich za martwych. Jednak w ich ciałach było coś więcej, coś mistycznego. Odkryli to niedawno, a teraz tylko zbierają plony. Wampirza krew ożywiała ich ciało. Każdy zakamarek był dotknięty tą krwią. Świerzbienie na całym ciele, a w szczególności w głowie i sercu, a ten drugi bił coraz szybciej. Zatrzymał się na jednej szybkości, nie była ta sama co kiedyś, ale wystarczająca, aby mogli otworzyć oczy. Kolejny dzień za nimi. Już nigdy nie zobaczą słońca, chyba że chcieliby zginąć od życiodajnych promieni słonecznych, które dla nich były śmiertelnie groźne.

Gdzie byli? Takie pytanie sobie zadali po wstaniu. Wampirzy umysł potrzebował sekundy, aby powrócić do poprzedniego stanu, a znajome przedmioty pomogły rozpoznać miejsce. Mieszkanie Anthoniego, tak tutaj byli. Na drugim piętrze zasłonili okna roletami, jakimiś kocami. Wszystko, aby zasłonić jedyną drogę promieni słonecznych do domu. Aktualnie mieszkanie było w chaosie. Przynieśli z skrytki Ricka, ich niedoszłego Stwórcę, wszystko co miał. Karabin maszynowy, M16. Świetna wojskowa robota, a przy nim jeszcze pudełko amunicji. Przy telewizorze stała strzelba Benelli M3 Super 90, przynajmniej tak Wikipedia mówiła. Mała paczuszka naboi. Śrut był najgroźniejszym wrogiem z całej gammy broni palnej. Mieli wysuszone ciała, więc pociski, które przelatywały tylko parzyły ich, nic nie uszkadzały ważnego. Tymi ważnymi rzeczami oczywiście było serce i głowa. Czuli, że jak dostaną w te miejsca, coś złego się stanie. Koło łóżka leżała sterta pistoletów i amunicji do nich. Czy kiedyś wykorzystają te sześć Glocków? Chyba nigdy. W łazience i tak było najciekawiej. W wannie leżały pistolety maszynowe. Dwie MP5 i amunicją, po prostu wrzucone do środka. Nie musieli się myć tak często. Nie pocą się. Jedynie potrzebowali się myć, jak będą brudni. No i najważniejsze boom boom było w zlewie. Sześć granatów odłamkowych. Musieli gdzieś to wszystko dać, znaleźć miejsce, bo zaraz miało wstać słońce. Znaleźli. Na szczęście nic im w rękach nie wybuchło.

Pytanie tylko - jaki był najlepszy sposób na wampiry? Wysuszone organy powodowały, że byli bardziej odporni na ból ze strony karabinów czy pistoletów. Strzelba z bliska była bardzo groźna, a jak ktoś miał cela z dowolnej broni, to mógł trafić w głowę lub serce. Niezbyt ciekawe. Pozostały granaty, ale kto byłby na nie odporny? Może poza wampirami są wilkołaki? "Aport!" i rzucić takiemu w twarz. Ciężko było. Ledwo znali ten nowy świat, który tak naprawdę czekał za rogiem. Poprzez swojego Stwórcę, a raczej wampira, który przemienił Lilly, nauczyli się kolejnego sposobu na wampiry. Inny wampir musi go wypić. Kołek? Nie mieli czasu sprawdzić, może być śmiertelny. Czosnek? Tylko śmierdział, jak go powąchali. Niektórzy lubią czosnek. Krzyże? Te dwie deski, które zrobili, aby sprawdzić czy to działa? Nic. Cała wina spadła na Ricka "Smarty" McNultiego. Zmienił ich życie. Na gorsze? Na lepsze? Nie dostali wyboru. Nie mieli jak dokonać wyboru. Bawił się nimi. Był niezłym skurwielem, a blizny, które pozostawiał zostały nawet po przemianie. Po dziś dzień Lilly ma na zewnętrznej dłoni bliznę od papierosa. Okropną bliznę. Czy wampir może palić? Jasne, ale nic mu to nie daje. Ricki dostawał erekcję widząc ból i cierpienie, które sprowadzał na Lilly, a ta, nawet po jego śmierci, nie zapomni tego. Nigdy nie zapomni. Jej biały rycerz Anthony zmienił tok wydarzeń. Miał być dla niej pożywieniem, aby się uspokoiła po przemianie. Rick otrzymał potężny cios od młodego, który pomógł sobie krzesłem. Rozwalił się na głowie wampira, który wpadł w objęcia budzącej się wampirzycy. Nie czekała i wbiła swoje kły w jego ciało. Następne co pamiętała, to to, że Anthony leżał pod jej nogami, bez krwi. Przypomniała sobie co mówił Rick na temat co teraz zrobi. Kochał opowiadać w jaki sposób komuś zada ból. Przez swoją głupotę zdradził im jak tworzyć wampiry. Przemienił ją, a Lilly uratowała Anthoniego. Oczywiście jeśli wampiryzm, to ratunek. Anthony dobrze pamiętał co się stało z Rickim. Lilly w Szale wbiła swoje kły w jego ciało i wypiła, aż ten nie zamienił się kupkę popiołu. Była głodna i rzuciła się na niego. Nie miał szans ją powstrzymać, mimo swojej siły, a ugryzienie sprawiło mu wielką przyjemność.

To wszystko miało miejsce zaledwie kilka dni temu. Rickiego już nie ma. Blizny po jego torturach pozostaną na ciele Lilly. Teraz musieli sobie radzić sami. Co jeśli ktoś będzie ich ścigał za jego śmierć? Czy istnieje jakieś wampirze społeczeństwo? True Blood jest naprawdę? Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi. Wiedzieli jedno - mogli liczyć tylko na siebie. Nikt inny im z tą "chorobą" nie pomoże. Co tej nocy mogliby zrobić? Spróbować zapolować. Czuli, że kiedy stają się głodni, to budzi się w nich coś przerażającego. Jakaś uśpiona za życia Bestia, budzi się w ich ciałach i domaga się krwi. Nie mogą sobie pozwolić, aby byli głodni. Co jeśli istnieją osoby polujące na nadnaturalne istoty? Zrobią wielkie halo wpadając w szał z powodu głodu. Ktoś to nagra. Ktoś to zobaczy. Przyjedzie i będzie gorąco.

Thing - 2012-07-30 18:27:26

You have forsaken all the love you’ve taken…

Tony westchnął podczas ostatniego spazmu wstrząsającego jego ciałem. Otworzył oczy i spojrzał w dół, napotykając znajomą twarz wykrzywioną w nieładnym, fałszywym uśmiechu. Lilly także nie potrafiła czerpać z tego przyjemności w ten sam sposób co kiedyś, wszystko było inne, bardziej przytłumione, smakowało popiołem... Zupełnie inaczej niż kiedyś, choć starała się jak mogła bym tego nie widział.

Taka nasza mała maskarada...
- pomyślał i powoli zwlókł  się z dziewczyny. Usiadł na brzegu łóżka, rozejrzał się po pokoju. Odłażąca płatami tapeta ze ścian odsłaniająca paskudną cegłę, ciemne plamy różnorakiego pochodzenia zdobiące dywan, ogólny chaos i nieład. Wyciągnął rękę ku szklanej fajce spoczywającej na szafce nocnej, wygrzebał zapalniczkę spomiędzy poduszek leżących na skołtunionym łóżku, na co Lilly zareagowała cichym warknięciem. Szybko podgrzał małe żółtawe kryształki spoczywające w cybuchu, wciągnął dym w płuca i...

Fucking hell!
– ryknął nagle i cisnął szkłem przez pokój, rozbijając fajkę o przeciwległą ścianę. Nie odczuwał żadnego efektu, żadnego kopa, zero odjazdu... Jego ciało było martwe, nie reagowało na truciznę którą właśnie sobie zaserwował...

Możesz się kurwa z tym pogodzić, albo dalej jęczeć jak panna za każdym razem

- pomyślał. Lilly  także usiadła w łóżku i wygrzebała z brudnej pościeli wczorajszą koszulkę, odwróciła się w moją stronę chcąc coś powiedzieć...

Hargrim - 2012-07-31 21:27:23

Czuła się obolała... Tak jakby. W sumie nic jej nie bolało, ale... Nie, nie bolało. Brakowało czegoś, tego czucia które było tutaj wcześniej... Wszystko było takie nijakie, z jednym wyjątkiem. Smak krwi, smak krwi Smarty'ego, smak krwi Tony'ego... To coś, co swoją intensywnością przewyższało wszystko czego próbowała do tej pory, euforia, nieopisywalna euforia.

Spojrzała jak Anthony sięga po fajkę, zapala ją, zaciąga się, a po chwili z bluzgiem i furią rzuca nią o ścianę. Kiedyś był spokojniejszy... Dużo spokojniejszy. No, jak na punka. Z cichym westchnieniem podniosła się do pozycji siedzącej, rozejrzała się po pomieszczeniu i założyła przydużą bluzkę na siebie. Spojrzała na Tony'ego, otworzyła usta, a z ich głębi wydobyły się ciche słowa, niewiele różniące się od syknięcia:

- Czuje głód... Ruszmy się gdzieś.

Jednym, zwinnym ruchem zeskoczyła z łóżka i ruszyła w stronę drzwi.

Narrator - 2012-08-01 17:57:04

Lilly
Anthony

Ulice - Ingleside (3h)
Lipiec 2012, godzina 22:32



Po godzinie szwendania się po okolicy odnaleźli swoją pierwszą ofiarę. Ofiarę, jak to brzmiało. Przestali być ludźmi i jedyne co mogli teraz z tym zrobić, to przetrwać. Istota która była w nich, ta Bestia, cały czas czuwała. Chciała przejąć kontrolę, ale jeśli jej pozwolą, to skutki mogą być makabryczne. Już raz wpadli w szał głodu. Człowiek wtedy zmarł na ich oczach. Bez krwi. Bez życia. Nauczyli się od tamtego czasu poznali granicę, która powodowała u nich utratę kontroli. Zobaczyli też, że zlizanie rany usuwało dziurki po ich kłach. W ten sposób ukrywały się wampiry. Pytanie tylko ile ich było? Nie mieli teraz czasu się zastanawiać, bo ofiara im umykała. Samotny mężczyzna w garniturze i teczce właśnie wracał, chyba, do domu. Spodnie ubrudzone. Pewno miał dzisiaj kiepski dzień. Mogliby go pogorszyć pijąc z niego dużo albo dać mu na kilka dni "pozytywną dawkę" energii. Drugie oznaczało picie małej ilości krwi. Widzieli nie raz, że im więcej pili tym ofiara przeskakiwała z dobrego nastroju poprzez skacowany i kończąc na hospitalizacji lub śmierci. Ludzie mogli się uzależnić od tego uczucia. Kolejny dowód w jaki sposób wampiry mogły osiągnąć coś większego i być ukrytymi mistrzami kukiełek. Droga była pusta, a oni czekali niedaleko jednego z domów. Nie było tutaj alejek. Trudno było o jakąkolwiek alejkę w San Francisco. To miasto miało domki tak mocno ściśnięte ze sobą, że sąsiedzi mogli grać w głuchy telefon nie wychodząc z domu.

Hargrim - 2012-08-02 11:02:59

Szybko rozejrzała się po okolicy, starając się nie spuszczać z oczu swojej ofiary. Jej wzrok spoczął na niewielkim domku, jedyne co go wyróżniało spomiędzy rzędów podobnych konstrukcji to zgaszone światła i wyraźne ślady zapuszczenia... Nachyliła się nad Tonym, szepnęła cicho

- Idź tam, otworz drzwi i czekaj na mnie

Po czym odwróciła się na pięcie, wstała zza śmietnika i ruszyła na spotkanie nieznajomego. W True Blood wampiry potrafiły rzucać uroki, ciekawe czy ja też mogę... pomyślała cicho i uśmiechnęła się pod nosem.

Thing - 2012-08-02 11:12:37

Obserwował przez chwile plecy oddalającej się dziewczyny i sam ruszył w wyznaczoną stronę, ku obdartemu z uroku domkowi. Faktycznie wydawał się opuszczony, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Choć szyby w oknach wydawały się wciąż pozostawać w całości, pokrywała je warstwa brudu uniemożliwiająca zaglądanie do środka. Reszta rudery nie wyglądała lepiej.
Pomyślał o domu.
Niespiesznym krokiem podszedł do drzwi i wyciągnął dłoń ku klamce…

Narrator - 2012-08-02 16:02:56

Lilly
Anthony

Ulice - Ingleside (3h)



Drzwi okazały się problemem, były zamknięte. No, ale mówimy tutaj o Anthonym. Potrafi włamać się do tak prostego domku. Po otworzeniu zobaczył, że w środku są buty, stare. Pewno jakaś starsza osoba tutaj mieszkała i teraz spała na górze. W swoim zaawansowanym wieku trudno opiekować się takim domem.

Mężczyzna próbował ominąć Lilly. Nie miał ochoty być zaczepianym, w szczególności przez osobę, która wyglądała na taką, że mogłaby przyjść po jego kasę. Wampirza natura wręcz podnosiła ten poziom strachu.

Hargrim - 2012-08-02 18:13:47

Starając się spojrzeć mu głęboko w oczy, jak to na różnych filmach pokazywali, spogląda i mówi głośnym, wyraźnym głosem
Chodź za mną*
Czeka chwilę na reakcję i...

*Lilly używa Dominacji 1 aby zmusić go do pójścia za sobą

Narrator - 2012-08-02 22:09:40

Lilly
Anthony

Ulice - Ingleside (3h)



- Tak, pani. - To zadziałało! Wampirzyca stanowczym i donośnym głosem nakazała mężczyźnie iść za nią. Czuła, że kontakt wzrokowy jest witalnym w tej kwestii. Mężczyzna szedł jak zahipnotyzowany. Lilly zaprowadziła go prosto do Anthoniego, który czekał na nich.

Hargrim - 2012-08-03 10:23:05

We dwoje weszli do najwyraźniej opuszczonego budynku, zaraz za progiem wykonała gest ręką aby Anthony zamknął drzwi, nie odczuwała potrzeby dodatkowej widowni... Poczuła wewnątrz siebie zarazę, która toczyła jej trzewia od jakiegoś czasu, sięgającego jeszcze jej prawdziwego życia. Przez chwilę skupiła się na zduszeniu tego uczucia*, po czym ciągle wpatrując się w oczy swojej przyszłej ofiary powiedziała

- Usiądź.

I ku jej coraz mniejszemu zdziwieniu mężczyzna posłusznie usiadł. Stanęła nad nim i cicho szepnęła mu do ucha aby odchylił głowę do tyłu. Jednym okiem spojrzała na Anthonego, oblizała pokryte karminową szminką usta i wbiła się w szyję swojej ofiary i zaczęła powoli ssać**. Kilka chwil później przerwała posiłek. Czuła świeżą krew i jej ciepło krążące po jej martwym ciele. Nie przerywając kontaktu wzrokowego, wskazała gestem dłoni mężczyznę Tonemu i przez chwilę napawała się widowiskiem...

*Leczenie robala, -1 punkt krwi
**Wypija 2 punkty krwi, co w efekcie daje jej 3 punkty krwi, zaleta

Thing - 2012-08-03 11:22:38

Tonny przyglądał się scence z mieszaniną fascynacji i obrzydzenia. Choć z jednej strony akt, którego się właśnie dopuszczali wydawał się dość fajny, to jednak czuł że łamią pewne pryncypia, których człowiek powinien przestrzegać. Jednak czy był wciąż człowiekiem? Na dobrą sprawę niewiele go to obchodziło, głodny przecież był. Stłumił nieprzyjemne uczucie towarzyszące jego przypadłości.* Kilka szybkich kroków i już znalazł się przy zdobytej przez Lilly studzience, nachylił się nad szyją mężczyzny i spojrzał w oczy towarzyszki. Nie spuszczając z niej wzroku wbił kły i zaczął pić.**

Oblizał usta po zakończonym posiłku i pokręcił chwilę głową, rozciągając mięśnie szyi.

-Panu chyba podziękujemy? zażartował i rąbnął nieszczęsnego biznesmena po głowie. Nie za mocno, nie za lekko, ot, by kolorowych snów zaznał przez jakiś czas.
Zwrócił się do Lilly
-Podejrzewam, że na górze może ktoś być... mruknął konspiracyjnym szeptem, jakby dopiero teraz przypomniał sobie o wcześniejszym podejrzeniu. Może to głód otępiał jego umysł? -Chcesz iść zobaczyć?


*Leczy hiv, -1 krwi
**Wypija 2 punkty krwi

Hargrim - 2012-08-03 11:28:04

W jakiś dziwny sposób to jak przyglądała się pożywiającemu się towarzyszowi wpłynęło na nią pobudzająco... Dosłownie. Poczuła jak na jej twarz wracają kolory, krew zaczyna krążyć w żyłach, a serce udaje bicie... Poczuła się jakby znów była... Żywa? Dziwne uczucie*. Po chwili zarumieniła się i powiedziała:

Zobacz co on tam ma przy sobie, może coś ciekawego. Tylko drobnych nie bierz, na co nam one...

*Wydaje 3 punkty krwi aby wyglądać jak człowiek

Narrator - 2012-08-03 21:32:54

Lilly
Anthony

Ulice - Ingleside (3h)



Ach, ta krew. Cudowna krew. Nic nie mogło się z nią równać. Narkotyki? Słabe, nawet te najsilniejsze. Dobre jedzenie? Weź przestań. Seks? Wymienianie nic nie dałoby. Wynik byłby ten sam. Krew zastąpiła wszystko. Teraz dawne przyjemności są jak dotykanie jedwabiu. Melancholia, ale po co mieli w niej siedzieć, skoro była krew? Wpływała do ich żył, czuli każdy miligram, każdą czerwoną krwinkę. Czy ich krew była taka sama jak ludzi? Czy to istotne? Nie było. Nic nie było istotne podczas picia.

Kiedy się opanowali zostawili mężczyznę w spokoju, a jak się obudzi to będzie w złym nastroju i pewno odwiedzi doktora. Darmowe chorobowe! Właśnie, mówiąc o chorobach, to Lilly i Anthony od razu zajęli się swoją. Bardzo łatwo zarazić się chorobą, która przenosi się przez krew.

Poszli na górę, a tam w sypialni czekała na nich starsza pani. Spała. Gotowa do spicia. Cały dom śmierdział tym zapachem "starszej osoby". Nikt nie odwiedział tej kobiety. Miała mnóstwo zdjęć swoich dzieci, ale żadnych wnuków. Musieli zginąć i zostawić starszą kobietę samą na tym świecie.

Hargrim - 2012-08-09 14:30:15

Cicho i zwinnie niczym kot podeszła do łóżka na którym leżała staruszka. W środku czuła jeszcze mały głód... W sumie czemu nie..., pomyślała i pochyliła się nad staruszką, po czym zatopiła swe kły w nadgarstku babki. Zaczęła powoli ssać, nie spiesząc się i przyglądając się zdjęciom wiszącym na ścianach. W pewnej chwili jej wzrok spoczął na zdjęciu przedstawiającą młodą, nastoletnią blondynkę, hipiskę, w wianku na głowie. Poczuła w środku coś dziwnego, kły same się schowały. Babka wyglądała na wycieńczoną, zatem niewiele myśląc zatamowała krwawienie, nadgryzła nadgarstek i dała do wypicia babince.*

Po chwili przerywa i cichym syknięciem każe Tonemu zrobić to samo.

*Wypija 2 punkty krwi, co daje 3 punkty dla niej, następne co robi to daje 1 punkt babce

Thing - 2012-08-10 00:44:10

Sleeping on a razor, there's nowhere left to fall...

-Szczura też byś wychłeptała z przyjemnością pewnie, co? zażartował, lecz szybko znalazł się przy staruszce. Wszak nie sprzeciwi się tej dziewczynie, nie Lilly. Miała nad nim władzę, choć zastanawiał się czasami czy zdaje sobie z tego sprawę. Przez umysł przemknęła mu wizja obecnej sytuacji, uświadomił sobie groteskę i absurd swojego położenia. Właśnie pożywili się krwią nieznajomego zgarniętego z ulicy, włamując się przed tym do czyjegoś domu, a potem rzucili się na zamieszkującą ów budynek staruszkę. Teraz karmili ją krwią. Głupkowato uśmiechając się do babuni wykonał polecenie, postępując tak samo jak Lilly.

Narrator - 2012-08-11 18:18:47

Lilly
Anthony

Ulice - Ingleside (3h)



Krew starszej kobiety była smaczna, ale to było nic w porównaniu do krwi, którą napiła się przed chwilą piętro niżej. Krew młodych, dożywionych osób smakuje o wiele lepiej. Lilly okazała trochę współczucia. Ślady wbicia kłów zniknęły, ale babcia jest słaba i nawet utrata trochę krwi może jej zaszkodzić. Co może zrobić wampirza krew babci? Czy zamieni ją w wampira? Nie, nie wydawało im się. Może im da jakieś moce? Już nie raz próbowali. Powinno to zadziałać. Kolorki babci się polepszyły i słyszeli, że dobrze oddycha.  Dalej spała, ale przynajmniej ta krew jej da zdrowsze dni.


Lilly: Wydano punkt Vitae
Anthony: Wydano punkt Vitae

Hargrim - 2012-08-21 19:53:49

Lilly wzruszyła ramionami i gestem wskazała Tonemu drzwi. Chodźmy stąd, nic tu po nas. Posilona skierowała się w stronę drzwi.

Narrator - 2012-09-10 18:04:55

Lilly
Anthony

Ulice - Ingleside (3h)



Zostawili biedną starszą kobietę w spokoju. Kiedy zeszli na dół, to mężczyzna dalej leżał nieprzytomny. Wpadli na pomysł, aby polać go alkoholem i położyć butelkę koło niego. Pewno pomyślą, że po pijanemu wszedł do złego domu. Po czym wyszli. Myśleli, że wszystko będzie szło, jak chcą, ale wtedy Anthony zatrzymał się i rozejrzał się na boki.
- Hmm, chyba słyszałem jakieś szybkie kroki, jak tylko wyszliśmy. Przestały. - wskazał w stronę zakrętu, który był dwa domy stąd. Lilly nie widziała nikogo na ulicy.

Betonové Jímky Vrbno pod Pradědem