Havoc - 2010-08-15 15:35:31

Taylor McCoy
http://img.photobucket.com/albums/v149/Havoclivekiller/fotobix.jpg
Oz
Pełna Siła Woli, Obrażenia: -
Data: 24 Sierpnia 2002
Schronienie: Greenwich Village - Manhattan

Havoc - 2010-08-15 21:40:49

Taylor McCoy
Greenwich Village - Manhattan
24 Sierpień 2002, godzina 12:41



Budzik nie dzwonił, bo po co? Czas leciał i nie czekał. Nie było sensu go gonić tylko żyć chwilą. Taylor wstał z łóżka. Samotne życie nie wychodziło mu na dobre. Wszędzie bałagan.

Oz - 2010-08-15 22:14:34

Przymrużonymi oczami popatrzył na zasunięte ciężkie zasłony, spomiędzy których przebijały jaskrawe promienie letniego słońca. Emmm.. Poranna pustka w głowie witała jak zawsze, niezależnie od dnia tygodnia. Chyba środa.. - pomyślał Taylor i niemal po omacku, podpierając ścianę ruszył w poszukiwaniu papierosów. Srebrna zapalniczka z monogramem TC jak zawsze odnalazła się w kieszeni. Z papierosami gorzej było do chwili, gdy dostrzegł wystającą spod poduszki paczkę. Gitanes, jak zawsze 'sans filtre'..

Mężczyzna przymykając oczy zaciągnął się tytoniowym dymem. Czuł jak napełniają się nim płuca, jak krew zaczyna szybciej krążyć. Po chwili, pierwsza tego poranka dawka nikotyny przywróciła Taylorowi kolejną cząstkę świadomości, wyciągając go na dobre z objęć Morfeusza. McCoy wzdrygnął się i ruszył w stronę łazienki. Wczoraj, albo też już dziś.. tak czy inaczej przed położeniem się spać nie starczyło czasu na wieczorną toaletę. A potem coś zjeść.. koniecznie.

Havoc - 2010-08-15 22:19:13

Taylor McCoy
Greenwich Village - Manhattan
24 Sierpień 2002, godzina 14:11



Minęło trochę czasu. Mógł spokojnie zjeść i nawet zaliczyć prysznic w łazience. Kiedy oglądał telewizję to zadzwonił do niego telefon stacjonarny.

Oz - 2010-08-15 22:44:02

Taylor nawet nie zerknął w przeciwległy kraniec pokoju i machinalnie, nie odrywając wzroku od szklanego ekranu ruszył w stronę telefonu. Zaciągnął się jeszcze, po czym podniósł słuchawkę.
- McCoy, słucham? - zapytał.

Havoc - 2010-08-15 22:47:15

Taylor McCoy
Greenwich Village - Manhattan



- Witam. Dzwonię dla pewnego klubu... Ćwierkanie Nocy. Chcielibyśmy zapytać, panie McCoy, czy użyczyłby pan swego talentu na jedną noc? Zapłacimy. Numer mamy od pańskiego agenta. - odezwała się kobieta przy telefonie. Dość młoda.

Oz - 2010-08-15 23:00:41

Ćwierkanie Nocy.. - pomyślał Taylor i chociaż w swoim życiu widział już dziwniejsze nazwy poczuł się w obowiązku doprecyzować.
- Witam. To mój agent w ogóle żyje.. jestem pod wrażeniem - mruknął bardziej do samego siebie - Ćwierkanie Nocy brzmi intrygująco, punkt dla was - stwierdził lekko rozbawiony powtarzając tą nazwę w myślach - niestety nie potrafię tej nazwy z niczym skojarzyć.. - zawiesił głos wyczekująco.

Havoc - 2010-08-15 23:04:31

Taylor McCoy
Greenwich Village - Manhattan



- Na początku był to mały klub... ostatnio się rozbudowaliśmy o dodatkowe dwa piętra. - mówiła dalej kobieta. - Jesteśmy położeni w Brooklynie na Applestreet 21. Ile pan bierze za nocną grę? Tak od dwudziestej drugiej?

Oz - 2010-08-15 23:19:30

To zwykle ustalał mój agent.. - odparł Taylor - mnie natomiast bardziej interesuje sam klub.. chciałbym dowiedzieć się o nim czegoś więcej - stwierdził z realnym zainteresowaniem - w końcu różna muzyka pasuje do różnych miejsc, różni ludzie lubią różną muzykę..

Havoc - 2010-08-15 23:23:00

Taylor McCoy
Greenwich Village - Manhattan



- Pan Matthew, właściciel, lubi każdy rodzaj muzyki, sztuki. Jest zagorzałym fanem artystycznych dusz. Ma nawet kilka kopi pańskich płyt. Sam klub dzieli się na trzy części. Parter jest dla zwykłych gości, ale nie ma tam miejsca na scenę dla artystów. Natomiast piętro już ma. Nawet gościliśmy w ostatnim miesiącu kilku komików i jedne zespół rockowy. Drugie piętro to bar dla vipów. Jeśli pan chce, to otrzyma pan od nas wstęp na drugie piętro, ale jest otwierane tylko od dwudziestej pierwszej i zamykane o szóstej.

Oz - 2010-08-15 23:48:32

- Hmm chciałbym, żebyśmy się dobrze zrozumieli. Muzyka to coś więcej niż tylko dźwięki. To w pewnym sensie doznanie duchowe dlatego ważne jest, żeby móc nawiązać z publicznością duchową więź. Nie wyobrażam sobie takiej więzi z ludźmi słuchającymi na co dzień.. Green Day'a.. czy Britney Spears, tak jak ja sam nie potrafiłbym tego będąc na ich koncertach.. Sądzę, że się rozumiemy. To kluczowa kwestia dla kogo.. albo raczej z kim tworzy się występ - stwierdził McCoy - również dlatego pytałem o klub - dodał.

Havoc - 2010-08-15 23:52:18

Taylor McCoy
Greenwich Village - Manhattan



- Emm... to już w takich sprawach musiałby pan rozmawiać z moim szefem. Sama jestem malarką. Wiem o czym pan mówi... ale rzadko słucham muzyki. Szukam muzy, gdzie indziej. Jednak co do publiczności... tylko zaproszone osoby miałyby wstęp. To nie byłby jakiś koncert. Jeśli pan by chciał... to moglibyśmy otworzyć piętro dla szerszej publiki wtedy.

Oz - 2010-08-16 00:19:03

- Tylko zaproszone osoby, hmm.. brzmi lepiej niż szersza publika. I pozostaje jeszcze kwestia konkretnej godziny. Chciałbym zobaczyć klub wcześniej niż w momencie, gdy będzie tam już publiczność.

Havoc - 2010-08-16 00:51:13

Taylor McCoy
Greenwich Village - Manhattan



- To może niech pan przyjdzie o 21? Skoro miałoby pan wejść na scenę i grać o dwudziestej drugiej. Szef wtedy będzie.

Oz - 2010-08-16 00:57:35

Applestreet 21 o 21 - Taylor mógł wydać się lekko rozbawiony tą zbieżnością - a czy będę miał również przyjemność spotkać się z pewną artystką obdarzoną talentem malarskim?

Havoc - 2010-08-16 01:00:59

Taylor McCoy
Greenwich Village - Manhattan



- Natalia. Natalia Reymoore.

Oz - 2010-08-16 01:06:08

- Mmm miło mi. Powiedzenie 'Taylor McCoy' byłoby właściwie formalnością, więc prościej będzie po prostu Taylor - zasugerował mężczyzna - zatem do zobaczenia wieczorem?

Havoc - 2010-08-16 01:10:08

Taylor McCoy
Greenwich Village - Manhattan



- Tak. Do zobaczenia, panie McCoy. Dziękuje raz jeszcze. - odpowiedziała. Taylor trzymał słuchawkę, aż nie usłyszał pipnięć telefonu. Z godzinę tam będzie jechał, więc zostało mu z sześć godzin.

Oz - 2010-08-16 11:29:36

McCoy przez chwilę jeszcze spoglądał na ekran telewizora. Wyłączył go. Po chwili w mieszkaniu rozległy się dźwięki muzyki. Taylor pogrążył się w medytacji. To go odprężało, pomagało popatrzeć jaśniej, szerzej na rzeczywistość. Odłożył papierosa i położył się wygodnie na łóżku. To ważne, aby ciało nie przeszkadzało umysłowi w wędrówce.. innymi słowy musi być wygodnie.

Najpierw kontrola oddechu; dostrojenie go do rytmu bicia serca. Później eliminacja pozostałych sygnałów dochodzących spoza ciała. Następnie skupienie na rytmie serca. To ważne, aby nie skoncentrować się na materialnym organie lecz na abstrakcyjnym rytmie jego bicia. Taylor nie wierzył w karmę jednak uznawał związki między ciałem, umysłem, świadomością i duchem. Medytacja pomagała nie tyle podporządkować wszystkie te elementy pod jeden rytm, co raczej przywrócić im pierwotną jedność..

Cztery godziny później muzyka wciąż wypełniała dom na Greenwich Village. McCoy siedział naprzeciwko okna patrząc w niebo powoli rozświetlane płomienistoczerwoną łuną zachodzącego słońca. Palce prześlizgiwały się po stalowych strunach a promienie ciepłego światła przebijały się przez zawieszony w powietrzu tytoniowy dym co wyglądało zupełnie tak, jakby niepodzielny Władca Światła sięgał z niebios wprost do pokoju. Taylor czuł na twarzy jego delikatne świetliste palce.. i muzyka - to prawie tak jak obcować z bogami.

Powoli zaczęła się zbliżać 20:00. Mężczyzna wziął jeszcze prysznic, spakował gitarę i nieodłączną paczkę 'Żitanów'. Zaparkowany pod domem Dodge czekał jak co wieczór. McCoy miał słabość do muscle carów i pieniądze, które pozwalały na zakup i utrzymanie takiego samochodu. Dodge Charger SE. Rocznik '73. Nic dodać, nic ująć. To auto po prostu miało duszę.

Havoc - 2010-08-16 12:38:09

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn
24 Sierpień 2002, godzina 20:58



Klub znajdował się w lepszej części dzielnicy. Nie wyglądało, aby tutaj znajdywały się jakieś gangi czy slumsy. Sam klub był przebudowany z dwóch klatek schodowych w bloku. Na zewnątrz budynek był pomalowany na biało i fioletowo w różne figury.

Taylor zobaczył, że do klubu ciągnie się niemała kolejka i przed wejściem stoi ochroniarz.

Oz - 2010-08-16 12:51:07

McCoy zaparkował samochód nieco dalej. W nieodłącznych ciemnych okularach odbił się błysk płomienia zapalniczki. Mężczyzna wydobył z bagażnika czarny futerał w którym spoczywała gitara i spokojnym krokiem ruszył w stronę wejścia, przyglądając się przy tym ludziom zgromadzonym w kolejce oraz ochroniarzowi. Podszedł do tego ostatniego.
- Taylor McCoy, jestem.. umówiony - odezwał się przez zęby trzymając w ustach kiepa.

Havoc - 2010-08-16 12:55:16

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



Jak Taylor wypowiedział swe imię, to już usłyszał jakiś szept z tłumu. Nikt jednak nie krzyczał. Ochroniarz bez problemowo wpuścił McCoya do środka.

Na parterze było całkiem przytulnie. Loże, stoły, a nawet sofa. Można było usiąść gdzie się chciało. Nie było tłoku w klubie. Taylor się domyślił, że po to było właśnie to wpuszczanie powoli. Nie chcieli, aby klub stał się nagle jakąś dyskoteką.
Co go interesowało? Wejście na pierwsze piętro. Było pilnowane przez jakiegoś ochroniarza i piękną blond kobietę. Możliwe, że to była ta pani Natalia.

Oz - 2010-08-16 13:12:06

McCoy skierował swoje kroki w stronę wejścia na piętro, starając się przy tym nie zwracać na siebie zbyt dużo uwagi. Nie lubił zamieszania wokół siebie. Ochroniarza zmierzył wzrokiem przelotnie, natomiast jego spojrzenie na dłużej spoczęło na kobiecie stojącej obok.
- McCoy - powiedział gdy już podszedł do tej dwójki, zastanawiając się przy tym ile razy będzie musiał jeszcze powtórzyć tą kwestię.

Havoc - 2010-08-16 13:17:05

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



- Dobry wieczór, panie Taylor McCoy. Jestem Natalia Reymoore. Rozmawialiśmy przez telefon. Miło poznać pana we własnej osobie. Na górę? - uśmiechała się cały czas. Podchodząc wcześniej widział, że coś rysowała na swoich kartkach, które trzymała.

Oz - 2010-08-16 13:30:56

- Cała przyjemność po mojej stronie - odparł McCoy z uśmiechem i eleganckim, acz oszczędnym gestem wskazał, aby ruszyła pierwsza.
- Przy okazji - mów mi, proszę, po prostu Taylor - dodał.

Havoc - 2010-08-16 14:23:20

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



Ruszyli na górę. Na piętrze było trochę podobnie jak na parterze, ale była dość duża scena na końcu sali. Było wejście na drugie piętro, ale pilnowane było przez trzech ochroniarzy. Nikt nie miał wstępu na górę. Tak się wydawało.
- Zawołam szefa, Taylorze. Proszę się rozgościć. - kobieta odeszła od niego i wyruszyła na drugie piętro. Ochroniarze bez problemu ją przepuścili.

Oz - 2010-08-16 15:00:27

McCoy odprowadził wzrokiem kobietę. O ileż świat byłby uboższy bez piękna kobiecego ciała - pomyślał i ruszył w stronę baru. Skinąwszy na mężczyznę postawił futerał i zamówił szkocką z lodem. Smak, aromat, barwa. Szkocka nastrajała go z lekka melancholijnie. Przypominała mu dzieciństwo, czasy przed przyjazdem do Stanów. Ale cóż - było, minęło i nie wróci. No a poza tym, struny głosowe oczyszczone dobrą whisky sprawiały, że głos nabierał odpowiedniego tonu.

Zapalił kolejnego papierosa i opierając się o bar odwrócił się w stronę sali. Powoli sącząc trunek popatrzył po zgromadzonych osobach.

Havoc - 2010-08-16 15:25:56

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



Czekał kilkanaście minut zanim Natalia wróciła z mężczyzną. Był to młody facet w stylowym ubranku.
- Witam, pana McCoy. Jestem Matthew. Właściciel klubu. Dziękuje za przyjęcie zaproszenia. To dla nas zaszczyt. - schyli się do Taylora, jak jakiś panicz. Miał szlacheckie obycie i podobny głos.

Oz - 2010-08-16 15:53:30

Niedopałek powędrował do popielniczki w momencie, gdy w polu widzenia ponownie pojawiła się Natalia a wraz z nią jakiś mężczyzna. Taylor widząc formę powitania był nieco zaskoczony, chociaż widział w tym pewną oryginalność, która w jakimś stopniu intrygowała go. Ciekawe. Odwzajemnił ukłon, mimowolnie lekko uśmiechając się.
- Witam i to ja dziękuję za zaproszenie. Zaczynam żałować, że nie słyszałem o tym miejscu wcześniej.. - stwierdził z uśmiechem.

Havoc - 2010-08-16 16:11:31

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



- Uznaje to za komplement. Dziękuje, panie McCoy. Jest jeszcze czas, zanim reszta zaproszonych gości przyjdzie. Chciałby pan może o coś zapytać? - nie siadał. Stał przy Taylorze. Kobieta troszkę z tyłu stała i dalej coś rysowała na kartce.

Oz - 2010-08-16 17:03:25

Taylor w odpowiedzi lekko skinął.
- Jest chyba kilka kwestii technicznych, ustalenie listy utworów, sprawdzenie sprzętu i tak dalej - wymienił mechanicznie - niestety konieczne formalności - podsumował.
- Od pańskiej przemiłej współpracowniczki zdążyłem się już dowiedzieć, że jest pan, panie Matthew koneserem sztuki a sukces tego klubu to właśnie pańska zasługa - podjął wątek a w głosie dało się słyszeć nutkę uznania.

Havoc - 2010-08-16 17:12:59

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



- Utwory zależą od pana. Niech pańskie emocje zdecydują co należy zagrać. Sprzęt to można sprawdzić. Sam za bardzo nie znam się na tym, ale mamy elektronika, który jeździł z zespołami i nastawiał instrumenty oraz nagłośnienie. Co do pieniędzy... proszę powiedzieć ile, a mogę panu dać do ręki albo wpłacić na konto.

Oz - 2010-08-16 20:26:30

Taylor nie narzekał na brak pieniędzy. Oczywiście powszechnie wiadomo, że "pieniądz nie śmierdzi" oraz "pieniędzy nigdy za wiele". McCoy traktował jednak pieniądze jako środek do celu a nie cel sam w sobie. I czasem wydawało mu się, że cały problem jego egzystencji polegał na tym, iż miał środki do celu, jednak sam cel pozostawał jak na ironię w jakiś sposób nieuchwytny..

"Pieniądze szczęścia nie dają". Tak, z tym Taylor mógł się zgodzić, bowiem tego czego poszukiwał nie można było nabyć za pieniądze. Jeszcze raz ogarnął wzrokiem pomieszczenie. Nie grał od czasu gdy popsuły się kontakty z wytwórnią. McCoy w dużej mierze był idealistą i do spraw, nazwijmy to świata materialnego z czasem zaczął przykładać mniejszą wagę. Ludzie z wytwórni odwrotnie. Taylor dawno nie grał. A muzyka, kontakt z publicznością jest jak narkotyk - gotowy będziesz zapłacić, żeby dostać następną działkę.

Patrząc gdzieś w głąb sali McCoy odruchowo przypalił papierosa. Zdjął okulary i popatrzył na stojącego obok mężczyznę śmiertelnie poważnie a jego głos przeszedł do szeptu.
- Gdyby to był wielki koncert i gdyby pan, panie Matthew był jednym z tych biurokratów, dla których muzyka to tylko i wyłącznie zysk, pewnie byśmy się nie zrozumieli. Ja jestem tu ponieważ mam nadzieję odnaleźć coś, czego nie da się kupić za pieniądze.
Zaciągnął się tytoniowym dymem i znów spojrzał gdzieś w głąb pomieszczenia.
- Jeżeli mnie pan rozumie, to nie będzie pan oponował. Możliwość odnalezienia tego w zupełności mi wystarczy.

Havoc - 2010-08-17 04:49:02

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



- Oczywiście. - skinął głową. - Sam też szukam kiedy gram na fortepianie tego momentu, gdzie staję się częścią z mym instrumentem i widownią.

Oz - 2010-08-17 08:27:47

Gdyby faktycznie był to wielki koncert a niejaki Matthew wyglądał na osobę myślącą jedynie o pieniądzach ze sztuki Taylor po prostu dałby mu numer do swojego agenta. Sam nie lubił rozmawiać o pieniądzach. W końcu tak bardzo wiązały człowieka z rutyną dnia powszedniego.

Skinąwszy na znak zrozumienia uśmiechnął się lekko, chyba bardziej do siebie samego. Patrząc przed siebie zamyślił się a jego wpatrzony gdzieś wzrok stał się na chwilę jakby nieobecny.

Havoc - 2010-08-17 14:41:33

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



- Muszę pana na chwilę opuścić. - Matthew pożegnał się ukłonem i odszedł w stronę drugiego piętra. Została Natalia przy Taylorze.
- To jak panu pomóc? W organizacji? - zapytała Taylora odciągając siebie od rysunków.

Oz - 2010-08-17 15:41:03

McCoy wyrwał się z zamyślenia.
- Ahh tak, właśnie..
Sięgnął po stojący obok futerał.
- Powinienem sprawdzić sprzęt.. zamienić parę słów z kimś od nagłośnienia.. z przyjemnością poszerzyłbym również swoją ubogą wiedzę na temat malarstwa - kończąc popatrzył na kobietę i uśmiechnął się.

Havoc - 2010-08-17 16:45:15

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



Taylor znalazł kogoś takiego przy scenie. Pomógł mu z całym sprzętem.
Natalia zaczęła opowiadać o swoim zawodzie. Malowała na zamówienie, aż nie otrzymała pracy u Matthew'a. Dalej maluje, ale głównie jako hobby niż część życia. Poświęca więcej czasu klubowi. Pokazała nawet swoje rysunki. McCoy od razu zauważył, że większość rysunków to były portrety Matthewa, a nawet zobaczył jeden swój, który nie dawno narysowała.

Oz - 2010-08-17 17:43:12

Taylor z zainteresowaniem przysłuchiwał się opowieści Natalii. Oglądając rysunki kobiety jego uwagę przykuły te, których elementem wspólnym był Matthew. Istotnie sposób bycia właściciela klubu zdawał się odznaczać oryginalnością. Oryginalnością w dobrym smaku, nie kiczem i niepotrzebnym patosem. Jego uwadze nie umknął również szkic przedstawiający jego samego.. Tymczasem zbliżała się pora na muzyczną podróż.

Havoc - 2010-08-17 18:00:01

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



Czas leciał i dwudziesta druga była tuż za rogiem. Sprzęt był już sprawdzony. Wszystko jak chciał Taylor. Matthew nawet się pojawił wśród zaproszonych gości, z którymi rozmawiał.

Oz - 2010-08-17 22:14:07

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Havoc - 2010-08-17 22:25:24

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



Tłum ze spokojem wsłuchiwał się w Taylora. Nikt nie rozmawiał. Komórki nawet mieli wyłączone. Najważniejszy był jego występ. Nikt nie puszczał go ze swojego wzroku. Byli zahipnotyzowani jego grą.

Oz - 2010-08-17 23:57:23

[Musisz być zalogowany, aby przeczytać ukrytą wiadomość]

Havoc - 2010-08-18 00:16:40

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



Gdy tylko otworzył oczy, to ujrzał jak cała sala stoi i klaszcze. Dziękując mu za występ. Dopiero kiedy zszedł ze sceny, to przestali i usiedli. Matthew jeszcze chwilę rozmawiał z kimś z tłumu.

- Przepiękne, Taylorze. - odezwała się Natalia.

Oz - 2010-08-18 00:39:23

Jeżeli muzyka jest jak narkotyk, to Taylor McCoy zażył właśnie potężną dawkę opium. A muzyka jest jak narkotyk.

Błysnął płomień zapalniczki i mężczyzna odetchnął głębiej. Słysząc Natalii podziękował jej skinięciem głowy. Już po chwili stał ze szklanką whisky delektując się niezmiennie żywym wspomnieniem ostatnich chwil spędzonych na scenie. Tak, właśnie tego mu brakowało.

Havoc - 2010-08-18 01:43:06

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



Dopiero po kilku minutach podszedł Matthew. Chciał dać Taylorowi czas na wchłonięcie ostatnich emocji, które zostały.
- Bardzo mi się podobało. Mam nadzieję, że klub panu też się podobał kiedy pan grał.

Oz - 2010-08-18 10:00:27

McCoy skinięciem podziękował za słowa uznania.
- Istotnie - wspaniałe miejsce, wspaniała publiczność - przyznał - to niepowtarzalne uczucie móc znów stanąć na scenie.

Havoc - 2010-08-18 14:33:33

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



- Jeśli pan chce... to może pan przyjść co noc i grać. Jest pan tutaj zawsze mile widziany, panie Taylor McCoy.

Oz - 2010-08-18 17:23:09

- Będę zaszczycony możliwością ponownego występu.. chociaż nie chciałbym się narzucać. Z przyjemnością jednak będę odwiedzał to miejsce i żałuję, że nie byłem tu nigdy wcześniej - uśmiechnął się a w jego głosie można było wyczuć szczerość.

Havoc - 2010-08-18 17:27:00

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



- Chodzą słuchy, że interesuje się pan paranormalnymi rzeczami... jak wierzenia ludzi w różne legendy. Czy to prawda? - zapytał Matthew. Natalia już dawno odeszła, aby pożegnać gości, którzy przybyli i właśnie muszą iść. Taylor zobaczył w nich podobną osobę do Matthewa. Właśnie całował kobietę w dłoń.

Oz - 2010-08-18 21:46:43

- Paranormalnymi? - zainteresował się Taylor.
- Jeżeli paranormalnymi znaczy niemożliwymi do wytłumaczenia za pomocą powszechnie przyjętych praw? Owszem - uśmiechnął się - chociaż uważam, że one pozostają paranormalne ponieważ powszechnie przyjęte prawa są.. idąc dalej - umysły większości ludzi są ograniczone. Na ich własne życzenie zresztą.. większość nie zadaje sobie nawet podstawowych pytań jak te o sens istnienia.

Havoc - 2010-08-18 22:17:12

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



- Interesujące podejście. Też po części interesuje się takimi rzeczami. Ostatnio w internecie znalazłem ciekawy artykuł o duchach. Mówił, że my, ludzie, którzy widzimy duchy, to naprawdę nie widzimy duchów, a jedynie chwilowe załamanie wymiaru. Interesujące tezy tam padły.

Oz - 2010-08-18 22:19:07

- Hmm chwilowe załamania wymiarów? To znaczy? - zapytał zaciekawiony McCoy.

Havoc - 2010-08-18 22:26:16

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



- W skrócie... musi pan sam poczytać, bo tam są dobrze wyjaśnione trudniejsze rzeczy. W skrócie to według autora żyjemy wszyscy we wszystkich wymiarach, ale nasze umysły potrafią tylko rozumować trzeci wymiar. Kiedy nasz umysł się boi, to nie płata nam figli, a tylko przeskakuje na jedną milisekundę na czwarty bieg. Czwarty wymiar. Co powoduje, że widzimy wymiar czasu. Widzimy coś co tu kiedyś stało lub będzie stało. Wyjaśnia duchy, że nie są one inteligentnymi istotami, a jedynie różnymi osobami które podróżują po czwartym wymiarze lub jak mówiłem... dawne lub przyszłe osoby.

Oz - 2010-08-18 22:49:52

- Hmm podejście naukowe. Ciekawe, chociaż hmm.. myślę, że są po prostu sprawy, których nie da się wytłumaczyć naukowo. Że są dziedziny których nie da się zmierzyć, policzyć, zdefiniować i zamknąć wiedzę o nich w encyklopedycznym tomie. Wierzę, że istnieją rzeczy, które można jedynie czuć, doświadczać..

Havoc - 2010-08-18 23:08:10

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



- Poczuł pan taką rzecz? Oprócz na scenie?

Oz - 2010-08-18 23:51:04

- Hmm wydaje mi się, że każdy doświadcza tego na co dzień w mniejszym lub większym stopniu.. ale nie każdy chce sobie z tego zdać sprawę. Zaakceptowanie tego burzyłoby tradycyjny porządek i świat w którym nie ma duchów, nie ma duszy, nie ma bogów i tak dalej - zastanowił się McCoy.

Havoc - 2010-08-19 00:50:46

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



- Życie jest pełne niespodzianek... a wierzy pan w nadnaturalne istoty? Legendy, które naprawdę miały miejsce? Jak wampiry? Wilkołaki? Elfy? Czy może są wytworem naszej wyobraźni?

Oz - 2010-08-19 00:57:41

- To dobre pytanie.. - McCoy zawahał się - wydaje się, że tego typu opowieści zawsze mają w sobie ziarno prawdy.. prawdopodobnie zmienione przez wieki utrwalania takich opowiadań czy legend ale coś musiało leżeć u podstaw.. chociaż wydaje się, że to wszystko ma raczej źródło w sferach niematerialnych a nie materialnych - Taylor roześmiał się - chyba jednak łatwiej uwierzyć w istnienie bogów i demonów niż materialnych istot na przykład przemieniających się w wilki w czasie pełni księżyca.

Havoc - 2010-08-19 01:20:37

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



- Czy uwierzy mi pan... jak powiem, że spotkałem wampira? - odezwał się Matthew. Przed zadaniem pytania rozejrzał się. Wyglądał śmiertelnie poważnie.

Oz - 2010-08-19 10:21:46

Taylor nie był jakoś szczególnie zaskoczony powagą rozmówcy. W końcu nawet urzędników skarbowych nazywano krwiopijcami.. wszystko zależy od kontekstu. Zastanowił się jednak przez chwilę.
- Grecy mieli swoje Lamie i Empuzy, Rzymianie Mormolyke i Lemures, średniowiecze Sukkuby i Inkuby, ludy Środkowego Wschodu mają Gule.. a Edgar Allan Poe pisał o krwi jako "słowie najważniejszym, słowie królu, słowie tak bogatym w tajemnicę, w cierpienie", średniowieczni alchemicy krew traktowali niemalże jak sam kamień filozoficzny. Rumuński król Vlad Tepes IV, francuski marszałek Gilles de Rais, węgierska hrabina Erzsebet Batory - kto wie jak dużo jest w tym prawdy? Gdyby jednak istniały dosłowne, materialne wampiry - takie na jakie kreują je telewizja czy książka hmm.. chyba ciężko byłoby to utrzymać w tajemnicy?
Zaciągnął się tytoniowym dymem i pomyślał przez chwilę.
- Oczywiście 'wampiryzm' można przypisywać cechom nie tylko fizycznym ale również duchowym.. zatem kto wie, być może spotkał pan wampira. Na pewno nie mogę jednoznacznie stwierdzić, że nie - odparł McCoy z odrobiną rozbawienia, niezakrawającego jednak na kpinę.
Wyraźnie jednak traktował rozmowę o wampirach jako polemikę w polu metaforycznym.

Havoc - 2010-08-19 12:09:10

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



- Hmm... co do pańskiego pytania... "czy ciężko byłoby to utrzymać w tajemnicy?". W poprzednich czasach pewno nie sprawiłoby żadnego problemu, prawda? Ludzie wierzyli w wiele głupstw jak wiedźmy. W dzisiejszych czasach, kiedy ludzie mają więcej wolnej woli i myślą za siebie coraz częściej są zadawane pytania i sceptycy rodzą się w tysiącach. Jeszcze mamy kamery, aparaty fotograficzne i inne rzeczy. Co jeśli wampiry i inne takie istoty potrafiły się zaadoptować do nowych czasów? Ewolucja... stworzyć biologiczny system... lub nawet duchowy, który przeciwdziałałby urządzeniom wychwytujących ich. Jak... zamazywanie zdjęcia?

Oz - 2010-08-19 12:58:01

- Możliwe. Chociaż należałoby w takim razie ponownie zdefiniować pojęcie wampira.. określić co jest istotą wampiryzmu. Tak samo jak na przestrzeni dziejów zmieniało się pojęcie człowieczeństwa. W średniowieczu nie było przejawem bestialstwa wyłupienie oczu i obcięcie członków za co obecnie byłoby wzięte. Ile w obecnych wampirach pozostałoby zatem pana zdaniem, panie Matthew z tych o których mówi przeszłość, podania, legendy?

Havoc - 2010-08-19 13:29:31

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



- Możliwe, że nie wiele. Może nawet chodzą za dnia? Nie są już wampirami dawnych dziejów. Jeśli jednak zaadoptowali się do słońca, to co z czosnkiem, krzyżem, święconą wodą? Jeśli ich ostatnia słabość jest wyparta, to czy nie stają się oni po prostu kolejnym etapem naszej ewolucji? Wampir by musiał tylko pić krew, a w świecie gdzie trzeba jeść mięso i warzywa... to pewno usunęło potrzebę farm, ale też... wiele ludzi by straciło pracę. Gdyby każdy zostałby takim wampirem bez słabości.

Oz - 2010-08-19 13:39:54

- Ciekawe rozumowanie - przyznał McCoy - poza tym gdyby istniały same wampiry kto dostarczałby świeżej krwi, prawda? Ale.. pan, panie Matthew mówił przed chwilą, że spotkał wampira. Można zatem spotkać wampira i hmm.. wie pan co mam na myśli - jeżeli wampiry piją krew a bez krwi nie da się żyć?

Havoc - 2010-08-19 13:42:48

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



- To byśmy bawili się teraz w ideologie. Kiedyś mieliśmy niewolnictwo... a co ze specjalnymi ludźmi. Hodowla ludzi? Powiedzmy, że krew zwierząt to byłoby stanowczo za mało dla wampira. Czy robilibyśmy z tą hodowlą coś ogromnie złego?

Oz - 2010-08-19 13:50:34

- Myślę, że hodowla ludzi nie uszłaby uwagi wszechobecnych mediów - Taylor roześmiał się lekko - a to oznaczałoby problemy z dyskrecją.. A jak na razie ludzkie, jak pan to nazwał, 'farmy' nie są tematem z pierwszej strony Timesa.

Havoc - 2010-08-19 13:58:53

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



- Powiedzmy, że ta nowa... rasa, bo do tego przykładu trzeba by było ją nazwać. Coś jak naziści. Powiedzmy, że rozprzestrzeniła się bardzo szybko, że nawet pański lokalny prezenter byłby tym wampirem. Zwykli ludzie byliby bydłem. Czy człowiek zmieniony w wampira... nadal by czuł sympatię do ludzi? Takich co by brano do hodowli?

Oz - 2010-08-19 14:22:12

Taylor zastanowił się przez chwilę.
- Na-pewno byłby w jakiś sposób od nich.. uzależniony. Musiałby w jakimś stopniu dbać o nich bo wyginięcie ludzi oznaczałoby śmierć głodową.. chociaż nie wiem czy śmierć jest tu dobrym określeniem jeżeli wampiry to istoty z założenia nie-żywe, chociaż nie martwe jednocześnie. Tak czy inaczej sympatia? Hmm nie wiem jakimi odczuciami mogłyby się kierować wampiry.. Wyobrażenia są różne - u Tołstoja markiz d'Urfe jest uwodzicielem, będąc jednocześnie wampirem. A Dracula Stokera? Czy to nie miłość do ukochanej kierowała jego działaniami? To oczywiście współczesne dzieła, projekcja czyjejś wyobraźni.. A odpowiedź na pytanie znałby zapewne tylko wampir - stwierdził na koniec z lekkim rozbawieniem McCoy.

Havoc - 2010-08-19 15:55:50

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



- Miał pan kiedyś... może nadzieja, to złe słowo, ale... chęci do zostania jakąś nadnaturalną istotą? Na przykład tym wampirem? Lub wilkołakiem?

Oz - 2010-08-19 18:34:26

- To prawie jak pytanie o to, kim chciało się zostać w dzieciństwie - roześmiał się Taylor.
Zaciągnął się trzymanym w ustach papierosem i wspaniały smak tytoniu zapił jeszcze wspanialszą szkocką. Popatrzył szklaneczkę, typową old-fashioned.
- Bez wątpienia oglądał pan "Wywiad z wampirem" Neila Jordana. Louis de Pointe du Lac jest wściekły, gdy Malloy usłyszawszy opowieść sam chce zostać wampirem. Przecież po to chciał się spotkać z dziennikarzem, aby przestrzec wszystkich innych przed wejściem na drogę na którą on sam wstąpił. Tymczasem osiągnął dokładnie odwrotny skutek. Zabawne, prawda?
McCoy ponownie roześmiał się.

Havoc - 2010-08-19 19:28:34

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



- Może... ale dalej pan nie odpowiedział na moje pytanie. Szuka pan ironii? - uśmiechnął się lekko.

Oz - 2010-08-19 20:00:17

- Ironii? Skądże. Po prostu zastanawiam się kto chciały żyć wiecznie? - wzruszył lekko ramionami wydmuchując nosem obłoczek dymu.
Ponownie wziął łyk złocistego trunku.

Havoc - 2010-08-19 20:04:08

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



- Życie wieczne nie oznacza nieśmiertelność. A inne rzeczy? Może osoba, która potrafiłaby naginać pobliską jej rzeczywistość do swej woli?

Oz - 2010-08-19 20:18:46

- Według niektórych, na przykład Aleistera Crowleya, każdy człowiek robi to nieustannie. Jeśli poświęcamy czemuś bardzo dużo uwagi, ma to większe szanse spełnienia, obojętnie czy to będzie obawa przed czymś, czy też pragnienie osiągnięcia czegoś. Jeśli nauczono nas, wpojono nam, bądź my sami uznaliśmy coś za fakt, to ma to większe szanse spełnienia. Od dzieciństwa wpaja się ludziom, że wszystko to co nadprzyrodzone jest wytworem ich fantazji i nie może być rzeczywiste. To rzucałoby nieco światła na to, dlaczego tak mało ludzi dostrzega lub akceptuje dostrzeganie rzeczy, które uznają za paranormalne.

Havoc - 2010-08-19 20:26:33

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



- Interesujące. Poszukam informacji w internecie. Może znajdę ciekawe artykuły. Czym pan się ostatnio interesuje?

Oz - 2010-08-19 20:43:40

- Ostatnio? Sumerem - mitologią, astrologią, astronomią; niezwykle ciekawa kultura - McCoy uśmiechnął się.

Havoc - 2010-08-19 21:14:10

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



- Dawne imperium? Naprawdę interesujące. Niestety... muszę skończyć ta rozmowę. Muszę wyjechać odwiedzić znajomą mi kobietę... może chce pan zemną jechać? Będziemy mogli wymieniać się poglądami podczas jazdy?

Oz - 2010-08-19 22:06:22

Taylor wzruszył ramionami.
- Czemu nie.. Właściwie, jeżeli to panu nie przeszkadza, panie Matthew, może przejdziemy na mniej oficjalną formę? - zaproponował.

Havoc - 2010-08-19 22:21:23

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



- Dobrze, Taylorze. - odpowiedział z uśmiechem. Wstał z miejsca i powiedział Natalii, aby zajęła się barem.

- Ma pan samochód prawda? Będę musiał odwiedź pana z powrotem pod klub po spotkaniu. - powiedział wsiadając do swojego samochodu.

Oz - 2010-08-19 22:47:47

McCoy wsiadł do samochodu. I tak nie miał sprecyzowanych planów na ten wieczór.. podobnie jak i na następny i następny. Zwykle żył z dnia na dzień.
- To dobra znajoma? - zagadnął z sugestywnym uśmiechem.

Havoc - 2010-08-19 22:55:21

Taylor McCoy
Ulice - Brooklyn



- To ten wampir o którym mówiłem. - odezwał się podczas jazdy. Samochód był bardzo drogi i pięknie zdobiony w środku. Skóra wręcz z najwyższej półki.

Oz - 2010-08-19 23:16:40

- Wampir.. mogę zapalić? - wtrącił zerkając na kierowcę - co masz na myśli?

Havoc - 2010-08-19 23:24:26

Taylor McCoy
Ulice - Brooklyn



- Możesz. - odpowiedział otwierając lekko okno. - Wampira. Osobę, która żyje tylko w nocy i która żywi się krwią ludzi.

Oz - 2010-08-19 23:37:14

McCoy przypalił papierosa i po chwili wnętrze samochodu wypełnił zapach tytoniu. Pokiwał głową.
- A co by się stało gdyby wyszła na słońce, na światło dzienne? - w tonie jego głosu lekkie rozbawienie mieszało się z zaciekawieniem.
- A krzyże, woda święcona, czosnek albo lustra? - w jego głosie mimo wszystko nie było kpiny, raczej dociekanie ukrytego sensu w dość zabawnej ale i enigmatycznej zagadce.

Havoc - 2010-08-19 23:40:39

Taylor McCoy
Ulice - Brooklyn



- Słońce działa, reszta nie. - mówił z powagą.

Oz - 2010-08-19 23:47:07

- Zajmuje się czymś konkretnym? Mam na myśli politykę, sztukę lub coś podobnego..

Havoc - 2010-08-20 00:00:59

Taylor McCoy
Ulice - Brooklyn



- Nie. Prowadzi pewien nocny sklep tylko... i zaprasza mężczyzn na zaplecze, gdzie wysysa z nich krew.

Oz - 2010-08-20 00:22:41

- Nocny sklep - roześmiał się McCoy - to znaczy?

Havoc - 2010-08-20 00:24:34

Taylor McCoy
Ulice - Brooklyn



- Sexshop. Od dwudziestej drugiej do piątek rano.

Oz - 2010-08-20 00:35:25

Taylor pokręcił głową śmiejąc się. Przez chwilę bawił się papierosem, obracając go w palcach. Sexshop. Ciekawe co takiego 'wampirycznego' było w jego właścicielce. Chociaż właściwie McCoy miał na ten temat pewne wyobrażenie. Ciekawe, ciekawe..

Havoc - 2010-08-20 00:44:38

Taylor McCoy
Ulice - Brooklyn



Zaparkowali niedaleko owego sklepu.
- Wejdź jak nie wierzysz... tylko jak cię ugryzie, to zapomnij to co widziałeś. Będziesz czuł się obolały i zmęczony, jak jednak się z ciebie napije.

Oz - 2010-08-20 11:19:17

McCoy wciąż nie mógł jednoznacznie określić o co może właściwie chodzić. Matthew wciąż mówił o tej kobiecie jak o wampirzycy. Więc kim ona u diabła była? Luksusową prostytutką? Od wieków wampiryzm przeplatał się z jakąś formą erotyzmu, przybierającego czasem najdziwniejsze formy. A on sam już nie jedno w życiu widział. A może psychopatką, której uroiło się, że jest wampirem? Tylko czy taki ktoś jak Matthew utrzymywałby kontakty z wariatką? A jeżeli tak to po co? I znów powraca motyw wampirycznego erotyzmu..

Taylor popatrzył na kierowcę.
- Mam nadzieję, że moja krew jej nie zabije - roześmiał się nieco i odpalając papierosa ruszył w stronę sklepu.
Ciekawość to ponoć pierwszy stopień do piekła. Z tym, że McCoy nie wierzył w piekło i niebo..

Havoc - 2010-08-20 14:25:35

Taylor McCoy
Ulice - Brooklyn



Theme.

Sexshop, jak Sexshop. Dużo lalek, gazet, gadżetów, filmów, a nawet są spokojniejsze rzeczy jak viagra, świece czy olejki. Przy kasie stała młoda kobieta. Była dość piękna w oczach Taylora. Spoglądała na niego zalotnie.
- Pomóc panu? - zapytała swym aksamitnym głosem.

Oz - 2010-08-20 15:43:52

McCoy zaczął się zastanawiać co właściwie miał zrobić.. Rozważał kilka możliwości. Mógł powiedzieć, że przysyła go Matthew, albo jeszcze lepiej - stwierdzić, że poszukuje pewnej wampirzycy i najwyżej wyjść na wariata. Mógł też zachować się jak zwykły klient, pozostawała tylko decyzja po co konkretnie, u diabła przyszedł. No więc doszedł do wniosku, że najlepiej będzie..

Uśmiechnął się pogodnie.
- Byłbym wdzięczny.. może wie pani jak dojechać do parku McKinley'a? To chyba gdzieś w okolicy..

Havoc - 2010-08-20 16:08:47

Taylor McCoy
Ulice - Brooklyn



- Gdzie panu się spieszy? Może pan chce coś kupić? Albo... sobie ulżyć? - uśmiechnęła się pokazując oczami zaplecze.

Oz - 2010-08-20 16:26:20

Niech to szlag - pomyślał McCoy - dlaczego zaplecze?
Dlaczego akurat to cholerne zaplecze, dokładnie tak jak powiedział Matthew. Taylor coraz mniej wiedział co o tym wszystkim myśleć. Mało prawdopodobne wydawało mu się, aby kobieta zapraszała wszystkich klientów na zaplecze. Więc? A może to Matthew wybrał tak przedziwny sposób zapłaty za występ, pomimo iż McCoy nie chciał pieniędzy. Patrząc na kobietę niektóre zakamarki umysłu żądały zaakceptowania tego przypuszczenia jako faktu.
Z drugiej strony z taką kobietą.. ale to wszystko było dziwne..

- Hmm ulżyć? - zapytał zaciągając się tytoniowym dymem.

Havoc - 2010-08-20 17:13:04

Taylor McCoy
Ulice - Brooklyn



- Zabiorę cię do nieba... jak dwa aniołki będziemy cieszyć się ekstazą. Albo... do piekła... i będziemy grzeszyć ile się da. - mówiła swym pięknym głosem, wręcz przyciągała Taylora do siebie.

Oz - 2010-08-20 18:06:59

Love is the law, love under will. An it harm none, do what you will - przeszło mu przez głowę.

Właściwie to co mogło się stać. Popatrzył na kobietę. Nawet jeżeli coś mogło, warto było zaryzykować..
- Nie ma nieba, podobnie jak i piekła - stwierdził z uśmiechem Taylor - poza tym co z.. interesem? - zapytał rozglądając się po sklepie.

Havoc - 2010-08-20 18:23:35

Taylor McCoy
Ulice - Brooklyn



- Jeszcze... stoi. - spojrzała mu na spodnie przykładając palec wskazujący na usta.

Oz - 2010-08-20 18:48:14

To prawda. Interes stał - a było to lepsze określenie niż 'kręcił się' - faktycznie.

Do what you will. McCoy uśmiechnął się i bez słowa poszedł z kobietą..

Havoc - 2010-08-20 18:57:54

Taylor McCoy
Ulice - Brooklyn



Na zapleczu poza telewizorem, który był nastawiony na kamerę na sklep, to jeszcze miała piękne łóżko. Wręcz można rzec, że znalazł się u jakiejś nimfomanki, która pozwala na testowanie zakupionych przedmiotów w jej własnym sklepie.

Taylor był jednak trochę podejrzliwy. Czyżby Matthew chciał tak mu zapłacić za występ? Czy kłamał na temat wampira? Przecież nie kłamał. Był śmiertelnie poważny.
Wszystko szło dobrze. Przyciągała go pocałunkiem do siebie. Czuł jednak, że jest zimna. Jej usta, jej ręce. Zimne, ale szybko robiły się ciepłe. Czyżby mu się przywidziało? Nie. Otworzył oczy i zobaczył, że kobieta ma kły. Chciał uciekać, ale ona nagle była silniejsza od niego.
- Spokojnie. - usłyszał głos kolejnej osoby. Był to Matthew. Stał w przejściu na zaplecze. - On jest zemną.
Kobieta puściła Taylora. Jej kły już zniknęły.
- Po cholerę go tutaj przyprowadziłeś? - była zdenerwowana.

Oz - 2010-08-20 19:21:19

Myśli pędziły jak oszalałe. Wampiry istnieją. Prawdziwe wampiry. Takie, które wysysają krew i giną w promieniach światła słonecznego.. Bogowie wiedzą co jeszcze może w takim razie istnieć naprawdę. Co jeszcze nie jest jedynie strzępkiem dawno zapomnianych przesądów, lecz faktem, rzeczywistością, czymś istniejącym tuż obok.. A Matthew wcale nie żartował, wcale nie grał snując swoją opowieść..

Havoc - 2010-08-20 19:30:32

Taylor McCoy
Ulice - Brooklyn



- Nic ci nie jest, Taylorze? - zapytał Matthew. Kobieta zdenerwowana wyszła do sklepu.

Oz - 2010-08-20 19:36:09

- Jestemmm.. - McCoy szukał odpowiedniego słowa - w lekkim szoku..
Określenie 'lekkim' było tu niezamierzonym eufemizmem. Taylor odruchowo sięgnął po papierosa.
- To zmienia postać rzeczy, postać świata.. w ogóle rzeczywistość.. nigdy bym nie pomyślał.. - błysnął płomień zapalniczki.

Havoc - 2010-08-20 19:40:44

Taylor McCoy
Ulice - Brooklyn



- Interesujesz się tymi rzeczami, a w nie nie wierzysz? - uśmiechnął się do niego Matthew.

Oz - 2010-08-20 20:05:53

- Raczej jestem zaskoczony formą. Albo nie tyle formą co rozmiarem zjawiska.. Teraz 'lokalny prezenter' będący wampirem - McCoy przywołał wcześniejszą rozmowę - nabiera zupełnie innego sensu..

Havoc - 2010-08-20 20:15:32

Taylor McCoy
Ulice - Brooklyn



- Aż tak to nie jest rozpowszechnione. Bodajże liczba jest... jeden na dwadzieścia tysięcy... może więcej... na sto tysięcy. Nie bawiłem się w statystykę. Nie jestem zainteresowany liczbami, a wydarzeniami.

Oz - 2010-08-20 20:31:51

- Sam również jesteś wampirem, prawda? - zapytał McCoy.
Zmrużył oczy. To by wiele tłumaczyło.. pozostawało jednak podstawowe pytanie, które od dłuższej chwili nieustannie zaprzątało umysł Taylora.
- Hmm skoro ja jestem człowiekiem - stwierdził patrząc na żarzący się koniec papierosa trzymanego w ręku - to dlaczego jeszcze tu siedzę i.. jakby nie patrzeć, żyję? Jaka jest moja rola?

Havoc - 2010-08-20 21:04:46

Taylor McCoy
Ulice - Brooklyn



- Zaprosiłem pana... aby zaproponować dołączenie do nas.

Oz - 2010-08-20 21:15:34

- A co by się ze mną stało, gdybym odmówił? - zapytał.

Havoc - 2010-08-20 21:21:42

Taylor McCoy
Ulice - Brooklyn



- Będę tak miły i wymażę panu pamięć z tego wydarzenia... jednak do końca życia pan będzie żył ze świadomością, że panu czegoś brakuje. Tej pewnej iskry. Zmarnowanej szansy bycia kimś w... prawdziwym świecie.

Oz - 2010-08-20 21:58:38

- A jaka jest cena życia w prawdziwym świecie? Bo zawsze istnieje równowaga..

Havoc - 2010-08-20 22:03:13

Taylor McCoy
Ulice - Brooklyn



- Część legend jest prawdziwa. Światło zabija. Ogień boli. Broń palna słabo działa. Posiadasz moce i krew... smakuje jak nic co za śmiertelnego życia mógłbyś wypić lub zjeść. Cudowny smak. Dosłowne niebo w gębie.

Oz - 2010-08-20 23:25:57

- "Niczym ambrozja, nektar bogów".. - powiedział bardziej do siebie McCoy - zniknąć za dnia by stać się władcą nocy..
- I w jaki sposób się to stanie?

Havoc - 2010-08-20 23:30:03

Taylor McCoy
Ulice - Brooklyn



- Trochę za wcześnie na to. Muszę przyjrzeć się twej osobie... bardziej. Uznać, że jesteś godzien bycia, bo godzien uwagi to jesteś. Bardzo jesteś. Odwieźć cię do domu, Taylorze?

Oz - 2010-08-20 23:37:55

McCoy skinął na potwierdzenie.
- Miałem na myśli to, w jaki sposób następuje przemiana. Zapewne przez ugryzienie? Powiedziałbym klasycznie..

Havoc - 2010-08-21 00:00:29

Taylor McCoy
Ulice - Brooklyn



- Wyssana jest cała krew z ludzkiego ciała. Wampir wykorzystuje swą silną wolę, męczy się ogromnie, aby w ostatniej chwili wyciągnąć kły i nakarmić zwłoki własną krwią. Po pewnym czasie ciało ożywia i nowy wampir czuje ogromny głód. Pierwszy, ale nie ostatni.

Oz - 2010-08-21 14:20:48

Taylor pokiwał głową.
- Właściwie przejdę się.. ciepła noc to dobry czas do przemyślenia różnych spraw..

Havoc - 2010-08-21 14:44:29

Taylor McCoy
Ulice - Brooklyn



Matthew pozwolił odejść Taylorowi. Nawet sklepikarka pozwoliła, ale spoglądała na niego podejrzliwie. Co teraz Taylorze? Wyszedłeś na zewnątrz. Gdzie iść? Wampiry?

Oz - 2010-08-21 15:52:59

To było zdecydowanie za dużo jak na jedną noc dla jednego człowieka. McCoy wychodząc odetchnął głęboko. Zapalił papierosa i ruszył powoli ulicą. Starał się nie myśleć o wampirach. Starał się nie myśleć o niczym. Idąc tak ulicami Brooklynu dostrzegł jakąś przejeżdżającą wolną taksówkę i machnął ręką.
- Taxi! - krzyknął.
Po chwili siedział już w samochodzie.
- Applestreet - powiedział, zapytany o cel podróży.
Na Applestreet przesiadł się do własnego auta i ruszył w stronę domu na Greenwich Village.

Havoc - 2010-08-21 15:58:03

Taylor McCoy
Greenwich Village - Manhattan



Zajechał pod swój blok. Co teraz panie Taylor? Zapłaciłeś taksówkarzowi za taryfę, ale czy zapłacisz wampirowi swoim życiem? Czy będziesz żył w strachu? Czy może będziesz żył jako wampir?

Oz - 2010-08-22 11:37:07

McCoy zostawił kluczyki od Dodge'a na szafce przy wejściu. Otworzył jedną z szuflad i przez chwilę popatrzył na leżący w niej rewolwer. Wziął go do ręki; był dość ciężki. Ruszył przed siebie. Wchodząc do sypialni zdjął kurtkę. Nie zdejmując nawet butów położył się na łóżku. Patrzył na trzymaną w ręku broń. W pokoju słychać było co chwilę miarowy dźwięk obracającego się bębenka.

Taylor rozmyślał. Świat, który odkrył na nowo pociągał go i przerażał jednocześnie. Aż w końcu zasnął..

Havoc - 2010-08-22 11:50:59

Taylor McCoy
Greenwich Village - Manhattan
25 Sierpień 2002, godzina 11:31



Słońce zaświeciło. Oczy Taylora zaczęły mrugać. Wstawał. Obejrzał się dookoła. Był w domu, a pistolet leżał koło niego.

Theme.

Tylko co się wczoraj wydarzyło? Wampiry? One istnieją? Czy może to zły sen? Nie. Był na jawie. Nie zemdlał podczas gry, a po niej rozmawiał z Matthew. Co ma teraz zrobić? Czy stchórzy z tego nowego świata? Czy przyjmie go do wiadomości?

Oz - 2010-08-22 13:56:18

McCoy wstał i wziął prysznic. Wszedł do jednego z pokojów. Rewolwer położył na stoliku a sam podszedł do jednego z regałów wypełnionych książkami. Zaczął się przyglądać ich grzbietom. Były tam najróżniejsze dzieła z zakresu religii, ezoteryki, mistyki i magii. Były również pozycje traktujące o psychologii, psychiatrii czy zjawiskach paranormalnych. McCoy wybrał kilka z książek i również one po chwili znalazły się na stoliku. Mężczyzna usiadł i wziął do ręki jedną z nich wertując ją w poszukiwaniu przeczytanego niegdyś fragmentu.. po chwili sięgnął po kolejną..

"..Pierwszorzędna substancja krwi ma moc przemieniania, gdyż nie jest niczym innym jak kamieniem filozoficznym.."
[Ars Magna; Ramon Llull]

"..o Masajach z Kenii, żywiących się mieszaniną krwi i mleka, oraz plemionach kanibalicznych, w których matki pokrywają sutki krwią ofiary.."
[Le Vampire; Ornella Volta]

"..Picie krwi ofiary, picie krwi wrogów, zjadanie bijącego serca to rytuały antropofagiczne opisywane już przez Herodota.."
[Złota gałąź; James George Frazer]

"..Ulisses w Odysei schodzi do podziemi, tam spotyka się ze zmarłymi. Nie może jednak z nimi rozmawiać, dopóki nie napiją się krwi. Tylko poprzez krew umarli mogą wejść w kontakt z Ulissesem. Tylko krew może pokonać przepaść życia i śmierci. Jest wehikułem, który umożliwia przejście z jednego świata do drugiego. Krew jest tym, czego zmarli potrzebują najbardziej, czego poszukują najbardziej uporczywie.."
[Krew; Jean-Paul Roux]

"..niektórzy badacze utrzymują, że walki gladiatorów, odziedziczone po Etruskach, w starożytnym Rzymie u swoich początków były częścią obrzędu mającego na celu zaspokojenie żądzy krwi umarłych.."
[Zaginione cywilizacje; Richard Rudgley]

"..życie ciała jest we krwi.."
[Stary Testament]

Wszystko zaczynało się układać w jedną całość..

Havoc - 2010-08-22 14:28:14

Taylor McCoy
Greenwich Village - Manhattan
25 Sierpień 2002, godzina 15:41



Ktoś zapukał do drzwi McCoya. Gdy spojrzał przez judasza, to ujrzał biedaka. Wyglądał na głodnego.
- Jest tam kto? Macie trochę drobnych? - odezwał się. Wyglądało jakby spoglądał na Taylora. Przypadek.

Oz - 2010-08-22 15:09:49

McCoy słysząc pukanie raczej bezwiednie wziął broń i zatknął ją z tyłu za pas. Podszedł do drzwi. Biedak chodzący po domach na Greenwich Village? Taylor zdziwił się, że akurat taki niespodziewany gość przerwał mu lekturę. Zerknął do portfela i wyciągnął stu dolarowy banknot. Otworzył drzwi i popatrzył na człowieka stojącego przed domem.

Havoc - 2010-08-22 15:11:34

Taylor McCoy
Greenwich Village - Manhattan



- Ma pan drobne? - zapytał wyciągając rękę.

Oz - 2010-08-22 15:14:25

McCoy skinął podając banknot, bez słowa, jednak bez pretensjonalności czy pogardy - raczej z nieobecnym wyrazem twarzy.

Havoc - 2010-08-22 15:18:08

Taylor McCoy
Greenwich Village - Manhattan



- Dziękuje. Pomogę panu... ma pan ciężki wybór. Lepsze to niż życie jako nic nieznaczący śmiertelnik. Życie po zmroku może być równie ciekawe i pełne doznań, a nawet więcej. - powiedział odchodząc.

Oz - 2010-08-22 15:28:02

McCoy odruchowo cofnął dłoń na plecy, obejmując palcami rękojeść rewolweru i szybko rozejrzał się po ulicy. Co u diabła.. Znów spojrzał na oddalającego się mężczyznę.
- Ej ty! - krzyknął, wybiegając za żebrakiem.

Havoc - 2010-08-22 20:08:19

Taylor McCoy
Greenwich Village - Manhattan



Biedak nie miał zamiaru się zatrzymać. Szedł dalej. Nikogo innego na ulicy nie było.

Oz - 2010-08-22 20:19:20

McCoy zaklął i pędem puścił się za odchodzącym mężczyzną. Po chwili dogonił go.
- O co w tym chodzi? - zapytał wyraźnie wzburzony - I kim ty do cholery jesteś? Przecież nie jesteś jednym z nich - pracujesz dla nich, tak?

Havoc - 2010-08-22 20:24:25

Taylor McCoy
Greenwich Village - Manhattan



- Nie. Nie pracuje dla wampirów. Świat nadnaturalnych istot cię wybrał, panie Taylorze. Pańskie życie wisi na włosku. Albo pan wyjdzie do prawdziwego świata z wypiętą piersią albo pan skończy zabijając siebie samego. Może pan też opuścić Nowy Jork... zacząć życie gdzie indziej. Tylko zostanie pan z niesmakiem, że mógł pan byś kimś więcej. Poznać prawdę o tym świecie, który jest za pańskim rogiem. Doszukać się prawdy... może odkryć czym naprawdę jest wampiryzm? Lub też... grać i zabawiać tłum. Każda opcja jest prawidłowa. Od pana zależy, którą pan wybierze.

Oz - 2010-08-22 20:28:12

- Kim w takim razie, w tym 'świecie nadnaturalnych istot', jesteś ty? - zapytał już nieco mniej wzburzony McCoy.

Havoc - 2010-08-22 20:36:40

Taylor McCoy
Greenwich Village - Manhattan



- Manifestacją świata duchów. Materializacją w waszym świecie. Jestem tutaj, aby dać rady i pomóc w wyborze.

Oz - 2010-08-22 20:43:33

- Manifestacją świata duchów - możesz rozwinąć? - zapytał nieufnie McCoy.

Havoc - 2010-08-22 20:55:53

Taylor McCoy
Greenwich Village - Manhattan



- Spróbuje ci to wyjaśnić jak najprościej... nie jestem jednym duchem. Jestem połączeniem woli kilkudziesięciu duchów. One planują z tobą i z innymi pewną rzecz. Nie wiem jaka to jest rzecz. Wiem, że rzucają na ciebie i innych cały nadnaturalny świat. Skłonić was do przemiany... lub do śmierci. W ostateczności do ucieczki z miasta. Ich wola jest tak silna, że mniejsza wola pomocy wam... połączyła się i oto jestem. Nie będę jednak długo na tym świecie.

Oz - 2010-08-22 21:14:14

- Hmm skłonić do przemiany - powtórzył Taylor - przemiany w wampira? I to niby jedyna możliwość i nie ma innej?

Havoc - 2010-08-22 21:40:43

Taylor McCoy
Greenwich Village - Manhattan



- Czasami nie mamy wyborów. Czasami los wybiera za nas.

Oz - 2010-08-22 21:53:05

McCoy zapalił papierosa.
- Ta oczywiście. Dzięki za radę - stwierdził z ironią - a odnośnie wyborów - wybór zawsze istnieje - dodał cierpko.
Odwrócił się i ruszył w stronę domu. Co za bzdury..

Havoc - 2010-08-22 22:00:46

Taylor McCoy
Greenwich Village - Manhattan



Kolejne dziwne spotkanie. Czy będzie ich więcej? Jak dokona przemiany to ma się uspokoić. Jednak czy powinien? Czy odważy się?

Oz - 2010-08-23 13:07:36

McCoy wrócił do domu. Był niemal przekonany, że żebrak - kimkolwiek był naprawdę - miał jakiś związek wydarzeniami zeszłej nocy. Związek z wampirami. Taylorowi nie śpieszyło się do przemiany. Właściwie miał wobec swojego życia zupełnie inne plany. To znaczy tak na prawdę nie miał żadnych planów jednak co do nie-życia jego odczucia były dość klarowne.

Wziął kluczyki od motocykla i ruszył na północ z Greenwich Village w stronę Union Square. McCoy miał zamiar odwiedzić ten dość znany w okolicy sklep West Side Rifle & Pistol Range. Nie za bardzo wierzył aby broń palna rozwiązała cokolwiek, jednak od czegoś chciał zacząć a i tak w chwili obecnej nie przychodziło mu do głowy nic lepszego..

Havoc - 2010-08-23 13:11:06

Taylor McCoy
West Side Rifle & Pistol Range - Manhattan
25 Sierpień 2002, godzina 16:41



- Witam, w czym mogę pomóc? - odezwał się sprzedawca w sklepie. Był to trochę starszy mężczyzna w ubraniu myśliwego.
Napis obok kasy głosił "Terrorystom broni nie sprzedajemy".

Oz - 2010-08-23 14:35:11

McCoy rozglądał się po wystawionych dokoła przedmiotach, szukając chyba natchnienia..
- Hmm jakie macie rodzaje amunicji do Magnum .357? - zapytał kładąc dokładnie ten rodzaj rewolweru na blacie - Chciałbym również kupić jakąś lekką kamizelkę.. taką, która chroniłaby też przed pchnięciem nożem na przykład..
Zerknął na napis i wskazał go kiwnięciem głowy.
- Co za czasy, nie?..

Havoc - 2010-08-23 14:39:32

Taylor McCoy
West Side Rifle & Pistol Range - Manhattan



- Mhm. Kamizelka kuloodporna... taka zakładana pod koszulkę. - pokazał mu jakie ma na stanie. - Co do amunicji... to mam tylko zwykłe.

Oz - 2010-08-23 15:26:37

- Tak, właśnie taka - potwierdził McCoy zerkając na to co pokazał sprzedawca - co do amunicji - jedna paczka..

Pocisk rewolwerowy miał w sobie coś z osinowego kołka. Ostrołukowy nawet przypominał kołek. Taki na miarę XXI wieku. Taylor właściwie nie liczył na to, aby broń rozwiązała problem wampirów, jednak po ostatniej nocy świat stał się o wiele bardziej niebezpieczny a posiadanie broni w jakiś sposób poprawiało i tak marny nastrój. Tylko co dalej? McCoy popatrzył na zegarek. Wszystkie rozwiązania wydawały się szalone i nic nie wskazywało, żeby miały jakąś szansę powodzenia. Pozostawało wybrać najprostsze z nich..

Havoc - 2010-08-23 15:31:20

Taylor McCoy
West Side Rifle & Pistol Range - Manhattan



- Jeszcze coś? - skasował Taylora na dość małą sumkę, aby się przejął zakupem.

Oz - 2010-08-23 15:37:04

- To wszystko.. chyba, że macie jakiś ekskluziw na wampiry czające się po nocach - rzucił w formie oryginalnego żarciku na odchodne, chociaż do uśmiechu musiał się nieco przymusić.

Havoc - 2010-08-23 15:38:29

Taylor McCoy
West Side Rifle & Pistol Range - Manhattan



- O czym pan mówi? - uniósł brew. Był trochę zdziwiony pytaniem. - Chodzi panu o nietoperze?

Oz - 2010-08-23 16:08:58

- Nie nie, o nic - roześmiał się McCoy - to taki żart.. w sumie nieśmieszny właściwie.. - westchnął.
Sprzedawca chyba naprawdę nie miał poczucia humoru. Albo po prostu żarty Taylora od ostatniej nocy stały się nieśmieszne. Coś w tym było..

Kamizelka nawet nie krępowała ruchów oraz dawała całkiem miłe poczucie, że pomiędzy ciałem a otaczającą go rzeczywistością znajduje się tych kilka warstw polietylenu czy czegoś tam.. McCoy wierzył wprawdzie, że fizyczna egzystencja jest tylko pewnym przystankiem w drodze niematerialnej duszy, jednak cenił sobie walory materialnego ciała i możliwości związane z utrzymywaniem go w dobrym stanie.

Silnik motocykla wydawał przyjemny dla ucha niski dźwięk. McCoy ruszył w stronę Applestreet. Miał dość oczekiwania na to co ma się stać. Z drugiej strony nie widział innego wyjścia. Na myśl o próbie poinformowania kogoś o swoim problemie wyobrażał sobie te spojrzenia.. Przy odrobinie szczęścia nie zamknęliby go w zakładzie dla obłąkanych.

Havoc - 2010-08-23 16:21:29

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn
25 Sierpień 2002, godzina 18:12



Miał dużo czasu. Kiedy wampir miałby wstać? Godzina wskazywała na osiemnastą. Klub właśnie otwierali.

Oz - 2010-08-23 17:50:38

McCoy zatrzymał się i zostawił motor po przeciwnej stronie ulicy. Umysł domagał się dawki nikotyny. Srebrna zapalniczka otworzyła się z charakterystycznym metalicznym kliknięciem. Godzina o której zjawił się pod klubem nie była przypadkowa. Było jeszcze coś - wątpliwość, którą Taylor chciał rozwiać.

Poprzedniej nocy był pewien, że w momencie gdy rozmawiał z Matthew jednocześnie widział kogoś niezwykle podobnego, żegnającego się z Natalią. Logiczne wydawało się, że jedna i ta sama osoba nie mogła być w dwóch miejscach na raz. Jakie zatem były możliwości? Brat bliźniak albo sobowtór? A może prawdziwy właściciel klubu o niczym nie wiedział i wampir w jakiś sposób upodobnił się do niego? McCoy nie zastanawiał się, jakie dalsze wnioski może implikować każda z tych teorii. Poza tym, dzięki temu, że przybył wcześniej miał zamiar zamienić parę słów z bywalcami klubu, być może odszukać Natalię i również ją zapytać o kilka szczegółów aż wreszcie spotkać Matthew, kimkolwiek był.

Minął przejeżdżający samochód i przeszedł na drugą stronę ulicy kierując się w stronę wejścia do klubu.

Havoc - 2010-08-23 17:57:10

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



W klubie było zaledwie kilka klientów, którzy weszli bez problemu bo jeszcze nikt nie sprawdzał wchodzących. Wejście na piętro pilnował ochroniarz. Barman spoglądał na Taylora, który właśnie wszedł.
Nie widział Matthewa ani osoby podobnej do niego. Nawet pani Natalii.

Oz - 2010-08-23 19:22:35

Taylor ruszył w stronę baru i zamówił whisky on the rocks; szkocką, tym razem z lodem. Zerknął na barmana.
- Jest już może pani Natalia Reymoore? - zapytał - albo pan Matthew?
Stojąc tak, z Gitane'm w jednej głoni i szklanką whisky w drugiej, popatrzył na nieliczne osoby przebywające w klubie. Jego wzrok poszukiwał jakiejś miłej z wyglądu przedstawicielki płci pięknej. Taylor lubił kobiety; rozmawiać z nimi również. A skoro mógł połączyć przyjemne z pożytecznym..

Havoc - 2010-08-23 19:30:06

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



- Pani Natalia jest na górze. Mam wezwać, panie... ? - pytającym tonem powiedział barman. Pewno go nie rozpoznał.
Oczy Taylora ujrzały piękną młodą damę samotnie pijącą whiskey.

Oz - 2010-08-23 19:49:01

- McCoy - dokończył Taylor - nie, nie trzeba.. hmm kto dziś występuje?
Starał się jednocześnie nie stracić z pola widzenia kobiety.

Havoc - 2010-08-23 19:56:06

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



- Dziś nikt. Nie robimy wystąpień co noc... szef nie lubi, gdy sztuka muzyczna jest jak jakiś towar reklamowy.

Oz - 2010-08-23 20:00:59

- Słusznie - przyznał McCoy z uśmiechem - a szef pojawi się dziś może?

Havoc - 2010-08-23 20:04:41

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



- Pewno będzie wieczorem... dwudziesta pierwsza... druga. On prowadzi nocne życie.

Oz - 2010-08-23 20:16:26

- Faktycznie nocne - przyznał Taylor. Pewnie nawet nie wiesz jak bardzo - pomyślał i powoli ruszył w stronę kobiety.
- Ciekawe miejsce, prawda? - zagadnął podchodząc z uśmiechem.

Havoc - 2010-08-23 20:25:49

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



- Hmm... co? A tak. Ciekawe. - odezwała się kobieta. Nie była zbytnio zainteresowana ani klubem, ani Taylorem ani whiskey. Coś ją gnębiło.

Oz - 2010-08-23 20:59:21

- Chociaż dzień przyodziewa się w czarny płaszcz nocy, to ja dostrzegam cień tam, gdzie nie powinno go być - Taylor zdjął okulary - dostrzegam go tam, gdzie radosny blask winien gościć przez cały czas. Nie jestem specjalistą a mimo to dostrzegam, że coś panią trapi.. - popatrzył na nią poważnie.

Havoc - 2010-08-23 21:08:17

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



Spoglądała na niego chwilę wzrokiem "o czym ty gadasz?". Jednak szybko ta mina zniknęła.
- Ech... mam problemy z moim bratem. Mieszka zemną. Wszedł w jakieś nielegalne rzeczy... i nie wiem jak mu pomóc. On nie chce pomocy.

Oz - 2010-08-23 23:09:29

Na myśl o nielegalnych rzeczach Taylorowi przemknął przez głowę obraz wymykającego się nocą braciszka krwiopijcy, który de facto nielegalnie wysysa czyjąś krew. McCoy zepchnął tą myśl w zakamarki umysłu równie szybko jak wyszła na światło dzienne. Nie popadajmy w paranoje. Na świecie nie istnieją tylko wampiry. Ale istnieją przecież jeszcze upiory, wilkołaki i inne!.. Oj, naprawdę nie popadajmy w paranoję..
Twarz McCoya przybrała zafrasowany wyraz.
- A czym konkretnie zaczął się interesować pani brat, a co budzi tak złe przeczucia? - zapytał.
- Zawsze jest nadzieja i szansa; a jeżeli do tej pory jeszcze nic się nie stało, jest tym większa - dodał stanowczo, pragnąc pocieszyć nieco rozmówczynię i wlać w jej serce nieco otuchy.
Problem klubu i tak nie ucieknie, przeciwnie - jak domyślał się McCoy - problem sam go znajdzie..

Havoc - 2010-08-23 23:18:09

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



- Ach... brat zaczął się zadawać z jakimiś ciemnymi typkami po nocach. Dają mu kasę, a on ich wozi w różne miejsca. Powiedział mi raz, że zatrzymał się na dłużej pod jednym domem czekając na nich... a oni wrócili cali we krwi. Z mordercami się zadaje... pewno niedługo policja go złapie.

Oz - 2010-08-24 11:57:43

McCoy miał poważną minę. Zaklął w duchu. Dlaczego nie może już nawet spotkać normalnej kobiety, bez morderców czy innych wampirów, najlepiej w ogóle bez brata na wszelki przypadek?.. W tym samym czasie umysł Taylora pracował nad kolejnymi elementami łamigłówki.

Cali we krwi. Taylor nie mógł za bardzo uwierzyć, że grupka wampirów każe się wozić po mieście by polować na ludzi. W dodatku kierowca sam byłby reprezentantem 'trzody'? Taki układ nie pasował mu biorąc pod uwagę to co zobaczył dotychczas. Inne możliwości? Faktyczni mordercy? Znów element kierowcy słabo trzymał się reszty. Dlaczego mordercy mieliby pozostawić świadka swoich działań właśnie w postaci kierowcy? Dopóki nie wiedział co robią to jeszcze - jednak gdy zobaczył ich ubabranych krwią? Będąc na ich miejscu Taylor szybko pozbyłby się chłopaka. Z drugiej strony zwykli mordercy oznaczaliby zapewne mniejsze problemy niż wampiry.

McCoy uśmiechnął się.
- Pani niepokój jest jak najbardziej zrozumiały - stwierdził ciepło - co więcej, świadczy o tym, że bardzo kocha pani swojego brata. On mieszka razem z panią? Zastanawiam się, jak mógłbym pomóc.

Havoc - 2010-08-24 13:41:47

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



- Nie musi pan. Naprawdę. Jakoś sobie poradzę. - powiedziała lekko załamanym głosem. - Jakoś. - dodała jeszcze na końcu.

Oz - 2010-08-24 14:08:58

- Oczywiście to pani wybór, jednak myślę, że wspólnie moglibyśmy zdziałać więcej - stwierdził McCoy - wybaczy pani również mój nietakt.. jestem Taylor i proszę mi mówić po imieniu - dodał z uśmiechem.

Havoc - 2010-08-24 14:16:28

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



- Christine. Jak pan chce pomóc?

Oz - 2010-08-24 14:39:34

- Zależy pani na nim dlatego postarałbym się dowiedzieć czegoś więcej o ludziach z którymi utrzymuje kontakty - wzruszył ramionami - mając więcej informacji mogłaby pani podjąć trafniejszą decyzję odnośnie tego co robić..

Havoc - 2010-08-24 15:39:12

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



- Wiem... wiem, że przyjeżdżają po niego o dwudziestej drugiej. Dwóch bladych typków i wyciągają go kasą. Jeszcze jest w domu.

Oz - 2010-08-24 16:27:08

McCoy przez chwilę zastanawiał się. Właściwie po to przyszedł do klubu, żeby spotkać się z Matthew. Z drugiej strony drobna zmiana planów i tak nie miała większego znaczenia. To ciekawe jak zmiana punktu położenia zmieniała punkt widzenia. Jeszcze niedawno McCoy nawet by nie pomyślał o tym, co właśnie miał zamiar zrobić.
- Rozumiem Christine. Muszę tylko wiedzieć jak mniej więcej wygląda twój brat, jakim samochodem jeździ - stwierdził.
Miał zamiar przejechać się nieco po mieście. Motor dawał mu przewagę nad samochodem a McCoy lubił i - co ważniejsze - umiał jeździć. Zobaczy w jakie miejsca zajadą nietypowi znajomi brata Christine, jeżeli nadarzy się okazja postara się dowiedzieć czegoś więcej. W końcu co miał do stracenia? Mając na karku wampiry chętne do wyssania jego krwi życie zaczęło wyglądać nieco inaczej.

Havoc - 2010-08-24 16:46:58

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



Kobieta opisała swego brata. Wysoki, nie wysportowany brunet. Samochód był czarny z żółtymi paskami. Nie znała się za dobrze, ale podała markę Ford.

- Jest pan pewny, że chce mi pan pomóc? Ledwo się znamy.

Oz - 2010-08-24 21:08:16

- Podobno cokolwiek się czyni, czy to dobrego czy złego, powróci po trzykroć - odparł McCoy z uśmiechem.
- Nie wiem jeszcze tylko gdzie mieszka pani brat i gdyby zechciała pani podać swój numer telefonu moglibyśmy w razie czego być w kontakcie - dodał.

Havoc - 2010-08-24 21:13:58

Taylor McCoy
Klub Ćwierkanie Nocy - Brooklyn



- Ulica Waltera 20. 555-234-121. - podała numer Taylorowi. Nawet powtórzyła, gdy musiał go zapisać.

Oz - 2010-08-24 21:39:17

McCoy wyszedł z klubu i udał się w stronę motocykla. Miał zamiar pojechać we wskazane miejsce, poszukać samochodu a następnie zatrzymać się w jakimś zaułku i dyskretnie, z pewnej odległości obserwować auto. Czuł lekki dreszczyk emocji. Jako mały chłopiec nie raz bawił się w tajnego agenta śledzącego groźnych bandytów. To już nie była zabawa, jednak odczucie pozostało to samo. I kto by pomyślał, że gdyby nie wczorajsza noc, prawdopodobnie nigdy by się nie zdecydował na zrobienie tego co właśnie robił. Jak widać każda moneta ma dwie strony..

Silnik przebudził się i Taylor ruszył przed siebie.

Havoc - 2010-08-24 22:02:30

Taylor McCoy
Blok na ulicy Waltera - Brooklyn
25 Sierpień 2002, godzina 19:11



To tutaj. Waltera 21. Samochód stał zaparkowany przed klatką schodową. Mieszkanie numer 3. Czy Taylor pójdzie odwiedzić chłopaka? Czy może poobserwuje?

Oz - 2010-08-24 23:08:30

McCoy popatrzył na zegarek.. prowadzenie nocnego tryby życia ma ten mankament, że w pewnym momencie traci się poczucie czasu. Do dwudziestej drugiej brakowało jeszcze 3 godzin. Taylor sięgnął po telefon. Telefon. I wtedy przyszło mu coś do głowy. Istnieje przecież mnóstwo stron internetowych, które po wpisaniu numeru telefonu pozwalają w dowolnym momencie pokazać na mapie jego położenie. McCoy rozejrzał się. Zwykle strony takie odwiedzane były przez zazdrosnych mężów albo nieufne żony, które chciały wiedzieć gdzie tak naprawdę znajduje się ich mąż, gdy wychodzi z kolegami na mecz bejsbolowy. A czasem jakiś początkujący złodziej zapominał wyciągnąć z telefonu kartę. Ogólnie rzecz biorąc zastosowanie było całkiem wszechstronne.

Było jeszcze stosunkowo jasno i wcześnie. Odpalił silnik. Zatrzymał się kilka ulic dalej by kupić w jednym ze sklepów zestaw startowy telefonu na kartę. Taylor nie miał zamiaru wiązać się z tym nowym numerem na dłużej. Miał zamiar odszukać w domu swój poprzedni telefon, następnie w jakiś sposób pozostawić go w samochodzie chłopaka i dzięki temu móc przez jakiś czas śledzić auto nie zdradzając się bliższym kontaktem.

McCoy był z siebie dumny. Czuł się niemalże jak Richard Dean Anderson!

Havoc - 2010-08-24 23:31:26

Taylor McCoy
Blok na ulicy Waltera - Brooklyn
25 Sierpień 2002, godzina 20:51



Po zakupieniu komórki w Centrum Handlowym oraz wymyśleniu planu śledzenia brata Christine z odległości, Taylor powrócił na ulicę Waltera. Tylko co teraz? Samochód miał zamknięte okna.

www.wodhavoc.pun.pl